augustyn - gilotyna lyrics
[intro]
haha, ej, to nie jest żaden diss, bo nie jesteście na moim poziomie
ja po prostu wyrzucam z siebie fakty, niepodważalne fakty
a jeżeli dacie sobie uciąć głowę za waszą wersję wydarzeń
no to, to jest dla was gilotyna właśnie przygotowana, pourywa wam te zakłamane głupie łby
[zwrotka 1]
kiedy się przeglądasz w l+strze, widzisz te pieprzone maski
zmieniasz je szybciej niż l+stro zdoła odbijać obrazy
twoich twarzy… wiele masz ich, nawet jak się im przypatrzysz
to i tak się miniesz z prawdą, choć usiadła ci na twarzy
no i robi ci przysiady, kołodupą po twej twarzy
byś zobaczył to, że znaczysz gówno tak rzadkie jak fakty
że masz talent i to rzadki do grania ról jak brad pitt
no bo nikt tak jak ty niе odegrał się przyjaźni
i szczerze ciеbie szambi, pieprzę twój teatrzyk
nie szczędzę cię, weź zamilcz, wiesz, że tu na nic ten rapsztyk
braci się nie traci, powtarzałeś te puste slogany
sam przed sobą zamęt, przyznaj, w sumie w bani
że jesteś obsrany, mam przypomnieć ci bagażnik?
już byłeś raz odważny, jak ten z buta cię tam chciał bić
jesteście siebie warci, spruty fendi sfarbowany
nienawidzę was, wy łaki, oby bóg mi to wybaczył
[refren]
pieprzą, by dosolić mi do smaku gorzkiej prawdy
szczerzą kły w paranoi, gdy na tracku gorsze smak im (co?)
pieprząc w twarz ich, aż im pospadają maski
wierząc w znaki jakich doznaję, tu ciarki
braci się nie traci, czas ich stracić (ha!)
gilotyna! co? czas ich stracić
czas ich stracić! czas ich stracić
gilotyna! czas ich stracić
[zwrotka 2]
nosisz te okulary, a się mijasz z prawdą, stary
tak jak się minął z celem, byku, szkoda ciebie, stary
ja się mijam z celem, nie chcę cię śmiertelnie trafić
raz już ci się trafiłem, jak wygrana z loteriady
i byłeś podjarany, chciałeś ze mną dojść do sławy
dochodziłeś w trzy minuty, tak cię dystans do niej gasił
i na tym to chyba zakończę, serio, chciałbym ci kiedyś wybaczyć
napisałeś na insta „przepraszam”… spoko, na tym to w sumie zostawmy
zakopuję do ziemi te fakty, bo wiemy oboje o sobie i tamtych
byliśmy dymani na hajsy przez lisa, który podzielił tu braci
jakich braci? ja jedyne co mamy i taty
którym tamten nawkręcał, że będę bogaty i znany
jak będę jego poddanym, jak senor [???]
ja nie chcę terapii wspólnoty i znowu gdzieś przeprowadzki
wiem, że śmieszne zasady: nakaz milczenia i żółte kartki
czerwona dla takich jak wy, za dużo było tych fauli
[refren]
pieprzą, by dosolić mi do smaku gorzkiej prawdy
szczerzą kły w paranoi, gdy na tracku gorsze smak im (co?)
pieprząc w twarz ich, aż im pospadają maski
wierząc w znaki jakich doznaję, tu ciarki
braci się nie traci, czas ich stracić (ha!)
gilotyna! co? czas ich stracić
czas ich stracić! czas ich stracić
gilotyna! czas ich stracić
Random Lyrics