dudek p56 - czarny tydzień lyrics
[refren: dudek p56] (x2)
wszystko jak w mordę strzelił. że co? że czarny tydzień
chciałbym doczekać niedzieli. że co? że czarny tydzień
żaden hajs się nie mieli. że co? że czarny tydzień
kurwa nic a nic mi w takie dni mi ziomuś nie idzie
[zwrotka 1]
coś się w dzień spierdoliło, nie wiedziałem gdzie jestem
to, co kocham oddaliło się o malutką deskę
znowu pisma z urzędu, znowu tsunami papierów
znowu wkurwienie, bo marzenie się oddala od celu
pierwszy dzień – spierdolina i dolina jakich mało
powinienem się już przyzwyczaić do takiego stanu
zapanuj nad sobą, pomyśl tylko czego szukasz
jeden list, drugi list, trzeci list, co jest łukasz?
życie pochłania człowieka, rany, plany nie spełnione
drugi dzień, trzeci dzień i znów przychodzą one
awizo – wyjebać? nie wyjebać? co mam zrobić?
muszę biegać, nie ma latać, by nie mieć chęci się topić
czarny tydzień czasem ciągnie się tak długo
niech tylko będzie piękny dzień – drugi przyjdzie z chmurą
mogłoby być pięknie, lecz coś wisi w powietrzu
telefon jeden, drugi, się widzimy mój ziomeczku
w stanie pojechać nie jestem, więc wykręcam call driver
może przez ten czas pomyślę, jakąś radę na to znajdę
patrzę w szybę, czasu nie ma, umówiony z mordeczkami
i pierdolony korek, nie za nami, lecz przed nami
nie zdąże, mówie se kurwa nie zdąże
jak na złość, wszystko się pierdoli, jak ja to okrążę?
mówię jedź pan [?], mam już dość w szybę patrzenia
chuj w te jebane korki, dziękóweczka, powodzenia
siema, siema, gadka, gadka, wiesz jak to leci
parę łyków zapomnienia, jebać dni co ci naprzeciw
jeszcze lekarstwo ‘puchatka’, by przegonić złe chwilę
i chyba pójdziemy w teren, o ile się nie mylę
cztery razy trzask drzwi, fura odpala, ruszamy
śmiechy, śmiechy, gaz do dechy, dobre chwilę – zaczynamy
mam nadzieję, i robimy parę kilometrów
wyskakuję pies na drogę znów dalej do happy end’u
no jasne, no pewnie, a samochód jest po ziomku
i jakimś fartem bóg czuwa i ma być znów w porządku
puszczają nas – chyba lepiej być nie mogło
zatrzymajmy się na chwilę tu gdzieś na osiedlu mordo
parę buchów, oddech, chwila moment na zastanowienie
gdzie lecimy? będzie dobrze, dziś mamy być w siódmym niebie
centrum kierunek obrany, dzwoni ma pani – odbieram
szesnaście nieodebranych, nie słyszałem, coś jest nie tak
oj byku, oj byku, ja tutaj wysiadam
złapię se taxi szybko, później wam p–powiadam
to nie koniec, tyle powiem, pierdolony pech nie zasnął
a tak miało być pięknie, dobro miało wygrać z farsą
co się stało? – pyta ziomek, jakiś pech wisi nade mną
i jak zaraz tam nie będę, fura będzie pod komendą
czy mam hajs, jeszcze nie zgubiłem jebane mandaty
chociaż patrzę do kieszeni i znów odczuwam straty
powiedz mi, powiedz mi, czy to zbieg okoliczności
czy coś trzyma mnie za ręce i za nogi? (za nogi)
duże miasto, gdzieś dwadzieścia pięć kilosów stąd jest drogi
czy przypadek? czy mówią przez łoki toki? (łoki toki)
powiedz mi, powiedz mi, czy to zbieg okoliczności
czy coś trzyma mnie za ręce i za nogi? (za nogi)
duże miasto, gdzieś dwadzieścia pięć kilosów stąd jest drogi
czy przypadek? czy mówią przez łoki toki? (łoki toki)
[refren: dudek p56] (x2)
wszystko jak w mordę strzelił. że co? że czarny tydzień
chciałbym doczekać niedzieli. że co? że czarny tydzień
żaden hajs się nie mieli. że co? że czarny tydzień
kurwa nic a nic mi w takie dni mi ziomuś nie idzie
[zwrotka 2]
przez kolejne dni jest sieczka, potrzebna apteczka
