bonsoul - bez recepty lyrics
[zwrotka 1: bonson]
mylą mi się nazwy miast, klubów do których coraz rzadziej chciałbym wpaść
z nudów staram się wyłapać twarz z tłumu, w której oczach znajdę spoko ja rozumiem was próbuj
córka żegna się buziakiem ze mną, narzeczona wkurwia że zdrowie już tracę przez to
bo wiem że boi się że znowu kontakt stracę przez to, i się okażę że się kłóciliśmy ten ostatni raz przed wiesz co
spoko wracam, nie płacz po mnie jakoś stoję, prosto żyje kurwa staram się jak mogę przecież
spoko wracam nie najgorzej, jakieś gówno mam na bani ale teraz nie zawiodę
od zawsze chciałem być w porządku, tak bardzo bałem się niezrozumienia że musiałem wszystko popsuć
i czasem nie uniosłem słów co gryzą w środku, a przecież wyjebane na te wasze milion postów z dupy
wiesz chyba nie k-małem że mam problem, nigdy na mnie nikt to zawsze ja tu na kimś się zawiodłem
zawsze kurwa najmądrzejszy, ty pierdolisz coś a chuja wiesz, i tak walczę sam ze sobą już od dwóch lat gdzieś
jakoś pół dnia śpię, drugie pół to wkurwiam się
nie czuję się spoko kiedy znowu słyszę zdrówko więc
jutro mogę wstać i znów chcieć, nie wiem jak ale to zrobie a ty tylko patrz i ucz się
[refren: bonson]
nie mam recepty na jutro, po wczoraj trochę mam kaca
jak piszę wersy na próżno, za późno szkoda zawracać
jak chcesz ode mnie rap, skoro sam się gubię za często ale nikt nie obiecywał że tu pójdzie nam lekko
więc szukam sił żeby przeżyc kolejny dzień kiedy hieny, najchętniej życzą żeby każdy z nas tu kiedyś był niemy
nie mamy nic poza słowem, i do obrony pięści i kurwa straszną chęć by się zemścić
[cuty: dj kaczy]
[zwrotka 2: junes]
gdy przestajemy marzyć tak naprawdę umieramy, beztroscy chłopcy stają się zombie przez dekady
niby mamy za co żyć i w schengen mieszkamy ale nie umiemy już przekraczać swoich granic
ja czekałem na ten moment jasności trzy dekady, jakbym mógł to bym wyrwał pamięć z korzeniami
za to jaki byłem, jak myślałem i czego chciałem, graj mi city kid nie róża z betonu ani diament
i nie mówie nikomu że mam patent na to, wciąż w pogoni by podnieść życia jakość
a bywało nieco gorzej jak frustracja mnie jadła, od ośrodka nerwowego do środka kłamstwa
dziś idę na rekord, odwracam znaczenia, gdyby nie to już dawno siebie bym nie miał, nocą jointy i rap, mortal kombat, gta, to styl życia na który pracowałem tyle lat
moje życie zmieniła zmiana perspektywy, widząc w tpp widzimy się na tle innych
i chuj, trzydzieści trzy lata za mną, miałem pisać płyty ale znowu coś mi wypadło
[refren: bonson]
nie mam recepty na jutro, po wczoraj trochę mam kaca
jak piszę wersy na próżno, za późno szkoda zawracać
jak chcesz ode mnie rap, skoro sam się gubię za często ale nikt nie obiecywał że tu pójdzie nam lekko
więc szukam sił żeby przeżyc kolejny dzień kiedy hieny, najchętniej życzą żeby każdy z nas tu kiedyś był niemy
nie mamy nic poza słowem, i do obrony pięści i kurwa straszną chęć by się zemścić
[cuty: dj kaczy]
[tekst i adnotacje na rap g*nius polska]
Random Lyrics
- fbabyboss - nwa baby (cover) lyrics
- inferi - onslaught of the covenant lyrics
- asko - si tu savais lyrics
- stone sour - simple woman lyrics
- hayden - nowhere we cannot go lyrics
- itzwilz - interupted lyrics
- g wylx - g love story lyrics
- ztatik - genèse lyrics
- cataldo - one year of solitude lyrics
- brain fno - pace nella confusione lyrics