azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

gruby mielzky x pers – lampa jak chuj lyrics

Loading...

[refren: gruby mielzky & pers]
dawaj na skwer do ziomków
gościu jest pięć dych w słońcu
lampa jak chuj (co?)
mówię, że lampa jak chuj (aha)
to cho gdzieś coś zjeść przy drinie
ziom mam 40 w klimie
lampa jak chuj (co?)
mówię, że lampa jak chuj (to prawda)

[zwrotka 1: gruby mielzky]
chociaż umiem pływać topię się już od poranka
stary piernik ze mnie chyba bo tu zamówiłem wiatrak
a plaża wzywa nas już tak jak tommy smokozorda co grał w kasku na sztylecie, a mimo to brzmiał jak trąbka
nie mam fazy na gnieździe, więc wylecę gdzieś se na street
dziś gdy goręcej tu jest niż w piekle, wtedy kiełbe wbijasz na widły
z góry na dół jak magik, obcinamy dupy na plaży
mógłbym smażyć jaja na parapecie, czekaj machnę to zaraz przecież
nie no beka na skwerze skwar, we no czekaj odwiedzę bar
jeden, dwa już niе wiem sam, czy to jeszcze gdy czy już gda?
to sopot kurwa jеsteś w chacie, udar mam czy nie wiem tracę kontakt?
upał rozdupca mi czachę więc dzwonię do k+mpla

[refren: gruby mielzky & pers]
dawaj na skwer do ziomków
gościu jest pięć dych w słońcu
lampa jak chuj (co?)
mówię, że lampa jak chuj (aha)
to cho gdzieś coś zjeść przy drinie
ziom mam 40 w klimie
lampa jak chuj (co?)
mówię, że lampa jak chuj (to prawda)
[zwrotka 2: pers]
zbyt młody by umrzeć, a stoję w kolejce po lager, ape czy chuj wie
a wciska mi baba ekler, a chciałem przepić, przepalić i pójść gdzieś
najlepsza pogoda to 2+5 na blacie
jak obok jest grill to na j+pie mam zaciesz
i taka jest prawda i właśnie to faktem
dziś słońce to dla mnie kat, niech pada grad na mieście
zaraz zdechnę
znów pali się, pali się bania na miejskiej
a pytasz o wyjście + nie chcę, ale pytasz to będę
zmoczę tylko ręcznik na banie i lecę
zawijaj cały ten wiatrak i jestem bo+
na placu z cabrio leci bass
ja myślę gdzie miałbym się skitrać
trochę lepiej jak wbijam w las
ale nie chce słyszeć o pogodzie na wywczas
ani o pogodzie dla bogaczach
powoli się topię jak w piecu focaccia
powiesz, że “fajnie, świetnie”
ja ci powiem “zamknij gębę”

[refren: gruby mielzky & pers]
dawaj na skwer do ziomków
gościu jest pięć dych w słońcu
lampa jak chuj (co?)
mówię, że lampa jak chuj (aha)
to cho gdzieś coś zjeść przy drinie
ziom mam 40 w klimie
lampa jak chuj (co?)
mówię, że lampa jak chuj (to prawda)
[zwrotka 3: domi]
lato, gdynia, piasek co więcej trzeba?
ukrop taki, że się trzeźwo myśleć nie da
gdynia pali, klapek nie pomaga
nawet wiatr dziś opuścił swój wakat, swój wakat
bez klimy się nie obędzie
chcesz to wyjdę z tobą wszędzie
tylko nie we dnie, nie we dnie
spotkasz mnie po zachodzie
wolę żyć w większym chłodzie
szybciej nie zejdę, nie zejdę

[zwrotka 4: fakir mistyk]
wsiadam na motor znowu, wydzwonię dziś tu ziomów
nie ważne, że tu w opór skwar, tak to ma być gościu
wpierdalam gaz do końca i cisnę w stronę słońca
asfalt topi się jak na grillu camemberta kostka
ktoś mówi, że nie styknie, że nie dojedzie nigdzie
bo zamiast wachy do motorka zapakował tyskie
tak to już jest na tripie jak ci przygrzeje w dynie
nim się nie spojrzysz, a już gdynie masz daleko w tyle
powietrze skurwysyńskie dogrzewa mi plecyne
jak się zatrzymam to na bank tu se na hamak spłynę
weź odpal wiatrak typie, zrobiło się leniwie
jak cienia tu nie znajdę w moment no to się rozpłynę
[refren: domi & fakir mistyk]
dawaj na skwer do ziomków
gościu jest pięć dych w słońcu
lampa jak chuj (co?)
mówię, że lampa jak chuj (aha)
cho gdzieś coś zjeść przy drinie
ziom mam z 40 w klimie
lampa jak chuj (co?)
mówię, że lampa jak chuj (to prawda)



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...