elita kaliska - to jest życie lyrics
[zwrotka 1: gorzki]
lata praktyki, bo ona czyni mistrza
w piwnicy nagrywanie, wciąż szukając wydawnictwa
znajomości nawiązane na koncertach
przyjacielska słów wymiana, przy tym gadka o kuk+wkach
duża pomoc, chcę być taki jak oni
chcę chociaż w połowie podać tyle pomocnych dłoni
i ten dzień z ek, aby grać zaproszony
gorzki i łabędź połączyły mikrofony
krótki dialog, który w przyjaźń się zamienia
nagrywki, najebki i pakt porozumienia
dwia miasta + chełm i kalisz, nie zrażają kilometry
tutaj liczy się przyjaźń, bo jest bardzo konkretny
wspólne koncerty, nagrywanie, telefony
wzajemne od wydania po cholerę sprzymierzony
wcześniej pisanie tekstów tylko w swoim otoczeniu
nikt o nich nie wiedział oprócz paru kolegów
w mieszkaniu nagrywanie, mikrofon, cztery ściany
zwykłe radyjko, pierwszy projekt, nagranie
z ręki do ręki dystrybucja pantoflowa
różnie opinie, przеważnie dobre słowa
to dostarczało, ciągle więcеj się chciało
do studia wejście, to poprzeczkę podwyższało
to poprzeczkę podwyższało, to poprzeczkę podwyższało
to poprzeczkę podwyższało, to poprzeczkę podwyższało
[zwrotka 2: gorzki]
z dem [?] rozdawanie po wytwórniach
są propozycje, lecz nie zrobią ze mnie durnia
nie chcę się sprzedać, a więc cierpliwie czekam
nagle telefon otrzymuję od człowieka
to dobry projekt, siema, spv wita
do gustu mi przypadła bardzo wasza płyta
my ciągła praca, coraz lepsze koncerty
wyłącznie zwrotna płaca, a więc liczne oferty
na to liczyłem, że kiedyś wyjdzie płyta
że poznam kiedyś skład kaliska elita
że przybiję piątkę z kafflem, potem spv nas wyda
jakiś poziom osiągłem, no raczej chyba
przecież widzę na koncertach reakcje
dobry klimat, ręce w górze, pozytywne wibracje
dzięki za to, dla was hip+hop [?] grany
gorzki, łabędź, słuchaj dalej, jeszcze nieraz coś nagramy
[refren: gorzki]
to jest życie, na drugą stronę się nie wybieram
to dostałem, to doceniam
zaczynałem od zera, uratowała nawijka szczera
bezsilność trafiała jak ze sztucera
boom, to rodzina, to ten klimat, co za mina
to jeszcze nie finał i po co się napinać
to wszystko dla rapu, by zostawić coś bratu
brak kasy to fatum, a tak jak mam wpis do spraw
[zwrotka 3: łabędź]
to było tak, mam teraz od początku zacząć
z perspektywy wieku patrząc nie było łatwo
jakby na żywca skórę naciąć, tak życie bolało
młodego zagubionego w problemy wessało
rymowanie wielką radość mi dawało
pisanie już od małego jak magnes przyciągało
mnóstwo ludzi w najbliższym otoczeniu
a to trwało, w zeszycie wszystko się zapisywało
później zaczęli pytać “słyszałem, łabędź, że coś piszesz”
a pewnie, że piszę, ale skromnie dla siebie na nicz na liczę
w tłumie milczę, swoje wiem, namyślam, pierwszy nie krzyczę
na siebie liczę, poskutkowało jak wodne bicze
jeszcze będzie czas, by pokazać swoje oblicze
każdy ma w dupie, mnie nie spławicie
problemy z podkładami, po prostu nikt tu nic nie robi
dopierdalam do wszystkiego, a tu słyszę jak w nairobi
problemów deszcz na mnie kropi, nie masz czym się ruszyć
pozostało się na siebie wkurzyć, do wszystkich burzyć
nie będą się dłużyć, trzeba znajomości użyć
koleś zrobił bity, wolałbym ich dostać z tuzin
dobre małe kroki, by coś się ruszyło
tyle czekania, się w końcu opłaciło
do wymienionych podkładów daję teksty
okazało się w praktyce, że flow jest całkiem niezły
sensownie zwięzły, trzyma się jak marynarskie węzły
lecz fachowcy oceniają, ten dobry, a ten zły
jest mały krok, ale z boku się przyczajam
pytają o produkcje, może w przyszłości + odpowiadam
chciałbym, żeby teksty wyszły na jaw
pojawiły się zespoły, młoda rymów fala
[zwrotka 4: łabędź]
od koncertu do koncertu liryka coraz lepsza
w mieście wszystko zrobione, w polskę pora nadeszła
po drodze połączyłem się z małoletnim producentem
z charyzmą, inteligencją, twardą głową i talentem
za chwilę ciężkie draki odeszły już przeklęte
dawne postawienie independent
do konkretów pędzę, właśnie ta impreza
widziałeś mnie pierwszy raz, wpisałem się chyba dzielnie
do kawałka zaproszenie, pakt natychmiast [?]
kalisz, chełm, rób co chcesz, nie zaskoczysz
łabędzia opowieść na koniec o wielkim snucie
z małego ośrodka, grunt to przyjaźni ludzie
nie mówimy tu o cudzie, ciężka, ciężka praca
impreza, wódka, rano leczę kaca
tak, pokazany wschodni styl, trzeba do domu wracać
[refren: łabędź]
to jest życie, na drugą stronę się nie wybieram
to dostałem, to doceniam
zaczynałem od zera, uratowała nawijka szczera
bezsilność trafiała jak ze sztucera
to rodzina, to ten klimat, co za mina
to jeszcze nie finał i po co się napinać
to wszystko dla rapu, by zostawić coś bratu
brak kasy to fatum, a tak jak mam wpis do spraw
to jest życie, na drugą stronę się nie wybieram
to dostałem, to doceniam
zaczynałem od zera, uratowała nawijka szczera
bezsilność trafiała jak ze sztucera
to rodzina, to ten klimat, co za mina
to jeszcze nie finał i po co się napinać
to wszystko dla rapu, by zostawić coś bratu
brak kasy to fatum, a tak jak mam wpis do spraw
Random Lyrics
- jakubiusz - robię ten sos lyrics
- simpkinstwins - enemies lyrics
- altai kai - kai kozhong lyrics
- lorenza - dona dona lyrics
- ibraa - mentol lyrics
- мс пох (mc poh) - весенний лес (vesseniy les) lyrics
- sighbear - safest space lyrics
- pedro rhuas - desastre lyrics
- catherine deneuve - souviens-toi de m'oublier lyrics
- marvin miles - до конечной lyrics