nic się nie zmienia na lepsze, choć w powietrze jest mordeczka
dużo powietrza potrzeba, by oddech wziąć głęboki
lecz coś go kurwa braknie, choć na niebie są obłoki
wrzucam skoki, raczej padać to nie będzie, więc spróbuje
na pewno jak tak będzie to tego nie pożałuję
l-sterko mi nie pękło, choć pecha nie brakuje
i przychodzi piękny weekend, mam nadzieje, że odczuje (że odczuje)
więc pakuję swe bagaże – mamy wszystko
dopięte na ostatni guzik, dzwonię na lotnisko
jeden dzień został nam, znowu jakiś problem mam
bo połączenie się zjebało online (online)
marzenia spakowane, wypakujemy na miejscu
leci rap stąd tam z mordeczkami na backstage’u
jakby te powietrze mnie nie chciało puścić wtedy nigdzie
i życie miało moje sprawy wszystkie nagle w piździe
więc lecimy (lecimy) na wyspy mordeczki
krzysiu, więc musimy przykatować te zwroteczki
nie odciągamy zawleczki, póki nie zaczniemy grać
lecimy, polski rap na cały świat, kurwa mać
ballada, ballada, ballada, ballada
dla dobrych ludzi słowa, dobry człowiek odpowiada
kocham życie, kocham życie, kocham życie
dwa koncerty, ręce w górze i razem z nami lecicie
co za piękne chwile, mordko nie mam słów (nie mam słów)
chyba pech się kończy teraz na mnie ruch
czas się kończy to mnie wkurwia często, ale co mam zrobić
piękna noc, lecz za 3 godziny lot, a trzeba zdążyć
więc hotel, prysznic, krótki odpoczynek – jazda
angielska noc, nie zdążymy na szamę do miasta
po drodze na lotnisko, pożegnać się z ziomkami
pożegnać się z rodziną, ruszać na polskie miami
a więc lot, lecimy, ciśnienie uderza w głowę
było pięknie, aż tu nagle ktoś ma problemy ze zdrowiem
kurwa chce już być na miejscu, lecz brzuch mnie coś boli
a znam dobrze te uczucie, gdy coś nagle się pierdoli
się układa aż do końca – lądujemy
modlin – czeka na nas już ziomeczek (ziomeczek)
wychodzimy, sporo ludzi, chyba postoimy trochę
ta kolejka ziomek coś się ostro wlecze (wlecze)
pani pierwsza, proszę, proszę, moja kolej, więc podchodzę
nareszcie wszyscy są, a zaraz ja wychodzę
przez okienko daję dowód, patrzy tak jak na debila
i zabiera dok-mencik, gdzieś tam kurwa się nachyla
odpala zjebany sprzęcik, porównuje coś do zdjęcia
powrót piękny, się uśmiecha, rosną we mnie złe napięcia
pytam co jest nie tak, że tak patrzy coś z dok-mentami?
zatrzaskując bramki mówi: ”porozmawia pan z panami”
zaraz przyjdą, czy przyjadą? mówię: ”co jest kurwa grane?”
pierdolony tydzień znów przypomina nie pospane
z góry zabrali z lotniska, jakby tak już miało być
nigdy w życiu, nie możliwe – co to kurwa jest za myśl
idź, idź, precz, precz zła chwilo
chciałbym zająć się swym domem, chciałbym zająć się rodziną
idź, idź, precz, precz zła chwilo
chciałbym zająć się swym domem, chciałbym zająć się rodziną
[refren: dudek p56] (x2)
wszystko jak w mordę strzelił. że co? że czarny tydzień
chciałbym doczekać niedzieli. że co? że czarny tydzień
żaden hajs się nie mieli. że co? że czarny tydzień
kurwa nic a nic mi w takie dni mi ziomuś nie idzie
[tekst i adnotacje na rap g*nius polska]
Random Lyrics
- lعees - da2ira - دائرة lyrics
- nidža bleja - herbalife lyrics
- daddy - i think that i loved him lyrics
- ben zucker - na und?! lyrics
- nessbeal - colonne vertébrale lyrics
- scotty atl - pull up lyrics
- singe en hiver - outro jeanette lyrics
- bob one x bas tajpan - jakby już nie miało być jutra lyrics
- dixon37 - tak się nie da lyrics
- krisy - l'enfer c'est les autres lyrics