azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

dead type baron - underdog lyrics

Loading...

[zwrotka 1]
weź lepiej nie mów już mi, czym jest piekło
bo widziałem w życiu nie jedno
wybrałem drogę co była nie pewną
i nie wierzę w słowo na pewno
parę lat wstecz chciałem tylko destrukcji
powiem jak jest, po co kłamać jak kurwy
jak nadal to jesz, to uwaga na skutki
to granat to cię zaprowadzi do trumny
miałem w bani też terror, techno
jak zombie mięso, chcieliśmy ścierwo
czas nam zleciał jak tynk z balkonu
czas pozmieniał nas bez powrotu
strach obleciał ich, daj im spokój
tak pozmieniał świat bez powrotu
jak gadam to wiem że ich trafiam to poczuj
jak gadasz te śmieci lepiej daj mi spokój
rzadko numery jakoś raz na rok
teraz raz na rok robię wjazd na blok
oni wpadną w szok, gdy usłyszą flow
miałem zniknąć stąd ale to ich problem
nie mam czasu na wyścig zbrojeń
ściągam z niej ciuchy jak jebany torrent
o lepsze jutro się kurwa nie boję
bo idziemy pewnie z ekipą po swoje
jak gadasz o faktach, patrz w oczy
zrobimy hajs tak banknoty, ej
wchodzę im w krew jak narkotyk
do łba sobie wbij to nikt jak my
oni pierdolą coś trzy po trzy
ale chuj z nimi dziś dalej gramy nasz film
24/7 na dobę mam trip
24/7 na dobę mam trip

[refren]
lecz facet musi jeść
więc sam ugotowałem ten sos jak szef
zakładam kaszkiet na łeb idę miastem
nie potrzebny kastet na punche to wiesz
który rok, który rok to już jest
bo czuję się dobrze jak nigdy, okej
brat robi bity i mówi bym niszczył
to robimy piknik i kurwa to jem
bo facet musi jeść
więc sam ugotowałem ten sos jak szef
zakładam kaszkiet na łeb idę miastem
nie potrzebny kastet na punche to wiesz
który rok, który rok to już jest
bo czuję się dobrze jak nigdy, okej
brat robi bity i mówi bym niszczył
to robimy piknik i kurwa to jem

[zwrotka 2]
lepiej nie mów mi jak żyć okej
moje błędy były jak lekcje
wiem którędy iść jak dróg tak wiele
mam w chuj pragnienie by wejść na teren
od zawsze byłem w grze outsiderem
mam własną sferę, chce panamerę mieć
hajs na cele, good vibe bo lecę
nie mam czasu na brednie, czasu na ple ple
czasu na brednie, straciłem w opór
nadal go mam ale tylko na los
bo jak gadam ten rap jak monstrum potwór
powtórz baron to jebany potwór
wnioskuj to jedynie powrót gościu
skosztuj tego to jebany omen
to leci jak deszcz komet, to uderzy w polskę
dzwoń po sapera, osiem lat żyłem na bombie
więc musiałem zacząć od zera, teraz nie odbiera
chyba pochłonął go melanż
i ładunek mógł się wyjebać
nie mów już nic mam dosyć wspomnień
który jak ci chodzą za mną ciągle
straciłem coś ale znajdę odwet
spłonie ich świat jak mi wejdą w drogę
-puk puk kto tam?
-diabeł
-co chciał?
-bombę, jaką sam wiesz
-dobra
odpal to jak lont i zostaw poczekaj aż dojdzie do końca
zodiak ognia każdego dnia, moja dusza bardziej głodna
pełna torba pierdole ich krokodyle łzy lacoste’a

[refren]
lecz facet musi jeść
więc sam ugotowałem ten sos jak szef
zakładam kaszkiet na łeb idę miastem
nie potrzebny kastet na punche to wiesz
który rok, który rok to już jest
bo czuję się dobrze jak nigdy, okej
brat robi bity i mówi bym niszczył
to robimy piknik i kurwa to jem
bo facet musi jeść
więc sam ugotowałem ten sos jak szef
zakładam kaszkiet na łeb idę miastem
nie potrzebny kastet na punche to wiesz
który rok, który rok to już jest
bo czuję się dobrze jak nigdy, okej
brat robi bity i mówi bym niszczył
to robimy piknik i kurwa to jem



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...