azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

adi nowak - porcelana lyrics

Loading...

intro:
oburzone dziewczę stuka szpilą o parapet
a nie to deszcz, to deszcz…
papier mi szeleści w kiejdzie, ja poprawiam grzywę
a nie to wiatr, to wiatr…
me marzenia były senne, teraz coś mi mówi “zamieć”
a nie to śnieg, to śnieg…
nic nie widzę przez te kłęby dymu blado siwe
a nie to mgła, to mgła…

refren:
kiedy opadnie kamień w czajniku
a buforowanie filmu pozwoli bez obaw wcisnąć play
sparzymy wywar z naszych nawyków
mdli mnie od gadek na ćmiku, wnoszę o zmianę liquidu

wciąż pamiętam jak pachniesz bałtyku
i śpiew spragnionych energii “po wieko baristko lej!”
para nad kubkiem tańczy dla kwitu
jakoś obejdę się smakiem kanikuł

zwrotka 1:
bez pobudek do życia wstaję, a jakby padam
knajpy parasole kitrają, jak mamy gadać bez ogródek to cisza
skiery bawełniane, choć grube
nie ubieraj w nie swoich zmarzniętych słów, bo cię odlubię, no i tak się stało

w tą szarugę w części białą, moje piękne niezbyt miacho
mieści wielkie skórek gęsich stado, chodź ze mną potęsknić za tą
kolejką do kolorowej, do cery cynamonowej
ku potom w rowie, ku cyganerii z akordeonem w tramwaju, łał!

dołki w radość zmieńmy, pomimo iż shirty na golf
choć wulkanizator wstrętny powinął ci z kejdy banknot
mam pełną głowę to poskrobię moje myśli poronione
a szyby? co to, to nie, skrobnąłem krążek kwartału

luty, styczeń, marzec, nie umiem tej wyliczanki
co przyprawi o ból głowy, sypie w roshe runy soli
chory nadrobię sezony, laptop możesz niżej zrobić ale
czekaj z tym serialem, przygotuję filiżanki, bo
================================================================

refren:
kiedy opadnie kamień w czajniku
a buforowanie filmu pozwoli bez obaw wcisnąć play
sparzymy wywar z naszych nawyków
mdli mnie od gadek na ćmiku, wnoszę o zmianę liquidu

wciąż pamiętam jak pachniesz bałtyku
i śpiew spragnionych energii “po wieko baristko lej!”
para nad kubkiem tańczy dla kwitu
jakoś obejdę się smakiem kanikuł

zwrotka 2:
hejki, siemki i cotamy, siema! (cześć)
jestem alepiździ
czy są tu chętni żeby im zaśpiewać?
ni ziębi, ni grzeje mnie zdanie wszystkich

wlekące się z popękanych ust
masz istną czapę i masz zimną klapę
i dłoń o zapachu mandarynki
i widzę jak na niej, jest to twoim balsamem dla zmysłów

o czym palę, gdy myślę w kominku?
o czym tańczę, gdy myślę do rytmu?
zgrzytającego densu, znikającego sensu
w niedokończeniu kolejnego filmu

po tym idziemy zapalić na klimatyzowany balkon
pomiędzy gadkami o niczym gadamy o tym, ile w zeszłym roku śniegu spadło
wdechy się spolą w pary, my pytamy “kiedy ślub?”
by wiedzieć na kiedy planować “przepraszamy, ale akurat coś nam wypadło” (whop! whop!)

i troszkę zapadło w hibernację
a zmysły uśpione zanadto winem grzańcem
napoje z guaranką na ranko, a tak, co by wstawało milej nam się
zwłaszcza tobie millenialsie

z nurtem herby płynę na krze
różne gęby hiper światłe w koło, jak przeręble
czekają, aż się poślizgniesz, wpadniesz, zgaśniesz, zdechniesz
a chciałeś być mistrzem? kurczę, biedny ty gerrardzie

ale dołki w radość zmieńmy, nim meszki nam szpaler zrobią
mimo iż kąsają swetry a wierszyk aż pachnie kopią
panny włożą getry i pończoszki
a ja z założeń noworocznych truchtem rzewnym rozbieram się (aaa!)

nim piasek nadmorski sparzy pięty
i spalę jadłospis masogenny
wyrzeźbię klawą qwerty fanom ferii
że też potrzebuje przerwy, kliknę sp-cję

[tekst i adnotacje na rap g*nius polska]



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...