azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

arow - fiodor lyrics

Loading...

[zwrotka 1]
zapinam smycz, zamykam drzwi, zaraz schodzę po schodach
dopada myśl, że nie wiem gdzie iść. pokieruje mnie ziomal
kiedyś bym się do sklepu wbił, by butelkę trzymać w dłoniach
skończyłem z tym to straszny syf…obok mam czworonoga
idziemy przed siebie, idziemy bez celu, idziemy się pokręcić po tej dzielni
skąd każdy wyrósł, a zostało kilku, z którymi ścieżki się nam nie rozbiegły
mijając budynki, łapię rozkminki jak na tych blokach przeżyliśmy wiele
finisz byłby tu inny gdyby rozrywki wzięły górę nad charakterem
(nigdy) byśmy na prostą nie wyszli, nie śmigałbym podwórkami z fiodorem
on znaczy swój teren, to samo myślenie + niech wiedzą skąd jestem, niech wiedzą co moje
nie istaniał dla nas czas przyszły, czym się przejmować kiedy myślisz o sobie
to ma znaczenie + kim bez tego byłbym? bym poddał się wcześniej, nie stał gdzie teraz stoję
alejki latarni, zaczyna kropić, to kompletnie nam nie przeszkadza
sięgam w kiermanę, wyciągam szlugasa, pstryk, odpalam i nara
nie myślę nic, patrzę w ten widok, światło po nocy niesamowite ma barwy
coli z puszki łyk, fiodor się szarpie, bo jakichś dwóch typów śmiga przez trawnik
ale jest luz, to nie są psy + to po prostu gwardia z osiedla
to nie mój gust, już tu żeby całe te noce na blokach spędzać
to inny świat, to inni ludzie, to inne problemy
aż dziwię się sam, że tyle lat zajęło mi dojście do tego, że trzeba coś zmienić
to jak nowy start, nie jestem sam, mam kogoś kto kibicuje mi szczerze
mimo tych wad co siedzą w nas, mimo wobec mnie wszystkich uprzedzeń
a każdą porażkę tak znosi się łatwiej, zwycięztwo też smakuje zajebiście
ona ma swoje racje, zdanie krytyczne, zbędne oklaski bezmyślne
i daje mi siłę, tym mnie napędza, by codzień lepszą siebie być wersją
gdy ona z dumy aż pęka + to satysfakcja + mogę wszystko, ja wiem to
i jeszcze jest on + mr. fiodor, co z nim codziennie śmigam po ośce
ożywił mój dom i wie co jest pięć tu dobrze, więc łapie przekąskę
każde z nim wyjście to dziesiątki wspomnień o tym co się stało na blokach
jedni na tym wyszli porzadnie, inni tu pokończyli w rynsztokach
cieszę się strasznie, żę nie mam już rozkmin, dokąd dzisiaj mnie to zabierze
wolę tworzyć relacje, w któych wszystko co pada mówione jest szczerze
kiedyś kłamałem + nie raz, nie pięć + za wiele dobrego to nie przyniosło
a dostałem szansę, by pokazać, żęgramy o prawdę + za to dziękuje mocno
teraz arow wszystko masz w rękach + pokaż, że twoje słowo ma wartość
nie możesz oprzeć tego na wkrętach, gdy ci zależy, żęby się nie rozpadło
robi się późno, wyciągam szluga, wyciągam ogień, pstryk i już płonie
z determinacji co mam ją w sobie obieram po raz kolejny już inną drogę
teraz cel jasny + rób nie kalkuluj + rozliczenie nadejdzie potem
doprawdy bloki wiją się z bólu + ja to traktuję jak starą anegdotę
pamiętam dobrze gdzie me korzenie, wiem że przeszłości nie da się zmienić
czym jest dziś na trzepaku siedzenie, z każdą minutą bardziej upojeni?
już nawet to nie był krok w tył tylko upadek w czystej postaci
ten widok świata okropny, gdy widzisz na szaro przez bramy i kraty
oniec sp+ceru i takich myśli, teraz z fiflakiem wracam na chatę
bo każdego dnia trzeba jak facet pokazać co potrafię i ilę znaczę
łapiesz?
bo każdego dnia trzeba jak facet pokazać co potrafię i ilę znaczę



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...