anatom - alarm lyrics
[zwrotka 1]
alarm, słyszę w głowie alarm
ja słyszę go, ja słyszę go, patrz
poszliśmy szukać wrażeń
grudniowy wieczór, święta, puste miasto
temperatura powietrza nie zapraszała do przejścia się
jeszcze ten alarm męczy mnie, jak gdyby coś miało się stać
myślę przestań, zawsze coś sobie wkręcasz kuba
mówiłem sam do siebie
i choćbym nie chciał, czułem to jakby się wywiercał
sznurem po alko, my gdzieś tam
pod nocnym długa kolejka i chyba nie trzeźwa z lekka
część z nas wchodzi do środka
część z nas siedzi na schodkach
łeb podchodzi, bo coś tam słyszał, że b.a.k.u i chyba rozpoznał
gadamy coś, ale myślę, by urwać
bo denerwuje mnie gadka niespójna
jego koledzy coś sapią do moich
i jestem gotowy, bo kroi się bójka
my mamy laski w grupie, oni to mają w dupie
jeden tak ciupie panny jakby to do niej mam problem głównie
nagle zajeżdża samochód na parking
wychodzi ze czterech koksów na fighting
na głowie kaptury i kominiarki
z nimi typ drobny i dość elegancki
patrzy się na mnie i mówi bym zwijał swych ludzi i wypad
ja nie zadawałem pytań, biorę ekipę i znikam
wracałem do domu bardzo nad ranem, w ciężkim stanie
myślałem jak to się stało, wiedziałem o co chodziło z alarmem
ale męczyło mnie jedno pytanie, dlaczego poczułem niepokój?
kto kogo dopuścił do głosu?
to moja dusza czy zrządzenie losu?
[refren]
nie dotykaj tego, bo to może skończyć się źle
dzisiaj tam nie idź kolego, coś mówi mi “nieee”
odpuść to sobie, co zrobisz, bo w głowie mam zamęt
i nagle wydaję się, że może wiem, boże co dalej?
[zwrotka 2]
plan był by iść do klubu napić się
andrzejki, czas pobawić się
z koleżankami potańczyć
a potem parę zawinąć na klawisz gdzieś
byłem na tak i nie
wiem jakie tłumy są tam
i średnio chcę mi się pchać pod bar
na serio, czekać godzinę by wejść?
przed klubem ścisk, w klubie ścisk
bardzo tak tego nie lubię, please
do tego ludzie po wódzie są rzadko na luzie
i łatwo jest buzie zbić
ten alarm mówi mi, więc mówię im, że w sumie nic z tego, nie pójdę dziś
ale telefon jak szkic zmienią
patrz, tak się złożyło, że zadzwonił k-mpel
– słuchaj, bo robię bansówkę wpadniesz?
– w sumie, fajnie, jasne, będę, tylko się trochę ogarnę
z fartem, jedziemy miastem, patrzę w centrum na kolejkę
ty? miałem czekać tu aż wejdę, pff, dobrze się bawcie
plan b stał się planem a
fajny vibe i grany rap i reggae, każdy w to mi gra
takie tany to najbardziej cenię
nagle dzwoni telefon, wychodzę przed, żeby pogadać
i serce mi staję, koleżko, bo mogłem ja tam leżeć
– halo
– halo, nie uwierzysz, co się stało man
– co jest?
– byliśmy w agd właśnie, pod klubem była jakaś akcja i zamordowali chłopaka
– d-mn, coś mi mówiło, żeby tam nie iść dzisiaj. żyje?
– marne szanse podobno
[refren]
[outro]
alarm, słyszę w głowie alarm
słyszę ciągle alarm, słyszę w głowie alarm
alarm słyszę ciągle alarm, słyszę go, nieee
[tekst i adnotacje na rap g*nius polska]
Random Lyrics
- american murder song - july lyrics
- kingobithy - april 11th lyrics
- pyrokinesis - бесполезные слова (useless words) lyrics
- saul pire - siénteme lyrics
- spazzy d - fly away lyrics
- ares turner - donde se guardan las mentiras lyrics
- tomemitsu - i'm a life lyrics
- bomba estéreo - flower power lyrics
- stella donnelly - face it lyrics
- feels - find a way lyrics