azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

bez cenzury - reprezentuję siebie lyrics

Loading...

[intro: cuts]
represent, represent

[verse 1: pękacz]
kto się dopiero rozgrzewa? a kto już ostygł?
robię swoje i pierdolę konflikt, nie moje – nie ruszam
po dobie doba, piwnice wygłusza ktoś
wprowadzam w życie co puszczam w obieg, sam zobacz
to dla ludzi przez nich wierzę, umiem, nie siedzę
jedno z zastrzeżeń – reprezentuję siebie
zrobię to zawsze i nigdy nie wymuszę
choćby miało tego słuchać już zawsze tylko kilkuset

[verse 2: ero]
ero znów, znów ero rymem jak milion euro
choć drugiego mam zero to pierwszego mam pełno
jaśnie wielmo-żet-en-igrek panicz
puszczam w eter nowy singiel
ty ten numer sobie nucisz w bani
jeśli masz listę dziesięciu najlepszych
to dziewięciu musisz skreślić, bo jestem ja, nie ma reszty
h-h, bc i centralny atak
to napad, ręce do góry i w rytm nimi machaj

[verse 3: łysol]
repre-repre-reprezentuję polski centrum
bez cenzury sklep przyjeżdża do klientów
gdzie kupuję skrętów mistrzowskich
wiem, że nie ma lepszych w promieniu setek kilometrów
moi, moi ludzie są w moim, moim sercu
a kto się boi, boi bitów morderców
musi wyjść natychmiast
bo bez kitu pada wystrzał z membran
2005 łysol reprezentant

[verse 4: siwers]
s-w-r-s bez samogłosek moja ksywa
konsekwentnie iść za ciosem, to moja maksyma
reprezentuję siebie, reprezentuję klimat
gdzie klatka wygląda jak latryna
a niejeden pan domu, lubi sobie poużywać
środek nocy a on, kurwa, daje na wiwat
film się urwał no i kima
czwarta rano, a ja dalej nawijam
nie muszę nic kirać wystarczy mi rap

[verse 5: romeo]
reprezentuję siebie, klikę, rodzinę
ths ekipę, której jestem pewien
praski żargon dotrze dziś do ciebie
wspólnymi siłami, właśnie tak robi ten rap stołeczne podziemie
na tym się chowa pokolenie młode
pierdolić modę, trzeba rozróżniać, co złe, a co dobre
istotne to co wiarygodne, romeo-klika, ths
dla bez cenzury zamykam zwrotkę

[verse 6: wigor]
ej, amigo, wiesz kto ja jestem? wigor!
kojarz mnie tylko z pierwszą ligą
nie wziąłem się tu znikąd
ja reprezentuję styl od zawsze związany z moją dzielnicą
to ursynów, miejsce pośród rapowych ikon
tym blokom i chodnikom, oddaję hołd
reprezentuję front, co zwalcza trąd
szczycę się tym, że pochodzę właśnie stąd!

[verse 7: melon]
z tumanem kurzu, podniosę słowo na piedestał
tak wers się rodzi, jak nieobliczalna bestia
ty chciałbyś grozić? weź przestań, bo się zesrasz
chciałbyś zaszkodzić i patrzę w tył na przestrzał
z bloku widoki, wiesz, bielański folklor
melon i jego styl jak procesory w tokio
spokój zakłóci w kolumnie bit jak concord
to dla tych ludzi w betonach, ściskam, pozdro

[verse 8: sokół]
a teraz wjeżdża sokół, pseudonim – narrator
zip, wwo, śró – co ty na to?
jeśli to już koniec to wal w bal na bogato
śmiej się prosto w twarz wszystkim szmatom
damy radę razem, więc zastanów się dwa razy
zanim zwątpisz, bo bóg o tobie nie zapomni
zip-hop, sokół, a nie jakiś pomnik
nie rób z nas gwiazd, nie bądź taki przystojny

[verse 9: kosi]
jwp, bc, gatunku “klasyk” wykręca uszy jak kwasy
wwa styl się wkręca w naszych sercach
muzyka gra 24, mikrofon, adaptery
od siwego z pakamery na osiedla
kosi – solidny przekaz
mam więcej rymów, niż lekarstw apteka
niż chleba piekarz, to jest to, na co czekasz
jwp mafia, tu liczy się tylko prawda
prawdziwy hip-hop, na zawsze

[verse 10: jacenty]
s.s.d.i. tera my wjeżdżamy
sąsiedzi, zza mikrofonu stery, styl z ulicy
bez ściemy razem wspólnie nagrywamy rap
bez cenzury, bez bariery, dla stolicy, dla warszawy
prosto z południowej pragi, razem z wariatami
wygramy starcie z lamusami
co się napinali, a nie zostali dojechani
człowieku, rap bez cenzury
jak buch dobrej chmury

