goblean - threstyle #6 lyrics
part i: lip(s) freestyle
intro:
siedzę po nocach przez sesje, nie studia, chce, żeby makita to wydał
wyciągnę każdego ziomala na finał, pierw u niej zamawiam masażyk i finał
trap to dziś kpina, u was, nie przy nas
uwal się, cisza, nigdy nie chciałem wygrywać
verse 1:
ja zawsze po prostu musiałem, będę powtarzał to dalej
nie chciałem pieniędzy, a wieczność i chwałę, lecz obiecałem dostatek mej mamie
podchodzi małolat po fotkę, za młody by sk-mać c0kolwiek
niedługo dorośnie i sk-ma, więc luźno pozuję jak jebany model
nie pytaj czy czuję się dobrze, ta mała se doda do wieku choć wiosnę
nim dodam do bata rolexa i wszystko stanie się proste
po wstaję na bombie, wśród braci w mieszkaniu jak z filmu o forsie
nie pytaj czy czuję się dobrze, bo czuję okropnie. bodźce? skądże
mam cztery fobie i gdzieś dwa łańcuchy, a dupki na fonie, a nie do poduchy
na skinienie palcem, nie każdą okazję, a między ruchaniem bym chciał się przytulić – skądże
bridge:
mój wspólas to roller jak coster
i stonner jak roller, proste
suki jak bistro – ostre
a bistro jak towiec dobre
siedzę po nocach przez sesje, nie studia, chce, żeby makita to wydał
wyciągnę każdego ziomala na finał, pierw u niej zamawiam masażyk i finał
trap to dziś kpina, u was, nie przy nas
uwal się, cisza, nigdy nie chciałem wygrywać, a zawsze musiałem
verse 2:
fituję srebro z betonem, jej wargi z bluzgami, nie fiuta z kondomem
jej wargi z moimi, jej wargi z moimi, strzałami i śmiechem, jej wargi czerwone
a dla mnie są czarne, bo pasują wszędzie, bo pasują do mnie
a jestem jej wszystkim, dopóki nie skończę, nie pytaj czy czuję się dobrze
przeżyję to gówno jak offset, ją ściskam nad biodrem jak gorset
mnie ściska, gdy myślę o śmierci, dziś myślę nad trudnym wyborem –
założyć te czarne, czy nowsze? dziś palone czy raczej off day?
nie myślę czy zjem coś, jak jutro, czy ułoży się wszystko jak trochę podrosnę
mama nie musi się martwić
ale to mama więc będzie się martwić – skądże
bridge:
mój wspólas to roller jak coster
i stonner jak roller, proste
suki jak bistro – ostre
a bistro jak towiec dobre
outro:
siedzę po nocach przez sesje, nie studia, chce, żeby makita to wydał
wyciągnę każdego ziomala na finał, pierw u niej zamawiam masażyk i finał
trap to dziś kpina, u was, nie przy nas
uwal się, cisza, nigdy nie chciałem wygrywać, po prostu musiałem
part ii: bingo freestyle
hook:
wszędzie liczby, tak jak w bingo, ona chciała zagrać w miłość
w ów dzień w polsce grali migos, my byliśmy też na żywo
ona chciała iść na żywioł i trafiła w moje sidło
wczoraj nam się to nie śniło, dzisiaj śnimy już na żywo
verse 1:
paranoje mam na głowie, a nie czepek na basenie
jest bezpiecznie jak w azylu, tylko trochę niebezpieczniej
robię slalom po chodniku, chociaż nic nie piłem przecież
ciągle slalom po chodniku, by ominąć konsekwencje, jak breakdance
życie się kręci jak b-boy, gdy mam tyle sprzętu co lester
a nie byle starczyło
to gówno jest strasznie krwiożercze, prawie jak kobra, czy jebany pyton
ale co będzie, to będzie, byle się nie skończyło przedwcześnie
bridge:
trap, nie disco na cykaczu, trap na bloku, nie z pałacu
jak te wersy nic nie znaczą, to już nie mów nic, pajacu
stamtąd gnoje tylko kłamią w prezentowym pakowaniu
dziś próbują się brać za to, co mnie od nich schronić miało
hook:
liczby, tak jak w bingo, ona chciała zagrać w miłość
w ów dzień w polsce grali migos, my byliśmy też na żywo
ona chciała iść na żywioł i trafiła w moje sidło
wczoraj nam się to nie śniło, dzisiaj śnimy już na żywo
verse 2:
ściągam sygnet do poduszki, a zostawiam lód na szyi
