grande (pl) - przypał lyrics
[refren]
różnych zdarzeń dziwny bieg
staram się nie patrzeć nigdy wstecz
jestem sobą, nie chcę być kimś, gdzieś
każdy czasem zalicza przypał
w życiu wiele przykrych zmian
po niektórych ciągle blizny mam
jakoś radzę sobie z wszystkim sam
muzykę mam za spowiednika
[zwrotka 1]
już potrafię się uśmiechać w połowie października
nie wpierdalam sobie syfu, co na głowie mam to styka
tyle lat już zmarnowałem na myślenie o niej – przypał
żadna niespełniona miłość to jeszcze nie koniec życia
k-mam, od tych kilku lat już tonę w długach
a rzeczy niepotrzebnych dookoła morze, góra
jest od chuja spraw, na które można wydać sos
w szafie tyle szmat, a ja golas – trochę przypał co?
ile można mysleć, że dragi pomogą?
zamiast ruszyć głową, walić koko? pić alkohol?
lecisz w dół życiowo, lecisz z flotą
wiem, przypał, ale nie poradze nic, że jestem sobą
monotematyczne moje tracki
lata tkwiłem w pierdolonej matni
gówna do wyplucia tonę mam dzis
przypał bo to wciąż nie koniec bajki
cześć, witam
[refren]
różnych zdarzeń dziwny bieg
staram się nie patrzeć nigdy wstecz
jestem sobą, nie chcę być kimś, gdzieś
każdy czasem zalicza przypał
w życiu wiele przykrych zmian
po niektórych ciągle blizny mam
jakoś radzę sobie z wszystkim sam
muzykę mam za spowiednika
[zwrotka 2]
pod domem nie stoi roll roys
chyba łatwiej byłoby założyć boysband
umierałem jako raper, mów mi john snow
wstaję z martwych by tej scenie zrobić dobrze
możesz mówić co chcesz, dopóki rapuję to jest hip hop
nie robię z niego dziwki jak te głupie pizdy dziś chcą
niedługo osiwieję jak bill clinton
aż w końcu z dużą paką mnie przewiezie czarny lincoln
nienaganny styl ziom, niedoceniany styl wciąż
przejebany real talk, chuj w to czy panny piszczą
pokochałem hip-hop nim gra straciła czystość
koniec jest juz blisko, sukces spierdala szybko
i w czasach gdy na płytach jeden z drugim będzie krzyczał
ode mnie masz emocje, te najszczersze, stertę wyznań
wybrałem tę scenerię, na swoją scenę życia
jeszcze wierzę, że będę raperem – przypał
[refren]
różnych zdarzeń dziwny bieg
staram się nie patrzeć nigdy wstecz
jestem sobą, nie chcę być kimś, gdzieś
każdy czasem zalicza przypał
w życiu wiele przykrych zmian
po niektórych ciągle blizny mam
jakoś radzę sobie z wszystkim sam
muzykę mam za spowiednika
Random Lyrics