brain dead familia - #chorepodziemie lyrics
[soux]
wpierdalam scenę dzieciaki przybijają piątkę
spuszczam się jak trynkiewicz, strzał w dziesiątkę
jestem jak młody bóg – wielu ludzi wierzy we mnie
jak do burdelu wchodzę w rap grę, każda dziwka klęknie
mój rap to heroina i ponoć nieźle kopie
a ich skopie za te kopie, kurwy zrucham i zakopie
bo gdy wbijam do studia to ostatni gwóźdź w trumnę
to najlepsze 8 wersów dla których mógłbyś umrzeć
[pewu]
poczuj się jak kawał mięsa nadciąga chora armia
biegam wkoło po pokoju jakbym prosił się o kaftan
podrzynam gardła owinięty jelitem cienkim
ślinię się na widok flaków jak wygłodniały rzeźnik
pisze kroniki przeklętych, a żeby było prościej
phonic krzyżując ofiarę wybija rytm gwoździem
idę dalej bezlitośnie choć tu mówią, że nie żyję
wale konia na ich oczach wydalając z siebie życie
[grl]
surrealistyczna istota nocna w żyłach
której płynie czysty horrorcore
jest niczym irracjonalny predator
król ślepych wron ściągnie ciebie na niewłaściwy tor
zaciskając na twej szyi orli szpon
to czarny kozioł podcinany gardeł śpiew
gęsta krew tryska z moździerznych drzew
dzisiaj spłoniesz niczym biblijny krzew
nagie ciało absorbuje wilkołaczy zew
[arach]
i znów m-st-rbuje się w muzeum tortur
nie potrafię się powstrzymać gdy widzę cierpienie wokół
i chuj, że większość z was nie sk-ma tego wątku
ale mam wyjebane stąd do ludzkości początku
biorę co moje, ładuje colta i pędzę z bronią na strych
celuje w skronie, okolice powiek, modlę się by trafić
palec na spust, naboje nabite
nie siedzi ci mój rap? mi nie siedzi twoje życie
[phobos]
kutas do ryja wam na dzieńdoberek
oto mój deathmatch, już biegne – quad damage
szpak, wypierdalaj z areny
jeśli nie masz statusu humanoidalnej chimery
gaś skuna w komnatach króla
moje driny zamiast lodu mają zubożony uran
i nu pogodi się odpalę duo na piekła
tu [?] pedale tutaj nie siekaj
[kopia]
siadłem na tronie by napisać se tą zwrotkę
jebie okropnie a to dopiero początek
to gówno siądzie na łeb ci jak dobry krążek
będziesz miał torsje, że aż wyrzygasz żołądek
siema, z tej strony pojeb, jaram się horrorcore’m
chciałbym być nowotworem, zamieszkać w twojej głowie
znów mam opcje, srał pies ich cisze nocne
zrób to głośniej, aż zbudzisz tym całą [wioskę?]
[morph]
czujesz ciarki, zadrżyj wychodzi z mroku monstrum
to zastrzyk, czaszki pakuje w worki
korowód płodów, przybył pan demonów
zgadnij kto pójdzie pod nóż, pionku
chcę mieć swój bank krwi, mam krwawy powód
powódź, nadciąga fala, jesteśmy podli, k-masz?
a ty się jarasz tym jak nekrofil w katak-mbach
słuchaj jestem obcy wciąż, marionetko h0m- sapiens
mówi mi xenomorph od dziś masz wewnątrz moją larwę
[simba]
świat spowija mrok, kat wychodzi na ulicę
egzekucja, zimna zbrodnia, ostra pestka w potylice
znów przerywam ciszę, martwe zło gram w pierwszej lidze
bo to muzyka umarłych a nie lament tępych cipek
brud podmiejskich dziwek jest dla mnie niczym ambrozja
łamię kręgosłup moralny, garść żyletek a nie hostia
nie lubisz to zostaw, kurwo dław się własną krwią
ja zatańczę taniec śmierci, czekam tylko na twój zgon
[kabezecik]
brain dead, beng beng na phonica bicie
bejbe wejdę w ciebie jak cie widzę
z moim doświadczeniem wypaść z bitu nie wypada
grandpapa rapa, traktat to katarakta łaki
j-pa kabezecik, wiozę aw-ngarda
taka aprobata stara szkoła powraca
gotuje wywar wywierania presji
bezczelni, feat ze mną to dla was prestiż
[kocur tc]
twój anioł stróż spierdala jak tchórz gdy nas widzi
nadchodzi ławica brzytew, sznyte zostawia na szyi
wchodzę gładko w tchawice, ostrza [?]
rany cięte, nie pomogą plasterki
moja huśtawka nastroju pokroi ich na plasterki
necro-sznit mister, operator maczety
nie pozwalam im zdechnąć póki jeszcze mam apetyt
zjadam ich na surowo, bionty znikają z ziemi
[potwór]
nie znają nas tłumy to jak rap dla koneserów
prędzej połamiesz se ryj zanim dasz rade to przeżuć
nie mam żadnych przeczuć, jestem pewny waszej klęski
będę bluzgał po swojemu póki martwe serce tętni
niekoniecznie piękni, wychodowani na bagnie, masz mnie
chamstwo trzyma nas jak dziwka pałę
nie nagrywam zmarłym, pierdole twój światopogląd
pierdolony szczeniak w czapce, jestem tu by dać wam horror
[opał]
naćpany tym chorym gównem w łebie mi się jebie
już w kaftanie przytulę trumnę, pozdro magdalena żuk
choć tłok to dwóch to jest tu w chuj mc’s
horrorcore znów to dziś cię słuch pieprzy
wersy z ust mordercy, nimi oplatam
niech cmoknie mnie póki sterczy to nim pomacham ci
rzeź jak omaha beach,o macham nim, zgon
masz chama tu dziś b-tch pana dol kicz flow
Random Lyrics
- the workday release - stranger lyrics
- final fortune - power of the lightning lyrics
- d.ozi - semi-rapido lyrics
- gentle kanak - cry for gold lyrics
- robertito chong - yo los mato lyrics
- punch (korean) - 밤이 되니까 (when night is falling) lyrics
- lil kill - bleeding lyrics
- mayorkun - mofo lyrics
- kinderzimmer productions - deine mutter und ich lyrics
- matt elliott - zugzwang lyrics