beluga ryba - wyjście lyrics
dobre życie nie chroni przed sm+tkiem
ani sukces, wie to każdy bluesman
ja wszystko mam pod ręką
ale unieść ją, to trudne
szczególnie jak się budzę w południe
moi starzy mnie kochali i kochają i to czuję
moi bliscy to nie kompy tylko ludzie
co nie wymienią mnie za stówę
ani za dwie
dziękuję
co dzień czuję wdzięczność
kłamię w sumie
czasem czuję chujnię
czasem to rozlewa się na często
i czasem na dłużej
czasem myślę + oni myślą
ale dureń, nawet mając wszystko się użala chujek
nie rozumie
nie rozumiem
nic w ogóle
mnie nie boli kiedy co dzień mеdytuję
nawet w plecach mnie niе łupie
potem jaram śpię dłużej i mnie łupie znów
łup łup czuję puls, słyszę godzinami zanim znów się skupię
w żyłach mi coś w uszach robi hałas
chuj w to lepiej bym coś zrobił, zamiast tak siedzieć tu na dupie
ale nawet kiedy trwam
nie wiadomo skąd może się otworzyć strumień
już kapie kurek
przez nieszczelną śrubkę
i poleje się znów
ciemna ciecz
robi beksę
ze mnie
co mam robić jak wylewa się
wiecznie
wraca
zgniatać
mą wdzięczność
chciałbym znowu mieć więcej
ciut wyżej nieść łeb
zaraz zejdę pod powierzchnię
gromadzę powietrze
wdech
trzymam ile wlezie, bo nie wiem
kiedy wypłynę znów
vipassana
joga
grzyby
ayahuasca
microdosing kwasa
ucieczka z miasta
życie w centrum i do rana bania
tryb mnicha
świt w parku w asanach
chodziłem nawet tyłem
każdego dnia przed śniadaniem
tłuszcze epa dha
omega 3 wegan
o
jadłby mięso to by przeszło
więcej mięśni
to wytrzymałby niejedno
ogarnąłbym może jakiś zawód
co się da go robić ręką
to te ekrany mnie tak męczą
i za dużo wolnego
etat
z wielu metod
ta ponoć nie jest też najlepszą
mówią w korporacjach żeby rzucić to
i robić to co kochasz lecz na skalę trochę większą
żeby płynęło na konta i na ego
docenią cię i bledną
wszystkie sm+tki przez to
ja kiedyś miałem taki sezon
openerki, to akurat za psi pieniądz
ale sosu miałem tyle po raz pierwszy
bo był zawód artystyczny menedżerski
nowi ludzie, lato grube
i to drugie już
graliśmy woodstock
rodzina nie wierzy jak to idzie małolatom
kilka koło ludzi tupie i krzyczy, że ma bis być
jakieś dziewczyny stoją w pierwszym rzędzie
i znają wszystkie moich tekstów linijki
łoł
ale to tylko przedsmak
nic w porównaniu z tymi co
ich widzisz na main stage’ach
jakbym tylko mógł wejść tam
ale straszna jest to wizja
gdzie nie idziesz to nie ma tak, że cię ktoś nie zna
i sprzedajesz się do reklam
albo zrzucasz w imię zasad dużą banię
co by mogła pójść gdzieś tam
na biedne dzieci i zwierzęta
albo do chłopaków z więźnia
gdzie tam chcesz
były sezony, że trzeba było oszczędzać
na bułeczkach
jak to ograć by nie wydać dziennie więcej niż te 8 zeta
i tak sytuacja niezła, jestem z chaty w której zawsze jest i dla mnie dość miejsca
więc się nie wkręcam, że karton i gazeta i gleba na mrozie i seta
kurwa, ale sm+tno, współczuję
nie jest źle, nawet super
tylko jakim prawem się tak czuję
ciemna ciecz
robi beksę
ze mnie
co mam robić jak wylewa się
wiecznie
wraca
zgniatać
mą wdzięczność
chciałbym znowu mieć więcej
ciut wyżej nieść łeb zaraz zejdę pod powierzchnię
gromadzę powietrze
wdech
trzymam ile wlezie, bo nie wiem
kiedy wypłynę znów
to też nie tak, że wszystko na raz
że robiłem sobie w głowie nic tylko bałagan
cykle starań dyscypliny i odpalam się znów
bo jest tak dobrze albo źle w chuj
mówiła, że terapia i piguły a na relaks dziada
i niektórym to pomaga
ja szczerze tylko gadam
z wami żeby o tym co tam u mnie teraz dać znaka
ale nie wyciąga mnie to znikąd
może na te kilka godzin tylko
ale wraca co ma wracać
a co ma wyjść stąd, to wychodzi jak już zrobi
to po co tutaj przyszło
ja patrzę na to wszystko
i próbuję być dzielny
jak na obozie judo
jak bylem mały i wiatr noc całą bujał nam chałupą
mówiłem mamie przez telefon, że się boję
i chcę wracać stąd zaraz i sk+małem trudność
czekania, aż pójdą
wszystkie strachy i przestałem być marudą
nie że sam
kiedy przyjechał tata i wydał mi się wielki jak sumo
że niemożliwym, by go było minąć jakimkolwiek sm+tkom
i wiem, mam dobrze
bo niektórzy tego nie nigdy nie poczują
a ja może za tym tęsknię jak znów się leje
leżę
plackiem pod rurą pęknięta i wiem, że stąd to mnie nikt nie odbierze
patrze na strumień
robię ile umiem
przecież jak tylko zatamuję
w jednym miejscu to jebnie zaraz drugie
czasem się leje ciepłe, czasem zimny szlam, czasem na raz wszystko
co tu robić
ja obserwuję strumień
co wypłynie chcę kochać i w piękno jak się uda może zmieniać tą muzyką
nie?
ciemna ciecz
przecież nią jestem
też
wszelką barwą ciągle leję się
wiecznie
praca
by wracała
wdzięczność
jak tu widzieć ją częściej
ból ginie uśmiech też
kiedy zajrzę pod powierzchnię
się topi wszystko w pięknie
sm+tek, szczęście
zawsze to będzie
we mnie
jak miłość
nie trzeba nic więcej nam
Random Lyrics
- krec - на всех (on all) lyrics
- celeste johnson - hey boy lyrics
- totenmond - kadavernation lyrics
- acethakidd - curse and a blessing lyrics
- poionix - gangstalked lyrics
- michal leah - worth waiting for lyrics
- mefiu (rou) - dn2 lyrics
- daz dillinger - snoop dogg intro lyrics
- benaiah su - kotoha lyrics
- phonky.me - first shot lyrics