ceha (cezet/hesik) - bywało lepiej lyrics
[zwrotka 1: hesik]
nadal mieszkam w tym mieście, nadal odwiedzam te kluby
znowu spotykam dziewczynę, tylko po to żeby ją zgubić
ja tu o tym mam nie mówić, mam milczeć?
czasem mam fantazje i czuję się jak disney
wtedy piszę, potok myśli zalewa zeszyt
niedosyt, przesyt, przeciwległe cechy
jedno jest pewne pozostaję optymistą
wolę śpiew słowika niż ptaki a’la hitchc+ck
ciebie to boli, ty słyszałeś o pokorze
a złośliwi uważają, że to ja się wożę
boże, czy ty nie widzisz, co się dzieje na świecie?
jedyne słowa trzynastolatków to hwdp
i to ma być efekt tej mody na hip+hop?
dziękuję, ale przestaje wierzyć we wszystko
bo bywało lepiej, bywało gorzej
ja nie mówię o hip+hopie, ja go tworzę
nie jestem vip’em wiesz, bierz jak chcesz moje oklaski
ale nagle laski pokochały laski
co jest laski może na pieska jak husky
nie powiem ani słowa więcej, użyj czaszki
[refren: kithu]
wielu z nas ma jeszcze w sobie prawdę
wielu z nas gra cały czas w tej rap grze
wielu z nas robi rap, nie liczy się z hajsem
bo pamiętamy czas, gdy było inaczej
[zwrotka 2: kithu]
pamiętam miałem kiedyś w życiu takie chwile
kiedy te życie kochałem i go nienawidziłem
teraz patrzę na pszczynę widzę, że się pogubiłem
każdy ziomal teraz lewe akcje mota
teraz nieraz myślę, jaki to był dobry chłopak
kiedyś było tak, że to wszystko było inne
przypomina rap jak na czarno+białym filmie
kiedyś czułem hip+hop i to było egzotyczne
teraz nie wiem czy ten hip+hop rzucić w pizdę
dwadzieścia lat z tego siedem w tym gównie
ciągle przy tym jestem, bo nie wiem gdzie z tym pójdę
wahania, załamania ciągle mają mnie na muszce
jak snajper, który trzyma rękę na spuście
kiedyś tak nie było, dziki małolat
całą miłość dałem rymom, grzały mnie jak polar
pierwsza, druga szkoła i popłynąłem w nałogach
teraz po latach powracam jak do kina conan
unoszę swój miecz by żerować na swych wrogach
twt k do z ceha wielka piona
bierz, co chcesz byle by nie prawdy o nas, ej
[refren: kithu]
wielu z nas ma jeszcze w sobie prawdę
wielu z nas gra cały czas w tej rap grze
wielu z nas robi rap, nie liczy się z hajsem
bo pamiętamy czas, gdy było inaczej
[zwrotka 3: kastrol & hesik]
wielu z nas, tak naprawdę nie są nasi
wiele gwiazd przydałoby się zgasić
dajcie mi ten zaszczyt a wykonam go z chęcią
czemu nie dosłodzisz słodziutkim pacjentom
chamstwo będzie puentą, a gdzie niema chamstwa
jestem spokojny, ale jak muszę walczę jak amstaff
gdzie rapowa śmietanka, klasyka jak molesta
teraz boski doniu weź, kurwa, koleś przestań
podaruj se tych przesłań, idź podrywać suczki
nie dla was ta zajawa, ej, słodziutkie fiutki
gdzie są te klimaty, które grał kaliber
nie ma, ale za to na scenie super liber
kurwa, niezły kibel, na wieś wracać buraki
dla leszczy drastyczne jak dla leszka chucky
bez stanu nostalgii patrzę na polski hip–hop
teza + obciąć języki wszystkim męskim dziwkom
cipkom, które robią disco, a nie hip–hop
przykro, że tak wyszło, ode mnie to już wszystko
[wyjście: cezet]
chcesz prawdy? we mnie prawdy nie ma
przyznaje się do tego, leci za ściemą ściema
temat na przemyślenia, zobacz jak się zmienia hip+hop
zobacz jak go sam zmieniasz pizdo, zobacz i idź stąd
myślisz robię cięgi dla mnie jesteś debilem do potęgi n’tej
myśli złe mam nie święte, ten właśnie hip+hop, wierzycie a będę
bo teraz popatrz, co drugi robi gówno to
mdło i standardowo, hwdp ok, ale rusz przy tym głową
bo coraz bardziej jest tutaj nerwowo
Random Lyrics