adam kubiak (ak-47) - siódme niebo lyrics
poddaj wątpliwość oficjalną naukę
to zmieszają cię z gównem, nazwą durniem i głupcem
i choć złych intencji nie masz, w ogóle
to duże podtrzymują media, znając procedurę i regułę
skąd taka nienawiść u mugoli
że maja chęć, pozbawić cię wolnej woli
wolnego słowa i swobody w poglądach
mugol to pierdoli, mugol woli osądzać
nie zdając sobie sprawy, w jakim żyje oszustwie
uwierzył w ziemie kule, w próżnie w dinusie
wszystkie te bajki, można wsadzić sobie w duże k+mpel
są nic nie warte, choć kosztowały fortunę
heliocentryzm to fikcja, ciemnej masonerii fantastyka
wyższy stopień, bardziej wtajemnicza
resztę bydła, wciąż w niewiedzy trzyma
triada władzy, pogrążona w spiskach
tak skuteczna, w swych praktykach
sajensfikszyn, kto was za to rozliczy
za ten przemysł niewolniczy, gonitwę donikąd
za handel dziećmi, za te siatkę pedofilska
za obozy śmierci i wojenne widowisko
za niszczenie kultur, koroną brytyjską
chcieliście wyciąć w pień, pamięć kolektywną
dobrze wam szło, lecz do końca wam nie wyszło
nie macie wpływu na czas, dla was płynie zbyt szybko
kto was rozliczy za kolonializm, cały paraliż wolnego świata
no kto? no kto stoi za tym, jak nie sam szatan?
mistrzowie czarnej magii, tworzący ten bałagan
jak również iluzje hierarchii, od dawien dawna
najwyższej rangi, złodzieje tożsamości
czekają na was, demony rakshasas
i sam mahaylama, waga sprawiedliwości
wnoszę serce do nieba, dziękuję za każdą jedna chwile
wszelkie wspomnienia, te dobre jak i te złe
bo dla mnie, nie ma to znaczenia
jak światło bez cienia, nie ma prawa istnieć
tak również cierpienia, wykluczyć się nie da
otwórz się na cierpienie, a będziesz mniej cierpiał
w piekielnych warunkach, żyć trzeba
wiarę wyparła nauka, nie ma boga nie ma nieba
karmę wyparła kabała, siłą przypadku
prawdę wyparły kłamstwa, prowadzą do upadku
solidna praca nad sobą, od zarania dziejów
kultywowana, już mocno zapomniana
na tym się skupmy, świat zmieńmy od środka
bywa okrutny, sam widzisz to co dnia
boisz się zajrzeć w ciemność, zajrzeć pod dywan
dźwigasz codzienność, dźwigasz ją nad wyraz
tak zwana porażkę, bracie ledwo się trzymasz
przez własną obojętność, wobec tego co przeżywasz
nie jesteś sobie w stanie, nawet wyobrazić
jak głęboka jest świadomość
ciężko wyrazić słowami tą boskość, by jej nie urazić
to się chwali w świecie magii, po stokroć
trzeci wymiar to układ zamknięty, kopuła nieba
to pryzmat dla barwnej tęczy, woda poziom trzyma
nawet jeśli wierzysz, w te zjawiska
których nie da się uwzględnić
podczas obserwacji matki ziemi
podczas obserwacji ojca niebo, gwiazdy polaris
patrząc w nią patrzysz w zenit, tam cię prowadzi
brachu duch święty, zaklęty w spirali czasu
jeśli tylko masz zamiar coś naprawić, co zjebałeś
zaniechałeś dotychczas, czasem warto łże uronić
by zbawić swą dusze, od cierpienia
nauczyć się mieć dystans
po dobrze stąpać mądrze, po stabilnej ziemi
ziemia to stabilne fundamenty, mówi o tym biblia
mówią o tym wety, czas to przyznać
dla dobra, wszystkich istot i planety
wnoszę serce do nieba, dziękuję za każdą jedna chwilę
za wszelkie wspomnienia, te dobre jak i te złe
bo dla mnie, nie ma to znaczenia
jak światło bez cienia, nie ma prawa istnieć
tak również cierpienia, wykluczyć się nie da
otwórz się na cierpienie a będziesz mniej cierpiał
Random Lyrics
- champ1k - loyalty lyrics
- toma zdravković - noćas sam tužan, ciganko moja lyrics
- cheem - mango lyrics
- skvizzyss - balenci lyrics
- nickelodeon - fairly odd primates lyrics
- vangoffey - phil's dummy lyrics
- секонд хенд (second hand) - дура (remix) (stupid) lyrics
- ancient mastery - the uprising lyrics
- fancy (german producer) - colder than ice lyrics
- 安田レイ (rei yasuda) - home therapy lyrics