berson - plan lyrics
[zwrotka 1]
nie wyspany wstaje, łóżko jest za małe
co drugi poranek, jakby był za kare
tak chujowo z czasem, później zjem śniadanie
szlug, wypijam kawę, serce prawie staje
nic już z tym nie robię, sam czekam na zmianę
na wakacje znowu jadę autokarem
całe życie oczy zajebane piachem
po wypłacie czekam na wypłatę
ty, żubry w puszce kupie se po drodze w żabie
wrócę już na chatę w tv się pogapię
i zamówię sobie pizze na wypasie
po dziesiątym lolku wszystko zjeść już da się
ponarzekam se, bo lubię tylko czasem
chujowa pogoda, jedzenie i zasięg
wychodzimy ty do multipli w gazie
komuś wyszło to nie mogę, gul mi skacze
palę dużo szlugów, dzisiaj drugą paczkę
chujowego skuna, jak kiedyś na klatce
dzwoń mordeczko, wogle wszystko ci ogarne
płynę ciągle wariat z podniesionym masztem
dupkę fajną mam i kocham ją najbardziej
chcę się ubrać ładnie, po browar na stacje
mam w porządku gadkę, ty masz szanse marne
ja pod sklepem tylko osiedlowe akcje
[refren]
jaki plan, masz? jaki plan, masz?
jaki plan, masz na życie wariat?
na śniadanie szampan czy ruski standard?
jaki plan, masz na życie wariat?
jaki plan, masz? jaki plan, masz?
jaki plan, masz na życie wariat?
na śniadanie szampan czy ruski standard?
jaki plan, masz na życie wariat?
[zwrotka 2]
wstaję wypoczęty, świeżutki bez kaca
robię to co lubię, to już nie jest praca
na śniadanie co chce, może drogi szampan
jaka tylko nam się wymarzy szamka
nie zamulam, zmieniam coś na lepsze, działam
chce wakacje la, londyn, tokio, katar
oczy cieszą mi się jak za małolata
a w kieszeni baka, klucz do auta, kasa
z piskiem opon ruszam po najdroższe trunki
w tv leci jak zaglądam do lodówki
ananas, pomarańcz do sokowirówki
dobry bobon, no i nie używam lufki
nie narzekam i na bok odstawiam sm+tki
gastro wjeżdża dzwonie po szame z dowózki
albo szybkie auto, żeby sie nie spoźnić
ale troszkę poźniej, jak już się rozluźni
wrzucam bobon, dobre topy mam w bletce
spółka zoo z nami tylko co najlepsze
wchodzimy tam, gdzie drzwi są zamknięte
a moja piękna trzyma mnie za rękę
hajsu więcej dziennie, niż kiedyś miesięcznie
urośnie na drzewie, wtedy zbiorę pęgę
albo otrzeźwieję przejdę wiele pięter
szczyt to moje miejsce, ale nie ten [?]
[refren]
jaki plan, masz? jaki plan, masz?
jaki plan, masz na życie wariat?
na śniadanie szampan czy ruski standard?
jaki plan, masz na życie wariat?
jaki plan, masz? jaki plan, masz?
jaki plan, masz na życie wariat?
na śniadanie szampan czy ruski standard?
jaki plan, masz na życie wariat?
[outro]
jaki plan, masz? jaki plan, masz?
jaki plan, masz na życie wariat?
Random Lyrics
- cosmo sheldrake - beech lyrics
- alishmas & aaren - ashegh kame lyrics
- southlove - the weeknd lyrics
- castor raines - heart on my sleeve lyrics
- volo (fra) - bout de trottoir lyrics
- lilboi - 기도 (pray) lyrics
- hükema - aklımı yedim lyrics
- maazel & danni carra - sundaze lyrics
- waldecyr ribeiro - lugar santo master lyrics
- el batallón - no me suelta lyrics