[verse 11: lui]
jak bronk na kacu gasi pragnienie
tak lui gasi leszczy na scenie
i choć charakter mam niepoprawny
za to kochają mnie wszystkie panny
zgadnij (kto) w klubie znów kręci dżoje
zgadnij (kto) mówi – kolejkę polej
wola, centrum, tu jestem zazwyczaj
tu kręcę hajs i korzystam z życia

[verse 12: bilon]
bilet, hg, z mokotowa bram
na rząd polski sram, zmusił mnie do tego sam
ziomek bez cenzury
pogonione stąd wszystkie bez honoru rury
w pokojowym studio
jak za dawnych lat dalej lecim razem w kółko
krzyżyk na drogę wszystkim wszawym prostytutkom
zapamiętaj słowa, cały czas hc, jlb gadka z mokotowa

[verse 13: bzyker]
bzyker bez zmian, więc z każdym dniem to samo
e.b.t., renesens, ten sam cel, ten sam sens
wers kolejny kaszlok odzwierciedla moje życie
z niego spostrzeżenia słyszysz na kolejnej płycie
bez cenzury mianowicie
zresztą jak tu wszyscy razem wzięci
kolejny bestseller i jesteście wniebowzięci
my zawzięci tak, że opada kopara
pseudoraperom nie, i płaćcie mi haracz

[verse 14: łysol]
każdy kto o nas słyszał, powtarza o nas dalej
dzisiaj znani tutaj, jutro na globalną skalę
nie ma ale, gdy ta nuta wchodzi na salę
moja grupa sprawia, że tłum robi meksykańską falę
sk!lle stale rosną jak na drożdżach
w łeb walę rymem tak, że nie przybijesz gwoździa
ni chuja, nasz balet buja was do końca
do świtu, reprezentuję siebie, bc to meritum

[verse 15: siwers]
wiesz o czym mówię, jak to znasz
osiedla targówek reprezentant
siwers tu jest, daje kolejny punch
nie toleruję szmiry, bez cenzury sprawdź
swrs lyrics, słowa mocne jak spiryt
ten rap hula od poddaszy do piwnic
to tam, to tu, nasz słyszysz cd’ik
reposta bez cenzury, każdy wers prawdziwy

[verse 16: ero]
za każdy sens, tekst, w moich przekozackich zwrotach
jak havoc jest 25 do dożywocia
reprezentuję siebie i ludzi, których kocham
styl plus wokal, co uzależnia jak koka
chłopak, który już urodził się z tą nutą
z inicjałami m.c., a w wersie z cykutą
uderzam, a wtedy mikrofon aż parzy
a gdy schodzę ze sceny to do baru lub przysmażyć

[verse 17: wilku]
to jest stara szkoła, nie pamiętasz tych czasów?
reprezentuję siebie, nie wywołuj wilka z lasu
co raz więcej hałasu, tak od kilku lat ziomuś
tym razem robimy rap u koleżki w domu
styl co raz lepszy, ty lepiej daj se spokój
wirus, hg, wdz rap z bloków
mokotów, bielany, targówek i śródmieście
wwa bez cenzury witam w moim mieście, ema

[verse 18: tomiko]
tomi z tematem, nie potrzebuję pretekstu żeby pisać
masz swoje zdanie to je manifestuj
moje zacisze to jest rymów epicentrum po wybuchu bomby
reprezentuję siebie czyli poglądy
tutaj dla ludzi najważniejszy dzienny utarg
nikt nie chce przecież całe życie zapierdalać z buta
reprezentuje siebie, rodzinę, rodzime miejsce
szacunek, dumę, wiarę i dobre intencje

[verse 19: fu]
czujesz ten tester? wiesz kim jestem?
zniosę to, ile jeszcze? wiesz, tekstem dopieszczę
tekst lęk na przestrzeń, twój styl zbezczeszczę
jadę tekst nie wrzeszczę, akcentem tym szeleszczę
flotę odstrasza strita twarz twa judasza
zryta aż masz wzrok łazarza
rap ten zgłaszam na tym nie kończę frazę
tym przekazem, tym razem
a ty nie ważne czy sk-małeś bazę

[verse 20: rafuls]
r-f-l znów jest renesens reprezentant
bielany, home mi wiesz, ten wers dla mnie to pestka
z miejsca gdzie mieszkam relacje live w tych tekstach
rada – gadać przestań, wersja rap universal
tony gibonów w bletkach, johnny na etykietkach
toczy się życia spektakl, to my na tych osiedlach
choć krzywo patrzy reszta, chuj wbijam i weź spieprzaj
stoi ziom za ziomem, za żółwiem bita beczka

[verse 21: foster]
wypierdalam wam rymami ze łba
twardego jak kevlar, jwp
bez cenzury okrutna ekipa
plus kilkunastu typa wypas versus ogólnopolska lipa
słucha c-p- u sztuk, gdy słyszą wasz przechujowy śrut
to nasz syf zaspokaja głód z nut pierwszej klasy
jedno wielkie pozdro dla słuchaczy
raczej!

