azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

bonson/robak - bez gwarancji lyrics

Loading...

[verse 1: bonson]
moje rozmowy o prace to się kończą przed wejściem
odpalam szluga, nie wiem po co się męczę
a znam takich co dzień w dzień się pocą
choć pensje są cienkie, ale im dupy grożą odejściem
i weźmie taki i się wjebie w grafik
a jak nie obiecam, że ode mnie plan byś miała
mam rap i opcje, że będzie hajs na wtorek
a w środę to się napierdolę z orłem
i nie miej żalu, nie marudź, mnie nie żałuj
gdy my nie żałujemy sobie nawet, wiesz bez szmalu
nazajutrz odwiedzę cię na haju, choć śmierdzę, jestem, daruj
i wiesz, że jesteś jak mój stróż
nie ma dla mnie miejsca, gdzie normalni
składają obietnice, że beta, dziecko, karmnik
ja chcę uciekać, umrzeć tam gdzie są gwiazdy
znów cię ujrzeć jak się uśmiechasz bez okazji, od tak…

[verse 2: robak]
moje ziomy to alkoholicy, od lat na ławce
a mi wciąż do nich bliżej niż do chat za miastem
i nie potrafię jak ci twoich koleżanek
ułożeni od stanowisk aż po gajer i modne trwałe
auta, chawira i gażę
a ja znowu gdzieś zasypiam przy barze
i nie zobaczę słońca, bo nie wstanę przed wieczorem
a ty nie zobaczysz słońca, no bo znowu zaniemogę
stawiam wszystko na rap, choć dostaję chuj za zwroty
ale idę po wyniki, ułożyłem swój algorytm
twój algorytm: ja plus ty na metrażu dwóch pokoi
może kiedyś je ogarnę jak to wpierdolę na olis
nie masz co liczyć na bankiety w swarovskim
ale dam ci takie lata, że nam będą zazdrościć
sześć miliardów sposobów byśmy nie byli nijacy
masz gwarancję nawet wtedy, kiedy odejdę od kasy



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...