azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

b.o.k. - w błędnym kole lyrics

Loading...

[intro]
bisz, oer, kay, paulo

[verse 1: bisz]
wypluwam flegmę, gówno się zbiera we mnie
metabolizuje je w tekst i wracam znów bang! bang!
łuski spadają z oczu, stoję w rozkroku
wśród niezwykłych ludzi i zwykłych idiotów
pasuje tu i tu, lewy but, prawy but
szczery trud z jednej strony, z drugiej strony
kładę chuj, jadę znów na koncert
pusta sala – śmieję się w twarz
jestem ponad tym rozjebie i tak (tak)
im więcej kopów w dupę tym wyżej lecę
im więcej syfu w oczach tym widzę lepiej
efekt jest jaki zawsze, póki ruszam na akcje
choć reakcje są odległe w czasie mierzonym światłem (kosmos)
tu gdzie hajs jest jak ufo
jednych porwał, drudzy nigdy nie widzieli tu go
czekałem tak długo, że już zapomniałem na co czekam
(bisz na co czekasz?)
desant, zrzucam parę kilo, trwa melanż
jeśli mam jakieś hajsy – miło – idą się jebać
saldo, robi salto i pada na plecy
dobre czasy odchodzą jak tapety, coś się nie klei
znów na miesiąc na hawirze osiadam jak kurz
obserwuję wokół żyrandola okrążenia much
wstaję, idę gdzieś zarobić parę stów
i na parę chwil jestem z wami znów potem puff!

[hook: kay x2]
w błędnym kole raz na górze, raz na dole
ile jeszcze tak wytrzymam zanim wy-pier-dolę…

[verse 2: bisz]
dramat, mój styl to coraz bardziej łachmaniarz
ekonomia jak co druga skarpeta – dziurawa
kanał, gówno po pachy, zabawa się kończy
łapa w nocniku po obojczyk
nawet mama nie lubi mnie już, dziewczyna gubi się już
bo chce mieć dziecko, a ja nie zarobię nawet na pół
nawet palę na pół szlugi ja nie jak chuj
bo chciałem rzucić ale przez to tylko palę za dwóch
jadę na pół miesiąca pracy
chociaż zapłacę za studia, raty, gdy wracam przychodzą mandaty
graty w pokoju przerosły możliwość zrobienia porządku
rozgarniam gówno, kładę się pośrodku
śmiać się czy płakać? wstać czy się zapaść?
chlać czy się ciachać? ciachać? beka
mroki średniowiecza, czekam na renesans
mona lisa się uśmiecha, moja dziewczyna ma pecha
zwiecha. chlanie ryje banię, nic nie mów
po 3 dniach kaca żyję, wstaję jak jezus (alleluja!)
życie wali do drzwi jak komornik
ale chuja mogę mu dać, pusty jak rap z polski
wyjątki potwierdzają regułę, chciałbym zmienić regułę
lecz póki co to nawet siebie zmienić nie umiem
pierdolę życie, zaczynam nowe znów
i na parę chwil jestem młodym bogiem potem tfu!

[hook: kay x4]
w błędnym kole raz na górze, raz na dole
ile jeszcze tak wytrzymam zanim wy-pier-dolę…

[tekst – rap g*nius polska]



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...