azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

filipek - idealista lyrics

Loading...

[intro]
nic
nie brakuje nas, może to jest to
tyle dzieli nas

[zwrotka 1: filipek]
byłem idealistą, raper miał być artystą a nie zakłamaną pizdą
wypuściłem dziesięć płyt na których nie było flow
ale były te emocje, które miałem w sobie ziom
i może to był problem ciągle pisałem, potem waliłem goudę, hej
i nikt mi nie mówił przestań, a ja najpierw ją zdradziłem by się wytłumaczyć w tekstach
flex jak chuj, musiałem się zaszyć w domu, chociaż ciągle mi pisali, że dziś pijemy do zgonu, hej
musiałem skasować numer, bo ciągle do niej dzwoniłem i już traciłem szacunek
do siebie, nie wiem, gdzie mam tych kolegów, którzy lali mi kielony, gdy wygrywałem wbw, nie wiem
czy to takie proste, gdy mi mówisz, że jestem kolejnym spalonym mostem, o
bo nie byłeś w mojej skórze, jeszcze jeden taki rok i nie wytrzymałbym dłużej, o
bo nie byłeś tam na górze, ja przeżyłem i widziałem to co miałeś na youtubie
grałem w spodku dla tysięcy i po klubach dla piętnastu, gdzie kupowaliśmy na pół szlugi za pieniądze z rapsów
małolaty mi pisały, że zrobię z nimi co zechcę, jeśli tylko wyjdę po nie i przemycę na ten backstage, o

[refren: filipek]
to już nie znaczy nic, piszę by wyrzucić syf
cały pierdolony syf, który zabrał mi kwit i zabrał mi każdą z nich
to już nie znaczy nic, nie wrócimy do tych chwil
nie będziemy razem żyć chociaż kiedyś taka prawda byłaby jak kop na pysk

[zwrotka 2: filipek]
byłem dzieciakiem z milicza, wychowanym w szarej płycie, drugi blok na mickiewicza, hej
przejeździłem całą polskę, babcia za moje wojaże odmawiała tu koronkę, wiesz
byłem w domu czarną owcą, nawet jak zyskałem rozgłos
ty katowałeś nagranie, a ja spędziłem wigilię z nosem wbitym aż po talerz
wyjebany na infamię, jeszcze dojdziemy do kwitu, mogłem rzucić po bydgoszczy to grając dla paru typów
rap to pat, hajsu nie ma, wziąłem garstkę w dopijalni, nie wkręcałem, że to fame, że kiedyś będziemy sławni
jak pracowałem w call center wiedziałem, że to etat
jak chlałem co drugi dzień – rzuciła mnie kobieta
napisałem “dworzec kraków”, chciałem odkuć się na stówę, chciałem żeby było grubiej, właśnie teraz będzie grubiej – avi jedź

[refren: filipek]
to już nie znaczy nic, piszę by wyrzucić syf
cały pierdolony syf, który zabrał mi kwit i zabrał mi każdą z nich
to już nie znaczy nic, nie wrócimy do tych chwil
nie będziemy razem żyć chociaż kiedyś taka prawda byłaby jak kop na pysk

[zwrotka 3: avi]
chłopaki lubią nawijać o przestrzeganiu reguł
a, że żaden nie przestrzega to tylko drobny szczegół, ta
mam ich w piździe, przymykam oko na nich
zawsze taki sam – za to mnie pokochali
raperzy mają od chuja followersów
paradoksalnie więcej niż dali dobrych wersów
nie pytaj o koks, bo ja się nie dotykam
choć nie jesteśmy tacy święci – jak watykan, ej
zapomnij wszystko co twój idol ci mówił
bo to nie realtalk tylko bajki jak tuwim
jak ich spotkam to dostaną klapsa
ne takie gangstery już się rozjebały na psach
straciłeś zaufanie? to kurwa w minutę
dałbym uciąć rękę i bym chodził z kikutem
jak wykręcę numer to udaję, że nic nie wiem
ty jak wykręcisz numer to 997



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...