ściągam sygnet, jak śpię sam, boję się, gdy jestem z nimi
ona chciała go zobaczyć, już na szyi jej hybrydy
dzisiaj sygnet pod poduszką, bo musiała się wychylić
i musiałem coś wychylić, to jak iniminimini –
idzie z nami, była z nimi, dzisiaj sami, jutro z nimi
snułem plany o virginii, mogąc trafić ledwie w rysy
miałem wizję, kiedy drwili, charowałem, kiedy śnili
bridge:
to musiało się opłacić, bóg jest dobry, świat jest nagi
czas mnie nagli, ale co ty, nie zdarzyło się zawalić
świat jest nagi, niby foki, niby choćby ziarnko prawdy
nie zrozumiesz mojej drogi, choćbym pokazał ci szlaki
hook:
liczby, tak jak w bingo, ona chciała zagrać w miłość
w ów dzień w polsce grali migos, my byliśmy też na żywo
ona chciała iść na żywioł i trafiła w moje sidło
wczoraj nam się to nie śniło, dzisiaj śnimy już na żywo
part iii: 1 2 3 remix freestyle
intro:
dobra, raz – dwa – trzy, goblean, a nie wy
dobra, cztery, pięć i sześć, siedem kurew i mój gang
pytasz gdzie byliśmy my, kiedy widać po nas stres
dziś przez trip mnie wiezie golf, warty więcej niż a6
hook:
na backstagu płonie splif, nagle słyszę, że mam wejść
później czytam na dm, że po zejściu mogłem wejść
ze mną banda wielkich chłopów, dybek mówi, że był flame
jak robiłem pierwszy trap, nie wiedziałem, że to ten
verse 1:
trap będzie wielki jak glazza, bookuję pokój do chlania
vip ostatnie piętro, wchodzę w lokale, nie friendzone
ziomal za barem, nie miedzą, chuj mnie co oni powiedzą
najlepsze paki na rejon, rozgrywam to dobrze jak d rose
leci chmura trzecia, czwarta, nasz jest trap a ich stylizacja
strzelam od razu jak one tap, nawet mój idol mnie sprawdza
wstane to nagram, jestem bogaty w pozory
lecz je stwarzam nie ja, a oni
ziomy po tripie w agoni
ja leżę obok, ty nie podchodź do nich
bridge:
dobra, raz – dwa – trzy, goblean, a nie wy
dobra, cztery, pięć i sześć, siedem kurew i mój gang
pytasz gdzie byliśmy my, kiedy widać po nas stres
dziś przez trip mnie wiezie golf, warty więcej niż a6
hook:
na backstagu płonie splif, nagle słyszę, że mam wejść
później czytam na dm, że po zejściu mogłem wejść
ze mną banda wielkich chłopów, dybek mówi, że był flame
jak robiłem pierwszy trap, nie wiedziałem, że to ten
verse 2:
ta suka cie jebie na kase, uh, mam ją na palcu jak kastet, uh
mówi, że oni są p-sse, uh, no i że tam gdzieś ma basen, uh
no i że tam też ma pasek, uh, no i że zrobi to dla mnie, uh
mówi, że życie jest fajne, uh, kiedy zamienia te słowa w ruch
ona to lubi tak mówi, zobacz jak dużo sucz mówi
jak dużo słów mówi, do buzi, nie buzi i potem odpulić
a ona to lubi tak mówi, dupa jak bąbel w jacuzzi
on jest mi krewny jak kuzyn, ściągnę to zaraz jak nuty
ściągam jak długi koronkę z tej suki
bo ja jestem królem!
outro:
dobra, raz – dwa – trzy, goblean, a nie wy
dobra, cztery, pięć i sześć, siedem kurew i mój gang
pytasz gdzie byliśmy my, kiedy widać po nas stres
dziś przez trip mnie wiezie golf, warty więcej niż a6
hook:
na backstagu płonie splif, nagle słyszę, że mam wejść
później czytam na dm, że po zejściu mogłem wejść
ze mną banda wielkich chłopów, dybek mówi, że był flame
jak robiłem pierwszy trap, nie wiedziałem, że to ten
Random Lyrics
- khalid & normani - love lies (rick ross remix) lyrics
- wussy - gloria lyrics
- martinho da vila - volta / por causa de você lyrics
- protistas - fantasma lyrics
- gooni - ???sh!n!gam!??? (freestyle) lyrics
- xanmax - i really talk there lyrics
- the smoke (michael lloyd project) - cowboys and indians lyrics
- life of olde - rhythm lyrics
- elision - intrinsic lyrics
- karvoh - pensamientos enfermos lyrics