deys - dress (białas, tomb diss / sb maffija) lyrics
[zwrotka 1: deys]
siema kaleki tak dla formalności
poskładam was jak moje wersy, dosyć
deysik tak przyszłościowy, że rozkurwi ich z przeszłości
białas pojebie nie przejdziesz mi drogi
dla mnie nie staniesz się czarnym kotem
pogrywam tobą jak myszką dziwko
black and white, chcesz zabawy z bogiem?
ej, tak najebane po głowie
że nawet gilotyna teraz już wstydzi się ciachów
nawet przebrany dziś w sokoła wojtka
mateusz podcina se skrzydła, skapuj
w sumie nie dziwne, że płyta nie poszła
jak ludzie myśleli, że będziesz lądował
czujesz mój oddech na ramieniu kurwo
nie masz levelu na skyrim bosa
polecą fakty, nie oszczędzę punchy
i może wywróżę z bizziego kawałki
z ręki to raczej nie siądzie
bo kurwa się nawet nie dokopię do papilarnych
zero powagi sb mafia w deysie
bo teraz was właśnie trawię pożarci
ludzie to do was wytwarzają memy
no przecież palanty to nie są fan-arty
za chwilę łyknę te wasze fanpage,
całą społeczność już weryfikuję
tomb mówi, że kazał spierdalać pod klubem
a napuścił na mnie tam dresa i uciekł
najgorszy pionek i chujowy człowiek
no może opowiesz tą swoją przygodę
jak napierdolony kopałeś do drzwi
ensona matki – prawilny niedojeb
zajmę się dwoma bo cygan to kurwa
niewarty jest nawet taboru rodaków
kamil bednarek tym jednym refrenem
by ci opierdolił mon0brew wacku
poprzednio dla ciebie to dziwny nie byłem,
jak mnie tyle razy prosiłeś o feat’y
podróba roma, no przecież kurewko
za chuj nie ogarniesz dobrego cd
bitewni mc’s, a bali się o to
treningi z van dammem, przygląda się norris
od głowy białasa do tomba szpagaty
pode mną cyganek już tak zadławiony
biorę na klatę tą całą żenadę
i każdy ogarnia man kogo wykluczam
w sumie to trochę mnie zawiódł przyjaciel
no ale na flagę się nie będę wkurwiał
trzeba uważać komu zaufać
na całe szczęście opuściłem mafię
wróciłem w chatę i jak się rozeszło
to cały dzień przez telefon gratulacje
[refren: deys] (x2)
sokół płakał jak wydawał, białas płakał chciał wyrzucać
ta sbcja nie zabija, sb mafia samobójca man
dwadzieścia na wpisowe, rozmieniam i trafiam w dychę
sam rozkurwiam ekipę, dziwki mam za wielką ikrę
[zwrotka 2: deys]
jebać w ogóle co wy tam nagracie
bo przewidywalni jak na kontrolerach
rudy, sukienka, sukienka i pedał
i podsumowanie na panczu do geja
można mieć beefy i można mieć klase
tym temperamentem to się nie poparze
jak zapytasz tomba w co w sylwestra pogra
to wstawi tam pewnie d-ck przed rider
wini się jeszcze przekona, że ma taką kurwę w ekipie
i wiem to na sto pro
lamusie przepadniesz jak w końcu wypadnie
kto będzie na całym olisie on top
twą płytę mam na dysku, będziesz chciał to wpadnie w net
z otrabarwy przez pomyłkę mi wysłali każdy wers
szmaty dzięki za promo przed płytą
tak przy okazji to błagać o litość
rachunek z prosto załączam w opisie
no nie wiem na co wy wydacie tą ilość
kwitu, takie tantiemy na dwóch
nawet nie byłoby hajsu na uno
dzwoni do mnie rytmus, mówi:
“deysik zrób porządek kurwom”
uno, trues, quatro złemu raperowi nawet rąbek wadzi
macie problemy, a bijecie auta
i w czterech nie możecie sobie poradzić
o tych robotach to od camerona jest taka historia
więc dzieci spokojnie
pytam “que pasa?”
a wy to oddawać te hajsy z reklam temu co was ciągnie
whitey najebał zaczepek i super
w każdym kawałku wciąż o mnie wspominaj
od teraz przykazań to masz jedenaście
i świnko się nie waż mnie w nowych pomijać
fashion dla woźnej, gimnazja zamówią
no mega te szmaty od beezy vuitton
cenny surowiec ważniejszy niż węgiel
bo same się ściery ze wstydu popalą
wy tu możecie robić remixy
prawdziwą muzykę zrobimy my
szkoda, że nawet w tym nurcie
wygryza was tiger i kobra, więc zostaję nic
od pedałów pojebańcy nie ma większego bezbeku
z nami po koncercie przyszło pięć panien do hostelu
potem się białas obraził
to wszyscy se poszli na melanż do pokoju obok
zostali sami we czterech – on, solar, matek oraz bonson
w sumie to nie wiem już po co to robię
co to za faza, że każdy was orze
enson, laik, peerzet, deys
nie można trafić gorzej
[refren: deys] (x2)
[outro: deys]
teraz pewnie nagracie, że skoro ja jestem jak przecinek, to wy jesteście jak kropka kurwa, pojebańcy
[tekst – rap g*nius polska]
Random Lyrics
- rita gardner,kevin cahoon - move that thang lyrics
- xav a. - i give up 2 lyrics
- fiddytherapper - thejourney lyrics
- poodieville - superstar lyrics
- el guincho - muchos boys lyrics
- phfat - jump lyrics
- lord bones - la muerte lyrics
- dony - only love - radio edit lyrics
- power trip - crucifixation lyrics
- d-bo - halt mich lyrics