bedoes & lanek - opowieści z doliny smoków (intro) lyrics
[zwrotka 1]
cztery gramy ganji na łeb, cztery kominiarki na łeb (ganja)
modlą się, żeby nie wpadli, chwilę przed tym jak ogarniali sprzęt
to żadni gangsterzy, ale brat dostał nożem (z głupiego powodu)
złe miejsce i czas to zarodek
jeden trzyma gaz, drugi kose, trzeci pałę, a kierowca w schowku ma gazówkę ma wszelki wypadek
skrrrt
wspólna znajoma dała cynk, gdzie mieszka ten typ, yaris podjeżdża, gdzie mieszka ten typ
noc będzie ciężka, gdzie mieszka ten typ, litość im przeszła już nie ma jej dziś
pora na zemstę
widzą go na ławce, pije browar z pięcioma typami z bloku
widzą, że jest ich więcej, zero strachu ani szoku, kieruje nimi chęć zemsty, parkują na tyłach bloku
wysiadają bez słowa i wpadają z zaskoczenia
ktoś krzyczy, ktoś uderza, ktoś się broni, ktoś ucieka, ktoś dźga, ktoś dusi, ktoś kopie, ktoś strzela
nikt tego nie planował, ale w końcu ktoś umiera
[refren]
to z tych ławek, ulic, bloków
pośród braci, sióstr, wrogów
pośród hajsu, biedy i rozbitych domów
codzień się modlimy ziomuś
opowieści z doliny smoków .x2
[bridge]
policjant: mów kurwa albo nie wyjdziesz
ktoś: nic ci nie powiem, ty jebana pało!
p: naprawdę chcesz zmarnować życie?
k: żyję dla gangu, ty jebana pało!
[zwrotka 2]
powiedział mu jak przystało, bo w żyłach mu płynie lojalność
to przez kierowce tamten nie żyje, lecz on liczy na to, że psy nie ogarną
reszta też była mało rozmowna, poza tym, który sam dostał kosę
oni go jechali pomścić, a on nie wytrzymał, miał za sobą głowę i mówi:
to ten, który wtedy prowadził, wypuśćcie mnie proszę do mamy, wejdę w układy, powiem kto, kiedy i jak, tylko pozwólcie wrócić do domu, nie mówcie nikomu
policjant: dobrze, nie powiem nikomu
zaśmiał się policjant i trzasnął drzwiami, i kierowca poszedł siedzieć
łącznie z donosicielem!
o tak bardzo chciałbym znaleźć w sobie spokój, gdy patrzę z boku na sprawę
i dziękuję bogu za to, że wtedy miałem tylko pałę
[refren]
to z tych ławek, ulic, bloków
pośród braci, sióstr, wrogów
pośród hajsu, biedy i rozbitych domów
codzień się modlimy ziomuś
opowieści z doliny smoków .x2
[outro]
(ganja) cztery gramy ganji na łeb, cztery kominiarki na łeb (ganja)
to z tych ławek, żyję dla gangu, ty jebana pało!
ktoś krzyczy, ktoś uderza, ktoś się broni, ktoś ucieka, z głupiego powodu
opowieści z doliny smoków
cztery gramy ganji na łeb, cztery kominiarki na łeb
Random Lyrics
- swain turay - breakfast in marrakesh lyrics
- the tubes - slipped my disco lyrics
- molodoï - okinawa lyrics
- climax - life and breath lyrics
- jane birkin - la pleine lune lyrics
- kyba watson - i want you lyrics
- aral & sauzé - 01 - intro lyrics
- charlie haden - single girl, married girl lyrics
- les colocs - pis si ô moins lyrics
- dirt nasty - smack the shit out you lyrics