azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

dmg 96 - chichot grzechotnika lyrics

Loading...

chichot grzechotnika

bladym świtem pierwszego listopada
gość miał serca atak, sennych koszmarów napad
w nich kawał ciała wygryzł mu wściekły pies
z otwartych ran lała się czerwona krew
wyglądało to jak odrąbany kawał mięsa
z ramienia zwisały mu oderwane ścięgna
jak gdyby przez nielichy wybuch pieca
eksplozja w której zginęła zacna kobieta

gościu poczuł w sercu dotyk tego chłodu
jakby dotknęła go palcem zrobionym z bryły lodu
leżał gdzieś po środku na strasznym pustkowiu
oddalonym bilion lat świetlnych od domu
gość leżał w jakiejś dziwnej scenerii
gdzie płonął blask jakiego nie ma na ziemi
i unosiła się tu wyraźna woń pleśni
jak wulgaryzmy zbliżone do poezji

w domu pogrzebowym stała otwarta trumna
z podwórka było słychać ujadanie kundla
jego oczy wyglądały jak dwie ciemne studnie
w których płynął strumień bezdennych zdumień
w uszach brzmiał głos łamanego patyka
i było słychać szalony chichot grzechotnika
jak u rzeźnika strach mu w gardle puchł
i zakręciło się w głowie gdy miał zrobić ruch
w radiu terkotały niezrozumiałe trzaski
wywołując tym nagłe przerażenia wrzaski
lalki zaczynały znowu histerycznie łkać
dobiegł krzyk kiedy spadł deszcz odłamków szkła
nad głową jaśniał ten firmament gwiazd
a na niebie zgasł już ostatni ślad dnia
zmierzch rozpadł się w proch niczym tani dynamit
niebo było czarniejsze niż taki aksamit



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...