azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

blady - we krwi lyrics

Loading...

[ref. + blady]
rocznik ’97, żyję odkąd zginął biggie
i to nie przypadek że tak pchało mnie na bity
zawsze byłem inny, dla nich byłem dziwny
suko mam to we krwi, ważne by pozostać sobą
rocznik ’97, żyję odkąd zginął biggie
i to nie przypadek że tak pchało mnie na bity
zawsze byłem inny, dla nich byłem dziwny
suko mam to we krwi

[zwrotka 1 + blady]
jestem z małego miasta, które ma wielkie ambicje
szkoda że miasto jest piękne a osoby zawistne
i szczerze? szczerze wkurwia mnie ten system
życzą połamania nóg ci, tak jak axel witsel
ale powracam na trackach i latam se na boom bap’ach
tak jak za małolata, gdy ich wkurzał ten atak
niе zapominam skąd pochodzę, chcesz zapomnieć skąd wyszedłеm
nim to skurwiale otoczenie znów mi złamie serce

[ref. + blady]
rocznik ’97, żyję odkąd zginął biggie
i to nie przypadek że tak pchało mnie na bity
zawsze byłem inny, dla nich byłem dziwny
suko mam to we krwi, ważne by pozostać sobą
rocznik ’97, żyję odkąd zginął biggie
i to nie przypadek że tak pchało mnie na bity
zawsze byłem inny, dla nich byłem dziwny
suko mam to we krwi
[zwrotka 2 + blady]
jestem wyszczekanym gnojkiem, który nie zważa na słowa
w końcu jestem raperem, nie mogę zważać na słowa
blady to bitewny mc, więc mówię co myślę
taka moja filozofia, myślę więc jestem
znam te szare bloki, nie chciałbyś iść w moich butach
ciągle liczę kroki, jakbym robił ten dwutakt
gdy mówię że jest oki, znaczy że nie chcę cię słuchać
kubica życzy ci szerokiej drogi, gdy nie chcesz mnie słuchać
każdy mnie skreślał, ci ludzie nie znaczą zbyt wiele
wiara w siebie upadła, nie mogłem jej znaleźć w kościele
hajs a ja isaiah thomas, by coś im udowodnić poświeciłem życie
zaczęli mnie tu szanować jak zobaczyli mainstream na feat’cie
ja to lokalny marzyciel, ale dziś daje słowo
pierdol ten hype, powiedział mi raz znany ziomo
buduj własną legendę, by sami poszli za tobą
odcinam się jak van gogh, plamie płótno by czysty był honor

[zwrotka 3 + zawada]
trzydzieści lat na karku, piętnaście na bitach
wypijmy po browarku potem zapalmy spliff’a
opowiem ci o parku, powiem kiedy płyta
w pół do siódmej na zegarku a ja już zaczynam pisać
wśród maszyn, brudu, kurzu i dymu
wciąż umiem marzyć i z gruzu wyciągam azyl
dziś inne plany, wyluzuj
rapy to nie przymus
wciąż tacy sami choć zmieniamy się jak patrzę do tyłu
otrzepujemy się z pyłu, sadzimy nowe ziarna
żeby z tysiąca przygód, każda jedna była ważna
teraz nastaw się by czaszka odbierała sygnał
z tego miasta zda na majkach, a csw na rejstracjach
mówili nam że nie zajdziemy zbyt daleko, łajzy
pokolenie ortalionów z rynku, nie było na nike’y
patologia, dzisiaj mówią tu na takich jak my
a my z [?] chodnik, bo my tu kurwa nite is
mówili nam że bycie żulem to są nasze maksy
pokolenie kurew co nie poznało prawdy
za zasadami murem, schodzę z ulubionej ławki
robię miejsce dla was bo już jestem trzydzieści lat starszy
[ref. + blady]
rocznik ’97, żyję odkąd zginął biggie
i to nie przypadek że tak pchało mnie na bity
zawsze byłem inny, dla nich byłem dziwny
suko mam to we krwi, ważne by pozostać sobą
rocznik ’97, żyję odkąd zginął biggie
i to nie przypadek że tak pchało mnie na bity
zawsze byłem inny, dla nich byłem dziwny
suko mam to we krwi



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...