azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

ady, addres, wifi, kapi, rymkoo, słaby, bilson – panika lyrics

Loading...

[ady]
teraz sprawdzaj mnie tu, ziom, robimy tu czyste zło
zawsze miałem banger flow, przy moim wasze to złom
13-200 joł atakuje ze wszystkich stron
rozglądasz się panicznie, bo wiesz, że czeka cię zgon
nawet nie wiesz, skąd dostaniesz w czachę
a twoi pomagierzy wykładają na ciebie lachę
to jest błahe, oczywiste jak oczywistość
to, że przy mnie wszyscy robią z siebie pośmiewisko
są niedocenionym bohaterem #bachański
zawsze robiłem te rapy bez łaski
słychać trzaski, strzały kul wokół
zanim się obejrzysz, będziesz miał kulę w oku
po wbiciu na bit jestem taki szczęśliwy
jak bym jednym buchem wypalił kilogram sativy
zapraszamy, ziomal, do działdowa –
– tu jest klimat jak tragedia na przełęczy diatłowa

[addres]
chcecie, dziwki, się zabawić? to się zabawmy
ja ustalam zasady, gdy wbijasz na mój trawnik
chcesz, to się sprawdźmy – przyjdź z całą armią
byś musiał mnie zabić, abym nie wrócił jak rambo
alko miesza wam w baniach, kocioł jak bagdad
suko, możesz się śmiać tak, jak cała rapgra
jest idealny klimat, więc tylko uważaj
na to co nawijasz do jebanego majka
chcesz, to sprawdź to, ziom. nie? to wypierdalaj stąd
limit się wyczerpał, bo mam już, kurwa, tego dość
się podkręciłem, czuję adrenalinę
co mnie nie zabije, to da mi nadludzką siłę
przykre jest sprawiedliwe, jak śmierć po narkotykach
po chuj być w konflikcie, jak można wspólnie rozjebać?
róbta, co chceta, tak jak mawiał klasyk
wspólna energia – 13-200, to zażyj

[wifi]
wifi sound sysem master, pewnie słyszałeś plotki
że jak rzucam na bit zwrotki, kurwy robią w miejscu zwrot
i to nie prawda. chodź gram spoko, moje hobby
wymaga, bym był błyskotliwszy niż połowa polski
nie zasłaniam się ekipą, bo jej nie mam, zejdź mi z drogi
nie bez powodu mówią: “wifi podniósł w mieście progi.”
klarowna sytuacja, numer jeden udowadnia wciąż
kto stoi na podium. jak cię osram, możesz grać o brąz
certyfikowany banger, nerkę bym za ten styl oddał
uwalniam rezerwę mocy – tak zapewniam łajzom knock down
wjeżdżam na podwójnym, przy tym udowadniam szmatom
że dziś twoja panienka to jutro moja panienka #nowator
pato-gladiator, syn rymów i ojciec stylu, skurwysynu
król ruchów po drugim promilu
wychowanek sceny chce serca tłumu podbić
a niewytłumaczalne, czemu w oczach ich jest panika

[kapi]
wersy proste rozwijamy rapy stylem
hejty srają tu w panice jak po bicie sobie płynę
wilczy bilet, nie na darmo, kurwa, piszę
chodz na ogół mamy dobre skille, to rośniemy nadal w siłę
jestem dobrym typem, przkład też człowieka
jak nie słuchasz działdowiaków, to po chuj testujesz mini jacka?
mogę tu zwalniać i mogę sobie przyśpieszać
moi ludzie tak naćpani bitem, że opada im powieka
bo kiedy tu wchodzę, to daję te zwroty, kiedy piszę, to tylko w soboty
dobra lekcja, synu, dla ciebie, to nie wpadnij w żadne kłopoty
co ja pierdolę? każdy ma swoje sprawy życiowe
czuję nowy rozpierdol w tej grze, czy to jakieś paranoje?
na tych klatkach znowu wali cannabisem
zajebani ludzie żyją życiem ponad życie
kocham te stany, kiedy pisaniem jestem naćpany
buja ta muza dobrze na blokach, że aż przeszywa wszyskie ściany

[rymkoo]
pierdolona astma nie pozwala lecieć mi na raz
odstawiłem leki, a zdmuchnąłbym was na raz
moja wena zaginęła, twojej weny dawno nie ma
to jest dobry moment, by wyjebać z tego podziemia
miłość boli? co ty nie powiesz?
sam jestem w takim stanie, że przestrzeliłbym ci mordę
za drobne, za wódkę. jebać forsę, bo wkrótce
zrobię taki burdel, będziesz odwiedzał tam córkę
skurwysyn na bitach, a serce mam z waty
mówią, że to lipa, a sami to kasztany
niby to kawałek, a u ciebie już panika
twoja dupa cała mokra pozbywa się stanika
twoja siora już sika i zębami zwija tipa nam
a kiedy gramy to odpala flipagram
i wrzuci to na instagram, daje propsy nam
nie panikuj, tylko całą płytę mordo sprawdź

[słaby]
najlepszy styl nawet jak gubię krok przez promile
mów mi “nawałka”, bo mam pro mile
jestem sam na świecie, to nie ludzie, to świat pomyłek
mam cię posłuchać? nie umiem się śmiać aż tyle
przeciwko nam? zaraz będziesz z nami
mam dosyć kłamstw, dlatego trzymam twój język za zębami
nie mów że czujesz mękę
zawsze kładłem na ciebie lachę – tobie to na rękę
chcę twoje ciało dziś znów mieć, proszę
obiecuję, że stracisz dla mnie głowę
większość czeka aż rozłoży nogi, co to to nie
ja nie mogę się doczekać aż jej ciało rożłoży się
biorę twój kciuk w górę, bo w końcu mam cię
zrobiłem sos, to krew, nie woda. maczam w tym palce
nie denerwuj się, choć jeżdżę twoim palcem po mapie bez przerwy
nie smakowało mi, masz słabe nerwy

[bilson]
świat pełen toksyn, martwisz się o zdrowie?
spokojnie, jestem w drodze z łódzkim pogotowiem
te rapsy to zastrzyk od dawcy, co rapu panem
by każdy miał jazdę moim karawanem
jest panika… ze strony słuchaczy
gdy leci to w głośnikach, to dzielnicę miażdży
najlepszy gracz w mieście – dla kilku to zbyt wiele –
– z tym faktem dość często się rozwodzą #rossgeller
ma się czerep, mówiąc tak luźnie
by pozamiatać scenę, nie zostawić nic na później
typowe u bilsona – by zrobić to dobrze
jak nie wyjdzie to dam no-skillom – niech zbudują formę
mówiąc prościej – nawet jak jest sparing
rzucam tylko zwrotkę – bit się wtedy pali
setka goliatów już nie chce się w to bawić
bo nie przez przypadek mam na imię dawid



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...