benny czakon - czakiton (armada putana niedźwiedź remix) lyrics
[marko delanocze] (ref.)
stary niedźwiedź mocno śpi
stary miś mocno śpi dziś
my go nie zbudzimy, bo się go boimy
gdy się zbudzi, to nas zje
[czakon]
wszystkich was kurwy wyjebałbym w kosmos
gdy się streszczę, skreślę was jak w lotto
jestem klasycznym psem ale nie jem gówna
szczekam i gryzę kiedy coś mnie wkurwia
spuszczony ze smyczy nie chodzę w kagańcu
upierdolę cię w krtań ty jebany jebańcu
nie wybaczam szybko na zawsze zapamiętam
każdego skurwysyna który grał mi na nerwach
lubię krzywe jazdy i dość proste słowa
przez twój pedalski pisk boli mnie głowa
gdy najebę się wódą czasami nie myślę
pale lucky strike’i, w piecu i maryśkę
męczą mnie rzeczy które są ci obce
zamiast pieprzyć od rzeczy dorośnij chłopcze
zanim coś powiesz nie myślisz długo
moja beretta odstrzeli ci fiuta, suko
jeden strzał kto będzie śmiał się ostatni
gdy szczał będziesz na mój widok w majty
możesz zapomnieć strząsnąć bo już nie ma czego
jeśli chcesz nowego, to zrobię ci z lego
twoim kolegom spodoba się ta opcja
każdy z nich miał już w dupie klocka
oby nie został w środku gdy ich będziesz jebał
proszę ode mnie pozdrów ich na do widzenia
[a!]
jeśli nie jesteś arethą, pierdolę twój respect
zaliczasz beton, kiedy czakon zabija cię przez sen
dobra, sprawdzaj, to miazga na plażach w palm beach
zakładam kaftan raperom, by nie tykali majka
jakbym nie był tym typem, co składa wersy z bitem w takim tempie
spotkasz mnie w maku na zmywaku i w klubie z tanim piwkiem
wiem, że nie skończę tak, wpadam na track jak antonio w desperado na blat
ty jesteś wack, to znak dla mnie, bym w knajpie niszczył cię jak kark
mam styl dla dziwek, prawdziwie uwodzę je na tyle
na ile mi styknie hajsu – na milę mi styknie
łykniesz mi jak ginger – daj mi chwilę (oh!)
otwarty szampan, dokładnie tak i czuj to (oh!)
ona mówi mi, że lubi klubing gdy
wchodzę na bitwy z nimi
ty nie masz szans, ja gram sam, tu jest paco i czakon robi włam, tak
mamy mercedesy, nie dresy, skórzane katany
napadamy z kałachami na chały typu liber
pały nie wiedzą co ich trafia (co ich trafia)
to ostry flow plus retkińska mafia
mamy sztuki z kalifornii, chlamy tonik z ginem
ty wodą popij, masz pustą kartkę, my pełne zwrotki (oh!)
pełne panie w telegramie piszą „alek, jestem fanką hip+hop”
ja mówię „spoko”, puszczam jej oko i mówię, że lubię to na szybko
„gdzie twój hotel” pyta, jest chyba napita za bardzo
mówię że to hilton, mamy łóżko i mamy balkon
daj mi czas, gruby bas wodzi nas jak nigdy
ogarnij plan, będziesz ją miał, kochanie zdejmij szpilki
potem górę, wolisz górę, ja zielone i bibułę
lubię cię, gdy awantury nie robisz mi w ogóle
wychodzimy na plażę stale sami
drinki, dupsko, piasek pod stopami
[marko delanocze] (ref.)
stary niedźwiedź mocno śpi
stary miś mocno śpi dziś
my go nie zbudzimy, bo się go boimy
gdy się zbudzi, to nas zje
[zjebston & czakon]
te quiero imprezy i nagie hot chicas
nigdy nie siedzę gdy gra musica
wolę efekt motyla niż efekt yo+yo
follow me putana, chichi take the yeyo
dutty yeah, lubię wciągnąć kreskę
bawię się lep+piej z uśmiechem na gębie
pije tequilę, keep the chwile foreva
pal, pij, tańcz, nigdy nie ziewaj
czakon is back i ja mon, ya mon
a ja blanta mam, tylko puenty brak
posłuchaj słów prawdziwego c+ckroacha
to nie jest moment w którym wyłączasz
nie początek końca może koniec początku
puszczanie tego w radio nie jest w porządku
możesz mówić mi benny lub nie mówić wcale
pewnie się domyślałeś – teraz nazwę cie pedałem
mam ubogi słownik albo słów mi szkoda
na stado kurw niech ktoś poda mi browar
trzymaj benny, take a chill, que pasa?
nie możesz traktować w ten sposób słuchacza
mogę robić co chcę, jestem wolny jak żółw
nie musisz mnie, kochać ale mordę stul
zawistni skurwiele zawisną dzisiaj
umarłbyś kurwa, gdybyś pomyślał?
wyładuj agresję tekstem, to nie wyczyn lada
wywierasz presję, je je, understand me brotha?
rozumiem cię bracie, czakiton, come on
follow me, follow me, do you feel me mon?
