adek wwa - sam lyrics
1
na zewnątrz się uśmiecham
ale w środku skrycie gasnę
bo potrzebuję lekarstw
bez których znowu nie zasnę
następny przekaz rzucam
a wy dzieciaki to łapcie
życie to męka
więc skończysz je tak jak i zaczniesz
znam takie mordy
co mi mówią
adek weź ogarnij
za bardzo lecisz
coraz bardziej ci się psuje czajnik
a w każdy weekend
do mnie dzwonią
ziomal dawaj, wpadnij
leje się wóda
sypie koka
są też inne dragi
nie potrzebuję ziomków
co mnie jeszcze bardziej psują
nie potrzebuje sosu
wystarczy mi dycha z dwóją
co do mojego losu
jebie tych co go lajkują
a gdybym kładł się do grobu
jeszcze na mnie naplują
na chuj mi dzwonisz
i się pytasz czy jеst wszystko wporzo
jak kurwa mącisz, by nie było
mi się skończył polot
gdy ty zabłądzisz
będę leciał sobie dalеj solo
ja kładę się na szpital
ma muzyka to mój oiom
jak się wpierdalam na bity
to lepiej stań se z boku
masz zamiar wciskać mi kity
weź notes i zanotuj
że leję na takich jak ty
usłyszysz to na bloku
mój rap dalej obfity
piszę wersy w nowym roku
od białych kresek na stole
wolałbym twoją radę
bym w końcu wstał
a nie poległ
obudził się pod barem
na słońcu usiąść
coś zjeść
nie patrzeć na zegarek
odrzucić na bok gdzie stres
mieć wyjebane w areszt
mógłbyś zadzwonić i zapytać
ziomuś jak się trzymasz
coś potrzebujesz?
jak ze zdrowiem?
no i jak rodzina?
czy coś mi pomóc
porozmawiać
jaka jest przyczyna?
lecz jedyne co słyszę
częste słowo
kokaina
ref
mogę sam iść i będę szedł
dopóki dojdę
lecieć jak liść na wietrze w hen
zaczynać końcem
albo tak żyć jak tylko chcę
cieszyć się słońcem
zwijać na szpulę nić
i znów rozwijać z powrotem
mogę sam iść i będę szedł
dopóki dojdę
lecieć jak liść na wietrze w hen
zaczynać końcem
albo tak żyć jak tylko chcę
cieszyć się słońcem
zwijać na szpulę nić
i znów rozwijać z powrotem. x2
2
przychodzi piątek i telefon mi wydzwania
dawaj
melanżu przątek
świat po sobie pozostawia
ała
tak na początek
dawaj ziomek przyjebiemy grama
wyglądam coraz gorzej
czuję zaraz będzie dramat
siedzimy, balet, domówka
a ze mną coś jest nie tak
przychodzi w końcu końcówka
jak przypierdolę gieta
na bani
myśli natłok
a ty jak rakieta
dajesz mi banknot
wal to
będzie dobrze dzieciak
a jeszcze wczoraj
mi mówiłeś mordo przestań walić
to co jest w końcu z tobą
chcesz mi pomóc czy chcesz zranić
fałszywe mordy wokół
robią sieczkę z twojej bani
obróć ich w popiół
bo w ich towarzystwie dotkniesz granic
słyszałeś numer bad 2?
to poczekaj na trójkę
napiszę w ostatniej części
co było dwójki skutkiem
teraz się wsłuchaj i płyń
razem ze mną
tym nurtem
tu słyszysz prawdziwy rap
z serca, nie za gotówkę
wyciągnij wnioski ziomek
z tego co koło ciebie
radości dotknij w porę
zanim to zjebiesz
te wszystkie pionki
popchnij
wyrzuć za siebie
dopilnuj tego
byś przez życie sam nie biegł
ref
mogę sam iść i będę szedł
dopóki dojdę
lecieć jak liść na wietrze w hen
zaczynać końcem
albo tak żyć jak tylko chcę
cieszyć się słońcem
zwijać na szpulę nić
i znów rozwijać z powrotem
mogę sam iść i będę szedł
dopóki dojdę
lecieć jak liść na wietrze w hen
zaczynać końcem
albo tak żyć jak tylko chcę
cieszyć się słońcem
zwijać na szpulę nić
i znów rozwijać z powrotem. x2
Random Lyrics
- sykadelix - saturn lyrics
- beck - your love is weird (leftovers version) lyrics
- buba miranovic - kišni ljudi lyrics
- the creatures - around the world lyrics
- massimo - pollen lyrics
- darinsamx - against all odds lyrics
- tede & borixon - ręce lyrics
- lighteye beatz - bonnie & clyde lyrics
- bronxhalo - canoe cement (blue house diss track) lyrics
- 88 camino - sink lyrics