[verse 22: koras]
siemasz, cześć i czołem – syn nadziei po raz n-ty
na bok sentymenty, być sobą, jebać trendy
z dala od tandety miejskie bagno wciąga
jak hazard, alkohol, kobieta czy koka
niech te słowa działają jak święcona woda
na łby, które chciałyby przeszkodzić żyć
jebać ich, bez porównania, pozdrawiam tych
którzy utwierdzają w przekonaniach swych, powodzenia!

[verse 23: suja]
reprezentuję siebie g-o-cła-w, suja, ths klika
liryka chodnika, ławka, oponent, ulica
na co dzień się z tym stykam
tym oddycham, w życie getta wnikam, się borykam
nigdy nie sam, bogu dzięki za to składam
po polsku gadam, tym słowem władam
jaram, nagrywam i o tym opowiadam
dla bez cenzury, g-o-cła-w, ema

[verse 24: donald]
jwp, renesens na mikrofon wjeżdza
ekstraklasa, warszawa lewobrzeżna
rap z bez cenzury uwalniam spod dymu chmury
zza których wyłania się moja postać
uśmiech nie rozpacz widnieje na tej twarzy
jak da się zauważyć, lecz można też się sparzyć
i uwierz, że nie interesi mnie, czy mnie lubisz
nie podążaj za mną, bo się zgubisz

[verse 25: juras]
gadkę polską nawijam zawodowsko
reprezentuję śródmieście i ulicę marszałkowską
jeszcze nie wiesz kto to? mówi chudy jurek
chłopak z teamu prosto, ot co
ostro jadę z warszawskim składem liryczne kombat
dla fałszywych nasza banda jest jak z terrorysty bomba
tak to bywa, gdy nagrywam z prawdziwą ekipą szczerość
ten kawałek ścina z nóg jak cios siekierą, elo

[verse 26: weresz]
z warszawskiego projektu, chłopak, reposta reprezentant
słowem rozcinam cenzury pęta
zapamiętaj – rap od zawsze tutaj gra
siwers studio remiszewska, szewska dyszka, tgk
póki życie trwa, ta historia się nie skończy
słyszysz weresz, reposta reprezentant, maratończyk
ten projekt łączy warszawskie osiedla
przekaz w słowie zawarty, punkt widzenia odzwierciedla

[verse 27: pyskaty skurwiel]
nikt mi tego nie da, sam wezmę, nie chcę błądzić
wyczyszczę ich konta jak clearasil trądzik
odbij, jeśli mówisz “nie ma opcji”
mam więcej stylu, niż nina terentiew dioptrii
mam tłusty rym, połknij te grube dissy
bo przy tym schudniesz szybciej niż missy
pyskaty bezczel, poćwicz jeszcze
wiesz, że pieprzę resztę, reprezentuję siebie!

[verse 28: jogi]
warszawa reprezentant, od początku do końca
na tych wersach, zapiera dech w piersiach
jak coś robisz to prosto z serca – to sprawa pierwsza
po drugie – godnie reprezentować siebie umiem
i reprezentuję, z dala od kurew
pragnących w całym zrobić dziurę
nie kradnę, tylko pracuję
na swoją osobę, żywioł to ogień
reprezentuj, pierdol delikwentów, z bogiem

[verse 29: bondar]
hardcore, znam to, gram w to
faktom uwierz, prawdziwa gra, mikrofon
i bit w słuchawkach, jwp mafia do bani trafia
teraz nasz czas
pełna kontrola
pełen exclusive nie chcesz słuchać
nie musisz lepiej losu nie kusić
pamiętam ulicznego stylu reprezentant
renesens, tu nikt nie wymięka

[verse 30: łysol]
ł-y-s-o-l jest tu
więc fałszywy typek śle s.o.s. już
poznaj mą ekipę, i jej przekaz stestuj
bez na mukę wbitek i ściemnionych gestów
za pomocą tekstów świeżych mówię o tym
co na sercu mi leży, koneserzy rozumieją to bez słów
mimo to wciąż nawijam komba
bo nie umiem stać w miejscu, na szczyt idę, dla mnie norma

[verse 31: siwers]
rzymska dycha, po szybach idzie rezonans
do licha – pewnie mówi sąsiadka wkurwiona
co słychać – mocny bit, ktoś zaczyna rapować
to ten z dziesiątego napierdala od wczoraj
jak po przejściu tajfuna wyglądają tracki
tak i duma demoluje mnie parę bębnów, sampli
z amplitudą i mct
to fortuna świat się kręci wokół niej
tak jak taśma i szpula, to wszystko tu mam

[verse 32: ero]
ero równa się moc, plus moi ludzie to sekta
jak sypiemy koks, kreski mierzysz w kilometrach
jak palimy blanty, czuć je stąd po kingston
a jak płynie alk to konkuruje z wisłą
jeśli chodzi o ścisłość – my lubimy się najebać
lubimy hajs i sztuki co chcą się …
musisz to zjarzyć jwp, bez cenzury
walczymy o wpływy słowem, nie sięgając do kabury!



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...