chada - obrachunek moralny 2 lyrics
[zwrotka 1: chada]
kiedyś o nic nie dbałem, no i rozstałem z żoną
było ciężko, bezpiecznik przyzwoitości spłonął
sporo ludzi zawiodłem, bo ważniejszy był towar
byłem głupi i dałem się w tym zagalopować
pogrążyłem się w długach, wdałem w ponury klimat
przepuściłem gdzieś równowartość aston martina
wina siedzi wciąż we mnie, może dlatego piłem
wiem, że skończyć z tym wszystkim to nie lada wysiłek
byłem na marginesie, zaliczyłem ten przypał
masz tu wciąż bez wątpienia przekaz z grupy ryzyka
k-mpel michał się zapił. możesz myśleć o pechu
grałem swoje, nie uznawałem priorytetów
szymon mówił mi “odpuść” – ja wolałem się sparzyć
byłeś ze mną – nie mogłeś tego nie zauważyć
dziś na twarzy mam uśmiech, innym typkiem się stałem
chociaż późno, to jednak w porę oprzytomniałem
[refren: ten typ mes] x2
są tu tacy co kłamią, przekaz mają do kitu
syn bogdana jest inny – to nie jeden z tych typów
z dala od hipokrytów, takich staram się mijać
lubię za to ten hardcore, kiedy chada nawija
[zwrotka 2: chada]
teraz wstaję bez kaca, częściej rozmawiam z bogiem
odkąd zacząłem ćwiczyć, to się stało nałogiem
zawsze powiem co myślę, umiem żalu się wyzbyć
kocham życie – wszystko z powodu jednej decyzji
blizny goją się słabo, ja przełykam tą gorycz
no i jakoś się trzymam ziomuś, jak do tej pory
moje rodzinne strony – w sumie bywam tam rzadko
ale cieszę się z faktu że rozmawiam już z matką
światło daje mi hip-hop, kiedyś bywało różnie –
zawodziłem, a moje słowa trafiały w próżnię
już nie bluźnię na życie, dobra p-ssa mi służy
może, wiesz, to naiwność, ale wciąż wierzę w ludzi
teraz budzi mnie uśmiech, krew pulsuje mi w żyłach
dzięki bogu sam jakoś chodzę o własnych siłach
ty skreśliłaś mnie wtedy i odeszłaś bez słowa
dziś rozumiem i nie zamierzam z tym dyskutować
[refren: ten typ mes] x2
[zwrotka 3: chada]
dziś nie zmierzam donikąd i nie zmagam się z bólem
w swoim życiu przełknąłem kilka gorzkich pigułek
byłem królem tych klubów, wciąż pociągałem nosem
już myślałeś, że nigdy pewnie się nie podniosę
wiem, że mogłem cię zawieść, gdy bratałem się z diabłem
tylko pomyśl przez chwilę – czy tak było naprawdę?
spadłem z bardzo wysoka, nie widziałem ratunku
postawiłem dwa kroki w niewłaściwym kierunku
okres buntu już za mną, nie oddaję się prochom
sorry, bracie, bo bez wątpienia miałem z tym kłopot
dziś jak dotąd jest nieźle, po tych bitach się snuję
wiem jak ciężko jest wtedy, gdy ktoś rozczarowuje
nie marnuję już czasu, wciąż pracuję na scenie
już nie patrzę na życie z gorączkowym spojrzeniem
ciągle trzymam ciśnienie, no i wiem, że tak w sumie
chociaż piszę, nie łatwo jest mnie czasem zrozumieć
[refren: ten typ mes] x2
[tekst – rap g*nius polska]
Random Lyrics
- spose - cows come home lyrics
- cheloo - fara pic de regie lyrics
- merky ace - late night vibes lyrics
- momus - going for a walk with a line lyrics
- kp kev the poet - backseat writing / riding lyrics
- fuying & sam - 想為你做的事 (what i want to do for you) lyrics
- nada que decir - tango lyrics
- kunt and the gang - pubes lyrics
- teeohem - dear mr. brown lyrics
- lexpair - call your mama lyrics