a.j.k.s. - 358 przewagi nad przeciwnikiem lyrics
[i. – odyn]
“taki hardcore, a gdzie dziary? i żaden nie ma grzywki.”
“pchasz się na scenę stary? idź lać browar, za napiwki.”
“w szkole robienia rapu, zapieprzają jako woźni
gówno dla maminsynków, co chcą poczuć się groźni.”
ja sram na takie teksty, przynajmniej jestem sobą
i nie straszę w smsach, ekipą remontową
która wyniesie mi meble, i dorobi sobie klucze
tak bardzo się boje, kurwa, ze strachu buczę
aż mi serduszko tłucze, chcę schować się do szafy
by się znów nie pomylić i nie jebnąć żadnej gafy
forumowi krytycy, szczerzą mordy jak amstaffy
“badaj, tu się nie wyrobił, a tu słychać z majka puffy.”
płyta raz na pół roku? bo muza to narkotyk
znowu szybsi od ciebie, prawda boli jak zły dotyk
i chuj, że dokładamy i gramy za zwroty
wolę dziesięć głów pod sceną, niż na koncie tysiąc złotych
[ref. – 303]
nigdy nie powiem o sobie, że stałem się zjawiskiem
mam na tyle pokory i wiem jak bardzo śliskie
są krawędzie o które opieramy swoje buty
czasem mogę się wkurwić, czasem pierdolę sm-ty
czasem mnie nie rozumiesz bo uprawiam prywatę
nie ważne, czy dojrzały tata, czy małolatem jesteś
dla ciebie znajdę przestrzeń w każdym naszym tekście
swoją opinię uwiecznię nawet gdy to niebezpieczne
[ii. – 303]
“asłuchalne ścierwo dla nosicieli kompleksów”
a zamknij pysk mendo myślisz, że mi humor zepsuł
ten tekst to przecież płytkie jak recenzja na interii
przy was są sezonowcy, a nam pozostaną wierni
wiesz dlaczego? bo dla mnie ważniejsze słowo niż tatuaż
wszystkiego dobrego, dalej z ciuchów swój hajs ciułaj
i sraj na koncerty gdzie wychodzisz na zero
nadszarpnięte nerwy, że trochę prawdy popłynęło, ściero?
amatorski rap na punkowych eventach
tak cię boli, że twoje słowa mało kto pamięta?
napięta sytuacja, nam to w chuj odpowiada
będę dalej gadał, składał, za ten burdel zbierał brawa
jest taka sprawa, nigdy nie mówiłem o jedności
co to nowa ustawa o scenowej przynależności?
złości, że legitymujesz z tego co gości w playerze
chłopie nawet jak po nas jadę to, kurwa, szczerze
[ref. – 303]
nigdy nie powiem o sobie, że stałem się zjawiskiem
mam na tyle pokory i wiem jak bardzo śliskie
są krawędzie o które opieramy swoje buty
czasem mogę się wkurwić, czasem pierdolę sm-ty
czasem mnie nie rozumiesz bo uprawiam prywatę
nie ważne, czy dojrzały tata, czy małolatem jesteś
dla ciebie znajdę przestrzeń w każdym naszym tekście
swoją opinię uwiecznię nawet gdy to niebezpieczne
[iii. – 303 & odyn]
[303]
mógłbym grać w tę rapgrę i pojawić się nagle
dobrze wiem, że to po diable wpadnę i zrobię roszadę
zjem idoli kawalkadę wielokrotne plują jadem
to nie fisz i emade tylko brudne podziemie
na scenie poruszenie, wiem, że zmienię gwiazdy w cienie
zatrzęsienie rymów powoduje, że ciśnienie rośnie
proste, prawdziwość, ostre życie na ulicy niecne
mogę być jednym z was ale zwyczajnie mi się nie chce
[odyn]
nie chce mi się dopasowywać do ramki
dać się zaszufladkować, jak ofiara łapanki
zamknąć, rozpierdolę drzwi, i powykręcam klamki
wybiję wszystkie okna i powyrywam zamki
nie chce mi się ścigać, wiec pierdolę wasz ranking
jedni lubią się pieścić, a innych jara spanking
nie musimy się lansować, nas oceniają ludzie
nie po logo na bluzie, ale po włożonym trudzie
[ref. – 303]
nigdy nie powiem o sobie, że stałem się zjawiskiem
mam na tyle pokory i wiem jak bardzo śliskie
są krawędzie o które opieramy swoje buty
czasem mogę się wkurwić, czasem pierdolę sm-ty
czasem mnie nie rozumiesz bo uprawiam prywatę
nie ważne, czy dojrzały tata, czy małolatem jesteś
dla ciebie znajdę przestrzeń w każdym naszym tekście
swoją opinię uwiecznię nawet gdy to niebezpieczne, wiesz
Random Lyrics