efes - cos tam z piotrkiem lyrics
[kosa]
kiedyś zwykły dzieciak co latał se z fajkami
wpadł w taka ekipę gdzie bawili się dragami
początek był dziewiczy była trawa czasem flacha
a ścieżkę do wrażeń pokazała nam koka
pierwszą śmierć widziałem już za 16’to latka
to ja rzucałem tempo tylko kreska i kreska
by bawić się z nami dawaliśmy typom kary
tak dla zabawy, nie brakowało chętnej wiary
z czasem paczka nasza się rozpadała
ludzie się zmienili, część nas prze ćpała
powoli parę osób zaczynało twarde narko
złoty strzał i postanawiam że żyć mi nie warto
wspiąłem się na drzewo i siadłem na gałęzi
z pętlą na szyi, krew mi spływa po dłoni
pogodzony z końcem miałem już skakać
słyszę jakiś trzask zaczynam spadać
jak kiedyś szlugi to teraz ganiam sztuki
latam w te i we w te, zajebane mam zatoki
nie jestem dilerem, tylko ćpunem bez wartości
wiszę nad przepaścią, ale trzymam się ggc
ręce mam pocięte a obiecałem ci “już nie będzie”
znów się porobiłem a mówiłem tego już nie chce
życie masz jedno, pamiętaj co dzień
szanuj je czy to w bogactwie czy w głodzie
nie smuć się zawsze radę dasz wierz mi
wspomnienia to sentyment jak powrót na stary śmietnik
masz się uśmiechać i pokazywać że żyje
założyć rękawice a nie pętle na szyję
stawiać następne kroki, zwiedzać widoki piękne
a życie niech nam nie będzie obojętne
[fabiś]
nikt nie zabije tego dziecka we mnie
nie mam zamiaru grać tu fair play
wezmę po drodze to co zechce
jedno życie, jedna śmierć, a jutra nie będzie
daje rap, co wali ostro, na pizdę
a ty wyjdź skoro to nie twój film jest
i w chuju mam ten cały rap biznes
lepiej daj na fajki i nara siema
trzeci rok na betonie te same nike ścieram
na koncie jak w mainstream same zera
ciągły melanż, a miałem rzucić to już nie raz
w rok piąta klita i ciągle tracę prace i nadzieje
znowu witam anglię, latam ładnie, a wcale się nie śmieje
i nie śpię nic, albo właśnie śpię jebane całe dnie
a prędzej od cd, wypuszczę mapę
żebyś kurwa nie zgubił się tu krocząc na dnie
wczoraj, powiedziałem jej, że to był, ostatni raz
dzisiaj, powiem zamknij oczy, wyjdź i nie patrz
moje ziomy, każdy jeden jest jak żaden
a znikają, szybciej niż ja zmieniam adres
miałem już nie jedną pannę, [taką wiesz], na zawsze
[jedna larwa,] ciągle pluła jadem
[za to druga], zrobiła mnie, kilka razy kantem
[a ta trzecia?] chuj, już sam nie wiem
ale dziś mniej chleje, do rzygania mam tendencje
bo rozjebałem trzustkę [bo w sumie, lubię wódę]
gryzie mnie, sumienie, no to o tym kurwa mówię, nie?
to jest real talk, dziwko, kto z was też tak umie
dwójkę za dwójką rzucam ci jakbyś był żulem
a ty panie kierowniku żyj z tym dupy bólem
Random Lyrics
- johnny thunder - power to the people lyrics
- phillip larue - you got a hold lyrics
- jigsaw (rapper) - she gets me high lyrics
- stereo (fi) - vuosien päästä lyrics
- you-c - tazzy's rubix cube lyrics
- young miles - nubi lyrics
- shelovesus - saidopisu lyrics
- kalen lumiere - hit the ground lyrics
- helene fischer - hallelujah lyrics
- ana cañas - existe lyrics