azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

kuba knap – bejływemyszon lyrics

Loading...

[zwrotka 1: kuba knap]
siedzę smażę jeff’a, obok siedzi bonny
monitor z jednej strony, monitor z drugiej strony
[?]
i ten polski [?], jak [?]
ale pacliwy, bez chemii, reprezentuj
chemie masz, jak pijmy, palmy, lećmy
wck – wiemy, co kombinują zgredki
jedni mówią: “ucho wetknij”, drudzy: “nie tknij”
chcesz recepty? weź się gdzieś rozejrzyj
po sedno sprawy; wszyscy są bez pieniędzy
wszyscy nadzy, a życie płynie sobie między
“a pamiętasz jak? “, a “a może kiedyś”
projekt jeden z życia moment, wyjazd
bo nic mnie przed monitorem nie trzyma
dużym suszem wymarsz robię
to służyć ma mojej łepetynie, fruwać stąd music
knury, czas jest by odkurzyć styl
bo funk wróci zawsze, jak z najby
mów mi: “knap master jedi-bej”
bo drogę pamiętam, więc znajdę

[refren: kuba knap]
jak lupa pod banitą, kolejnych ich tysiąc
jestem bejływemyszon (bejływemyszon)
nigdy nie liczyłem ile inni mi wiszą
jestem bejływemyszon (bejływemyszon)
[zwrotka 2: kuba knap]
a jak masz życie w dupie, to jesteś wycieruchem
poczucie winy buchnie, tak czyni tylko głupiec
ja rozumiem pasją ukatrupić nudę
czasem zamulić dupę, jak kuszczak
za kołnierz nigdy, prędzej szczupakiem za drzwi
do utraty sił, by te parę chwil ukraść
w miejsca, które znasz z pocztówek
taki ko-ko-dak dla ptasiego móżdżka
coś jak selfie, tło mi zdejmij, jak łeb tam
bo głową jestem tam, gdzie ci wzrok nie sięga
encyklopedia nie twoich spraw, a twoich jednak
na zasadzie “masz i pomyśl”, oto moja gęba
znasz swoje demony, jak intoksynatorzy?
czy ci wkręca się wątpliwość kto jest bardziej chory?
ja mam fobio fobię, choć powtarzam coś pierdolnie
to będzie dobrze dzieciak, jak ogarniesz własne zmory

[refren: kuba knap]
jak lupa pod banitą, kolejnych ich tysiąc
jestem bejływemyszon (bejływemyszon)
nigdy nie liczyłem ile inni mi wiszą
jestem bejływemyszon (bejływemyszon)

[zwrotka 3: kuba knap]
gdzieś na końcu polski odcisk trampka
siąpi mżawka, pierwsze krople wsiąkły w asfalt
błysk, następna klata, ryj kloszarda
iskra pogardy znikła z okna, choć uparta jest
uśmiech, flesz, łyk browarka, flesz
za sekundę dupy dwie
patrzą, co ich gęba warta jest na tym selfie
obok bej obojętny, pada tekst: “można jeszcze jedno?”
“nie!” – odpowiedział bej
patrz, jakby dobrze wiedział, co podnieca je
obrażone przeszły obok miejsca, gdzie zdeptał kiepa
bej-celebryta, czar prl’u, dzieciak
a nie mam miłosierdzia, hajs siekać trza
na koncertach, knap to taki bej, nie tępak
czasem bez ryja, zawsze z łbem na karku
dla niedowiarków od bonnego ta pętla

[cuty: dj exo]

[tekst i adnotacje na rap g-nius polska]



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...