azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

tau – goliat lyrics

Loading...

to jakiś koszmar, sąsiad budzi mnie wiertarką rano
trzęsie ścianą jakby rzeźbił w niej sam michał anioł
chciałbym pospać, wrzeszczę wychodząc na balkon
“rekonstruujesz dawida, sąsiad, czy św. piotra?”
kopułę, w mojej wywierciłeś dziurę, gratuluję
szósta rano – doskonała pora by bawić się dłutem
jakby tego było mało szczeka shih tzu pani krysi
eeee, lepiej bym tego nie wyśnił.
idę do kibla, myślę – wezmę zimny prysznic
niby nic się nie dzieje, siedze na muszli i papier biore
ja piernicze, zostawiłem w samochodzie
moje czarne myśli muszę wytrzeć tygodnikiem
chwytam za kurek energicznym ruchem, żeby umyć głowę,
czekam na te wodę co by zgasił ogień
i za moment stoję w żółtym błocie
a pod blokiem chłop z kilofem rozkopuje moje rury dopływowe
blok w remoncie, bzz, prąd mnie obszedł
robole przecięli kabelek, wysadziło korek w pionie
i stoję tak w tej wannie jak ta rzeźba z brązu
mam ochotę szaleć, ale nagle słyszę chór aniołów

nawet jeśli wszechświat cały wali się
pomożemy przetrwać każdy kiepski dzień
musisz się uśmiechać, to jest tylko test
nie poddawaj się, nie poddawaj się

no jakie cwane, latają se w niebie poza ciałem,
ale ja zostałem brudny w wannie z wyłączonym światłem.
fajnie, pokonałem z bogiem szlugi, ganje, alko, kłamstwo, zdrade
pyche, depresje i magie – z tym se nie poradze?
mają racje, pół godziny później dziękuje sąsiadce
że się wykąpałem, shih tzu ciągnie za nogawkę.
to nieważne, dzisiaj jadę w trasę z wujasem
bo gramy razem, pojadę na stację i walne se kawe
bo się nie wyspałem i chociaż nie pije normalnie
złaże po schodach na klatce, sąsiad od wiertarek pyta “panie,
co się pan tak tłuczesz z tym bagażem?”
żegnam się z rzeźbiarzem, kładę kluczyki w suv’ie i zatrzaskuję w aucie.

nawet jeśli wszechświat cały wali się
pomożemy przetrwać każdy kiepski dzień
musisz się uśmiechać, to jest tylko test
nie poddawaj się, nie poddawaj się.

i myślę – piotrek, gorzej być nie może, o mój boże,
czy ta moja wiara jest za słaba, co ja jestem, hiobem?
a może za rogiem jest wieloryb i mnie zaraz połknie
albo w ogóle noe tu podpłynie chwilę przed potopem
przecież miałem spowiedź, komunie przyjąłem
a wieczorem pismo święte, zmówiłem paciorek i zasnąłem.
więc o co chodzi, boże? nie zamurowałem sąsiada,
sąsiadka uhahana, psina żyje wyszczekana
a panowie na dole tu kopią ładny dołek
nie pochowałem ich, choć mogłem za tą błotną kąpiel
i modlę się tak przy samochodzie, dzwonię do firmy od włamań
i nagle słyszę wrzask, pijana matka z dzieckiem zatacza się
i wypuszcza z rąk wózek
w sekundę jest przed autobusem, za chwile rozbije te budke, dziecko umrze
zrywam się jak gołębie po wystrzale i biegnę po asfalcie
jakbym był nagle najszybszym biegaczem
łapie wdech, wszystko w zwolnionym tępie, biegnę
i nie wiem czy dobiegnę, nie wiem, ale pędze
bo tylko ja jeden widzę te scene
w ostatniej chwili odciągam wózek
co by było gdybym się obudził trzy godziny później?

nigdy nie wiesz, czy stajesz przed problemem,
czy ty zabijesz problem, czy on zabije ciebie.
problem to goliat, a ty masz tylko proce,
jak wierzysz w boga, to ufaj mu na sto procent
ufaj we wszystkim, nie tylko gdy ci dobrze,
bo człowiek nie wie nigdy do czego służy problem
nie znamy ścieżek, które mamy od pana
jak chcesz ośmieszyć boga, powiedz mu o swoich planach.
goliat.
tekst dodał: damixdano



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...