azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

gonzzi - tryptyk parasomnii lyrics

Loading...

oddałem się w objęcia morfeusza

opowiedz mi o snach swoich z sennikiem na kolanach
kim jest nieskalana cicha dama, nawiedzająca cię w koszmarach?
w co była ubrana? ponoć na zgliszcza padała pełnia
bodajże była naga i trzymała czarną różę w rękach

sam ją wykreowałeś, a więc skąd ta cała trwoga?
zawładnęła mną egzaltacja, wybacz słońce, moja droga
poddaję się akomodacji, uniwersum w objęciach morfeusza
wszystko dzięki anihilacji dźwięku, wokół martwa głusza

powoli zbliża się do mnie jakby przez przestwór płynie
unosi się nad ziemią, ja jakbym tonął na mieliźnie w dymie
wyciąga po mnie dłonie, byśmy się połączyli w całość
ulotna fantasmagoria i nic nie warte bez niej ciało

słowiański typ urody: włosy zasłaniają j-pońskie oczy
spotykamy się co nocy, by móc razem przez ciemność kroczyć
nie jestem gotów miła, zaczekaj na mnie jeszcze chwilę
piękna jak wiła, przybędę – verbum n0bile

ile, ile jeszcze minie nim dopłynę? daj mi chwilę
co me, to wypiję i gdy od brzegu odbiję
powłoka brudu ognije, wyleję tą rakiję
całe zło drzemiące we mnie jednym słowem zabiję

tych kilka słów… pióro w ręce chwieje mną…
od stóp do głów… wyobraźnią kreuję ją…
ostatni wers… tworzę nim zakończę to…
zbyt łatwo… nieśmiała emma mnie wprowadzi w błąd…

a więc niepamięć odkładam waśni, urzeczywistniam wytwór wyobraźni
historia niczym z baśni, gdy podniecająco tańczysz w mojej jaźni
i się rozjaśni niebo, mimo że jesteś tak daleko
spotkamy się we śnie za rzeką, nie daj tego zniszczyć powiekom…

pamiętam to jak dziś, pasmo łąki w rodzinnych stronach
wszyscy inni odeszli, lecz ty stałaś we mnie wpatrzona
twoje włosy niczym zboże w łunie słonecznych promieni
rozwiewane wiatrem, zwiastunem tegorocznej jesieni

zaglądam do kieszeni, a tam pustka
szczęście, którego szukałem znajduję się na twoich ustach
piegi na jasnej twarzy dodają uroku w słońca blasku
czy też szmaragdowe oczy bezmiar głębi z nutką tego brzasku

przybędę jesienią z wiatrem, sentymentem obdarzę
serią niefortunnych zdarzeń, naszych zatraconych marzeń, zatem
nieświadomie stoję w miejscu, słuchając cię pośród ciszy
jesteś moją parasomnią, wyblakłym śladem na kliszy…

chyba za długo czekam, pchaj mi w gardło neuroleptyki
galaktyki jednego człowieka, uwaga, płynie rzeka metodyki
statystyki nie istnieją, gdy wasz sufit moją ziemią
siadam na peron, pociąg łapie, przeszłość zakrywam portierą

inflacja psychiczna, percepcja czy intuicja? powiedz…
depersonalizacja psychotyczna, mam dar czytania w myślach o każdej porze
może jestem marzycielem, eksterioryzacja, uwagę zwracam na nią
tak przypuszczam, że to tylko sen szepcze z powagą

czujesz na skórze dreszcze? moje ciary na swoim ciele
przyszły po ciebie moje myśli, jeszcze śmielej – emocji stworzyciele
wiem, że to ch0r-, jak te teksty, jak to, co w mojej głowie siedzi
filiacja z salvadorem, spójrz tylko na te wypowiedzi…

skromność właściwie nie jest moją specjalnością
odkąd moja ambicja nie przestawała rosnąć
mania wielkości, narkotyk narkotyku nie weźmie
jeśli grasz g*niusza, to sam nim jesteś

piękno jest tylko sumą świadomości naszych zboczeń
to są moje melorecytacje, od rzeczywistości odskoczę
nie oczekuję liberalizmu, za dużo miałem złych snów już
może jest już za późno dla mnie, może nie umiem używać słów poprawnie

co tak naprawdę jest poprawne? trafnie ujawnię prawdę swoją, że błędów nie dostrzegam, za pragnieniami goniąc
jestem w stanie permanentnej erekcji intelektualnej
i mimo tego, że czuję fale drgań w gardle… (emmo)

chodź do mnie, nie budź mnie nigdy
daj mi się porwać, dziś planuję zostać infantylny
naiwny, łatwowierny i do przesady nierozsądny
znajdę wskazówkę ariadny, jeśli tylko tego zapragnę, więc zapomnij… x2



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...