azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

bosski roman - przemyśl sobie przypał lyrics

Loading...

przemyśl sobie przypał
młody chłopak żył w ubóstwie matka piła ojca brak
gorycz wypełniała pustkę bez skrupułów poznał świat
niewolnikiem był fortuny która widział tylko w snach
gniew był lekiem na chorobę która był przed życiem strach
nagle fart na osiedlu zdobył sympatię dilera
szczera przyjaźń to obłuda on miał chytry podły plan
małolata zrobić sługa uzależnić, mieć żołnierza
młodzik zafascynowany w sidła te wepchał się sam
oprócz niego było paru tez z podobnym życiorysem
zbudowali sobie agresywną niby twarda klikę
i biegali z towarem sprzedawali go dzieciom
a jak ktoś miał problem używane ręce, które leczą
terror bez opamiętania i narkotykowy lot
czuł, że jego sen się spełnia i, że w końcu znaczy coś
kiedyś gnój bez prawa głosu a dzisiaj uliczny kot
nie patrzył na konsekwencje gotów był na wszelkie zło
trwało to jakiś czas nieprzewidywana klęska
narkotyki usypiały chęć by iść dalej na szczyt
niewolnik nie odróżnia już kurestwa od braterstwa
i sprzedaje swe najlepsze lata za niewielki plik
nikt nie myślał jakie konsekwencje będą miały czyny
wyobraźni było brak by unikać opcji krat
ale parę miechów w celi przyjął by bez żadnej spiny
jednak inny scenariusz przygotował mu ten świat
alko plus mefedron 4 noce bez snu
na kwadracie jak zombie jak wampir jak trup
nagle dostał drgawek toczył z ust pianę przejebane zamęt
a najgorsze ze nie miał kto pomoc mu
to był udar mózgu umarł we własnych odchodach parę dni musiało zająć aby znalazł go tłum
przemysł czy daleko jesteś od bohatera póki możesz uciec póki jeszcze nie brak ci tchu
ref
przemyśl sobie przypal
przemyśl sobie przypal
gdy przychodzi odchodzi bandyta
wchodzi szara myszka
on zabójczy jak modliszka jest
twoja czujność mała
i się sypie domek z kart wraca egzystencja marna
przemyśl sobie przypal
przemyśl sobie przypal
czy gotowy będzie zwrot wykonać zanim przyjdzie lipa
ulica ma swe oblicza
tu za wszystko się płaci
sprawdź sam czy ryzyko warte śmierci twoich braci
tech chłopaków nieboraków o poranku na przystanku czeka
jeden na blok drugi bierze trzeci odbiór i ucieka
doliniarze młodociani tak karierę zaczynali
bezszelestnie dery brali nikogo nie napadli
więcej było precyzji niż ogromu agresji
więcej było aktorstwa niż zastraszania presji
oni nie byli pierwsi ale za to byli lepsi
bez przypału pengi wyciągali kilka lat skuteczni
potem światek ich docenił zaczęli latać na fury
tutaj strzały były większe ewolucji skok ponury
takie niby byle bzdury ale oni chcieli więcej
bezszelestne ręce zarabiały kasę na okrętę
ale wiesz jak to jest ten złodziejski tryb życia
zarobi nie odłożyć wpada w matnie dymu picia
maszyny i dziewczyny rano znów zerowe saldo
zatem trzeba wyjść na miasto i zajebać jakieś auto
lata już melanżu ręce trzęsą się im trochę
boli głowa wczoraj załatwili się kulawym prochem
pijani i naćpani w bałaganie robiąc wiochę
wierzyciele nie odpuszcza termin mija dziś wieczorem
co widzą podjeżdża fajna mama w ml-u
za tą sztukę spłaca sobie pewnie cały dług w burdelu
i ruszyli pewni chwili i się lekko prze liczyli
bo mamusia była aspirantem psy ja podłożyły
rozpracowywani rok melanż odebrał czujność
i dostali 10 lat i zero szans na niewinność



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...