[marko delanocze] (bridge)
ooooo, oooooo
ooooo, oooooo
ooooo, oooooo
ooooo, oooooo
[paco]
paco i benny to pierdolone hieny rap sceny
debile giną co chwilę, jak jebany kenny
ten pedał twój stary zaczął pisać ci treny
nie pomoże ci trening zakopiemy cię w ziemi
jak lenin – wiecznie żywi, ty się jeszcze dziwisz?
jesteś stevie czy swą klęskę widzisz?
nie pierdolniesz jackpota, nie osiągniesz też binga
czeka cię szybka śmierć od kul mego gatlinga
(po po po!) nie trawię harrisona i ringa
wolę johna i paula, kurwo – fora ze dwora
trudno olać mój pojazd, mój diss to wyrok śmierci
dla h0m+ pedałów co wolą pały od piersi
jesteśmy pierwsi – ty się wleczesz za stawką
niczym dziad z bypassem, miękkim kutasem i zastawką
jak johnny fontane mamy związki z mafią
ty jak perkins w psycho żyjesz w związku z matką
rozpoczynamy hardcore alko narko party
chcesz dostać się na nie baranie – wolne żarty
wstęp – tylko desperados co przegrali życie w karty
synek, nie polubię cię nawet gdy będziesz martwy
wciąż jesteśmy anty, wciąż nastawieni wrogo
bo jesteście chujowi, trudno polubić tu kogoś
nie przejdziemy na „ty”, nie łyknę z tobą brudzia
nie jesteś kimś, z kim nie wstyd się pokazać przy ludziach
twój udział w moim życiu czas zmniejszyć do zera
odpierdol się teraz albo zacznę strzelać
mam cela (mój styl snajpera to nie fuszera)
i tak wielkiego guna, że potrzebny mu stelaż
jak stella i stanley mam (co?) zrytą banię
jadę dalej (czym?) tramwajem zwanym pojebaniem
co jest grane? puste szkło? weź do pełna nalej
i pamiętaj – byłem alfonsem twojej starej
[marko delanocze] (ref.)
stary niedźwiedź mocno śpi
stary miś mocno śpi dziś
my go nie zbudzimy, bo się go boimy
gdy się zbudzi, to nas zje
[czakon]
mój kolega w przedszkolu miał na imię dariusz
teraz jest strażakiem i nie lubi mnie już
gdy paliła mi się szopa darek jednak przyjechał
wyjął węża sik+wkę i tragedii zaniechał
wyczuwasz metaforę, czy jesteś za ciemna?
jesteś szopą szmato, ja jak wąż cie olewam
nie cytuje szekspira nie czytuje browna dana
mój rap cię rozjebie jak jebany granat
szukam drogi jak carlito, nie przeszkadzaj cipo
jestem czakon benito, czuj to juanito
takie putany jak ty ssą mi pytona
śmieszą mnie bardziej od monty pythona
kochasz patrzeć jak konam? musisz się odkochać
nie muszę oszukiwać, aby cie pokonać
moje sai było naj, moja klama jest klawa
to dla mnie zabawa, bang bang, ukłon, brawa
to prawdziwa gra – nie jebane bierki
my name is bond, ty to raczej szczęki
jestem 007, a ty zerem po prostu
moja licencja cię zajebie, to twój koniec w końcu
w rękawie mam asa na stole full strit
za sobą w chuj strat i kurwa chuj z tym
nie będę wił się jak kot, będę ciął cię jak kat
gdy zadam ci cios, powiem tylko szach mat
pionek może zbić króla, ej, słuchaj kurwa
dziś jest ten dzień w którym zacznie się próba
patrz kto wrócił blazo, tłukę cie jak wazon
dymam cie jak w puzon, jesteś klownem jak bozo
śmiej się póki możesz – śmiech to zdrowie
włóż w to całe serce, aż ci kurwa pierdolnie
jedyne co pewne, to podatki i śmierć
panie proszę, nad mą duszą świeć
tylko nie wal po oczach, bo kurwa oślepnę
oszczędzajcie światło bo jest potrzebne
popatrz, kurwa, nawet jebnąłem przekaz
wszyscy ręce do góry – nie ma na co czekać
[marko delanocze] (outro)
turu tutu tu, tutu tururu tu
turu tutu tu, po po pow…
Random Lyrics
- jo schornikow - incomplete lyrics
- python - fun house freestyle lyrics
- now united - wake up lyrics
- miyuru sangeeth - obage sinahawen lyrics
- december youth - city gloom lyrics
- moti x ture brute - encore lyrics
- alex soto - ahorita no lyrics
- zayde wolf - i got you (end of the world) lyrics
- wonderzero - eyes wide open lyrics
- the beaches - absolutely nothing lyrics