azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

b.o.r. records - koryto lyrics

Loading...

[zwrotka 1: szpaku]
lecę bokiem na gondoli, kopcę jacka, pije boby
wszystko się zgadza, mące schemat każdej szkoły
pierdolę w necie story, moich nie ogarną głowy
(co dopiero twoje ziomy), co dopiero telefony
(telefony), podziurawiony jak biggy
tu gdzie broń to narkotyki, wakacje, odwyki (do dna)
dla tych co żyją jak śmiecie
po pracy walą zgona, tak się kręci świni becel
nike’i, torby plastikowe, fajki wodne
pierdolę zwierząt folwark, wolność dają pieniądze
nike’i, torby plastikowe, fajki wodne
pierdolę zwierząt folwark, wolność dają pieniądze

[zwrotka 2: joda]
ha, ha, ha, ha, tak śmieję ci się w twarz
bo życie to nic tylko śmiertelnie poważny żart
gdzie świnie liczą kwit, ja napierdalam pod bit
i nie pcham do koryta się, a poluję jak wilk
budują stodoły wysokie do nieba, kiedyś pokryje to gleba
białe koszule od hugo bossa i mokasyny bottega
bieg po splendor, do tego wszystko na kredo
zawsze jest wyżej jedno piętro
dok-ment z ulicy, na planie żółte napisy
mam własne -n-lizy, słoma nie wystaje mi z yeezy
twarde prawo, ale prawo łamie się je łatwo
ty rób siano, ale świadom

[zwrotka 3: sarius]
moje skoki, są kurwa nie na twoje nerwy
drinki, krawat i zarządy nie pasują mi do gęby
nie pasuje paru gościom od tych elit i pieniędzy
chociaż chcę by moje dzieci mówiły “tata jest wielki”
ja mam problem z codziennością, hajsem da się to podleczyć
wciąż chodzę z chorą głową i mam w bani chlew i meksyk
ja mam problem z codziennością, hajsem da się to podleczyć
wciąż chodzę z chorą głową i mam w bani chlew i meksyk
nigdy nie chciałem być najlepszy, nigdy
a nigdy nie byłem gangsterem i to nie odpowiedź, a mp3
robię te pengę, krzycz, że to kurestwem jest
ziomek już sprzedał styl, ale mam serce wiesz
chociaż to brudny syf, zdobywać więcej chcę
ale nie poprzez kij, poprzez kij, ale nie poprzez kij

[zwrotka 4: paluch]
dzisiaj nie mam nic na kredyt, chociaż dzwonią ciągle z banku
łapią trop hieny, ja skutecznie skracam łańcuch
w ulubionej bluzie, tu gdzie azyl daje kaptur
odcinam się od ludzi, których życie serią pranków
lider od startu, zgarnia wszystkie górskie premie
z dala od koryta w mediach, sam sobie masterchefem
niezależnie od pozycji, dobrze ludzi traktuj
jak nie k-masz tych wersów, to lamusie oddaj fartuch
wyszkolony przez podwórka, uniwersalny żołnierz
depczę system jak w airmaxach, brudzę każdy biały kołnierz
w pierwszej linii na froncie, jak z ziomalami z hg
od dill gangu po b.o.r crew, kontynuuje sagę
tu gdzie podziały społeczne chowa propagandy lakier
zwłoki prawdy wypływają na powierzchni morza afer
jestem ponad tym, faktów mam darmowy pakiet
rozpierdalamy twą kastę, jak tytanowy kastet



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...