azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

batyt – poranna rzeczywistość lyrics

Loading...

1
życie trzeba przetrwać, przecież życie to nie bajka
kolejny dzień rano, wszystko koło zatacza
budzę się bez kaca, ale wszystko mentaliczne
odechciewa się żyć, ciągle żyje w tym syfie

nie mam ciebie, miałaś być niby na zawsze
no i gdzie ta obietnica? wszystko staje się kłamstwem
to takie realne, nie ma szczęśliwego końca
chociaż piszę teksty, nie bawię się w filozofa

który wszystko wie, i ma życie ułożone
wszystko wypisane, i na pamięć wyuczone
czuję się jak niewolnik, bez szans na wolność
skazany na przegraną, bez życia na wesoło

mówią carpe diem, ale weź wszystko ogarnij
kłótnie, sm-tek, zazdrość, brak ciągłej odwagi
jestem bezradny, bo to mój scenariusz życia
nie chcę słyszeć tego po kolejnych drinkach

ref
kolejny dzień, rzeczywistość powraca
pobudka ze snu, w którym się układa
chemiczna reakcja, nie wypał jak ostatnio
jesteśmy razem, ale budzę się rano

2
gdybym mógł na chwilę się w czasie cofnąć
naprawił bym błędy przez które czuję samotność
nawet w ew-ngelii nie ma słów na litość
teraz muszę cierpieć, zapominam jak było

tamte chwile to przeszłość, jestem adekwatny
wierzę w to, że następny dzień będzie lepszy
miłość silniejsza od wiary, dlatego myślę o tobie
wiemy to oboje, nie połączę nas słowem

nie jestem przecież bogiem, i nie mogę kazać
ale mam te uczucie i widzę co mnie otacza
w sumie to koniec, mogłoby być inaczej
sumienie nie pozwala, nie mieszam opinii z faktem

kolejny ranek, i tak będzie aż do śmierci
przez jeden dłuższy moment jestem uśmiechnięty
znowu się obudzę, uśmiech zamieniony w sm-tek
poranna rzeczywistość – wersy złożone spójnie

ref
kolejny dzień, rzeczywistość powraca
pobudka ze snu, w którym się układa
chemiczna reakcja, nie wypał jak ostatnio
jesteśmy razem, ale budzę się rano



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...