bułkowski x ikar - w górę! lyrics
[zwrotka 1: bułkowski]
już wiele razy wcześniej chciałem nagrać track, który
definiowałby kim jestem i kim są bliscy mi ludzie
były głośne manifesty, głośne przysięgi
dostojne momenty – to tylko koledzy
otarliśmy się o siebie, zabierając szczypty racji
wspomnienia chwil zostały ze skrzyżowań naszych trakcji
kula lodowa zostanie roztopiona. ty zobaczysz!
z – „ale mamy jazdy!!” do – „musimy się ustawić”
już się w dupie mamy, każdy poszedł dawno w swoją stronę
ten wali mefedron ciągle, drugi całe życie w kompie
trzeci ma już żonę, bo wtopę zaliczył ziomek, a ja?
nie oceniam, jestem przechodniem
tych prawdziwych skurwysynów znałem głównie w biedzie
wielu z nich cię dojedzie, gdy zobaczy, że się masz lepiej
mych prawdziwych typów poznałem w sukcesie głównie
nic nie łączy ludzi jak jeden wspólny kierunek. w górę!
[ref.]
spadam w górę jak bisz, jak ikar dotykam nieba
i jak ty wiem, że kocham tu żyć
to nie czas, by umierać, nie czas by przestać
przestań kłamać, to tylko kwestia podejścia
[zwrotka 2: ikar]
mówili, że spadnę nie raz, spadam w głąb siebie
wykonuję ślepe ruchy, by mieć w końcu pęgę
by mieć w końcu punkt odniesienia
każdy wers tęskni za tym kto już wyjechał
hej! mam jeden cel i pnę się w górę – baumgartner
jak on spadnę, ale z wiarą nie skakałem na marne
nie podszedłem do życia ot tak, nie tonę
więc nie wciągaj mnie w wir niepotrzebnych win i monet
to mój plan na życie – wejść na wyżyny
choć wokół tyle hien, nie jestem podatny na wpływy
na koniec proszę nie mów mi, że jestem chujem
po prostu przez ciebie nigdy nie polecę w górę!
[ref.]
spadam w górę jak bisz, jak ikar dotykam nieba
i jak ty wiem, że kocham tu żyć
to nie czas, by umierać, nie czas by przestać
przestań kłamać, to tylko kwestia podejścia
[zwrotka 3: bułkowski]
nie zabiję głodu szczęścia telewizją, mcdonaldem
nie zrobią tego za mnie harnasie i melanże
to działa na chwilę, a ponoć dla nich się żyję
tylko te „chwile” muszą być niezwykłe, nie co chwilę
okrążam wzrokiem cały glob w mojej wizji
bo patrzę tam w dal, aż dostrzegam swe tyły
wiem gdzie jest mój cel, nie tylko jego zapach
nie potrzebna mi mapa, w domowym studiu mam majka
ponoć pływam w oceanie hipokryzji, pouczając resztę
w końcu zrobię sobie deskę z rafy koralowej – surfer
opłynę na fali przekleństw za osiągnięcie
i odnajdę swe nieskazitelne szczęście
[ref.]
spadam w górę jak bisz, jak ikar dotykam nieba
i jak ty wiem, że kocham tu żyć
to nie czas, by umierać, nie czas by przestać
przestań kłamać, to tylko kwestia podejścia
Random Lyrics
- dechangeman - drogenkurier lyrics
- rodionis - another stamp lyrics
- kinder malo - blonde gipsy lyrics
- hideous divinity - messianica lyrics
- mor ve ötesi - güneşi beklerken lyrics
- s-tidda - freestyle opinion lyrics
- a-laget - kularan lyrics
- unchain - ainomirai -i saw the light- lyrics
- dj chuckie - let the bass kick - extended mix lyrics
- max chinasky - 24 lyrics