antylogika - pyszałek lyrics
[zwrotka 1]
człowiek w kapeluszu wsiadł do autobusu
z gracją przeciska się przez stado z buszu
pod sklepem trunki ze śliwkowego suszu
znikają w oka mgnieniu na zeszyt do minusów
baba wiesza pranie za domem na parkanie
stójkowy wlepił mandat za złe parkowanie
pan w biznes planie uwzględnił mały spadek
przywłaszczył sobie milion na wszelki wypadek
zgrzybiały dziadek stał w kolejce do zusu
a człowiek w kapeluszu właśnie wysiadł z autobusu
dzieci do szkoły biegną skrótem przez boisko
dogaszają pety w dupie bez względnie wszystko
wracał facet ze zmiany ręce bolą od młotka
nie omieszkał skorzystać z kolektury totolotka
lepiej nie ufać no bo nic nie wiadomo
w rybnym malują skrzela ryb na czerwono
komunista starej daty znowu sobie przypomina
czasy swojej świetności i józefa stalina
młoda dziewczyna robi staż na urzędzie
ksiądz ministranta dotyka niemal wszędzie
malarz artysta ma wspaniałe pomysły
od wczoraj obniżył się poziom rzeki wisły
w noc sylwestrową wszyscy bawią się do rana
gra orkiestra i leją się litry szampana
[refren]
ciepłe i łagodne te słowa nie są modne
najlepiej pojęte są te bardziej chłodne
wszystko z dystansem tu łatwo stracić szansę
z bliska dokładnie widać co świeci fajansem
ciepłe i łagodne te słowa nie są modne
najlepiej pojęte są te bardziej chłodne
wszystko z dystansem tu łatwo stracić szansę
z bliska dokładnie widać co świeci fajansem
[zwrotka 2]
człowiek w kapeluszu nie złapał autobusu
trochę skołowany ruszył na piechotę z musu
ekspedientka w sklepie zamknęła już zeszyty
liczy transportery i zsumuje kredyty
baba zdjęła pranie bo deszcz zmoczył równo
zza wycieraczki facet wyjął mandat-rzucił kur-ą
pan z biznes planem musiał poddać się l-stracji
pierwszy raz nietypowo spędzi czas swych wakacji
dziadek pod zusem nie wskórał nic od rana
jutro wróci znów będzie błagał na kolanach
dzieci ze szkoły wracają przemęczone
ten co pali papierosy jego tata biję żonę
facet na zmianie wali młotkiem w detale
znów nie miał szczęścia fart minął go zuchwale
data przydatności ryb wczoraj minęła
w rybnym cuchnie okrutnie a farba spłynęła
stary komunista w domu wolnej starości
umarł na fotelu tak jak czasy świetności
dziewczyna kończy staż nic nie dostanie za to
do księdza na plebanie zapukał prokurator
artysta stracił wenę i rwie włosy z głowy
ubytek rzeki wisły znormalniał do połowy
w dzień po sylwestrze panuje zamęt wielki
milczy orkiestra walają się butelki
[refren]
ciepłe i łagodne te słowa nie są modne
najlepiej pojęte są te bardziej chłodne
wszystko z dystansem tu łatwo stracić szansę
z bliska dokładnie widać co świeci fajansem
ciepłe i łagodne te słowa nie są modne
najlepiej pojęte są te bardziej chłodne
wszystko z dystansem tu łatwo stracić szansę
z bliska dokładnie widać co świeci fajansem
Random Lyrics
- mostdopekemon - sunset drive (prod thrillboy) lyrics
- roger taylor - i don't care lyrics
- krzywinv - other side lyrics
- cody jinks - love letters and cigarettes lyrics
- carly rae jepsen - too much lyrics
- joseline hernandez - church lyrics
- barf - intromissione lyrics
- tour 2 garde - il est puissant lyrics
- low p - omw lyrics
- falabaixo - dinheiro no bolso lyrics