azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

hugo knauf - plastelina lyrics

Loading...

[verse]
już jakiś czas nie mogę spać
chodzę po ścianach się czuje jak wrak
ona się boi boje się sam
ja i sm+tki za pan brat
moje nutki tba
w głowie bluzgi, steki kłamstw
w moim sercu stoi wiatr
cisza we mnie wznosi wrzask

jak do osmolonej szkity przemielony gram
mam kostkę z plasteliny a mówią na nią hasz
jak kosmetyki z vichy zapach ça va bien
żadne nitro baloniki czy mdma
probuje się nie uśmiać, z tych co uprawiają hustling
tak bardzo plus sizejak barbara palvin
matka słucha dumna, ale nie wie co to znaczy
bo spod drogich ubrań prawdy nie zobaczy

czas i hasz lepie w łapach
stos pretensji do świata
szach i mat w poematach
dedykacja jak jesus navas
robię to dla tych, którzy polegli nie mogąc już dłużej unieść depresji
robię to dla tych zgnębionych dzieci, które już tracą siły by wierzyć
się zwijam pod kołdrą jak brudy w miceli
pisali o nuty lecz na nic tu nie licz bo kręcę się w miejscu jak na karuzeli a chciałbym trzeźwo stąpać po ziemi powstawać jak feniks z popiołów co prószę pomiędzy ziomów
nie wykonuje już tych telefonów z głupim pytaniem “kto może mi pomóc”
opuszczam bajkonur jak 2.1. sojuz
jebać rosję i wszystkich wrogów
zrobiłem progres w przeciągu roku a stoję jak w korku na parterze bloku
wow
pale haszysz jak witkacy
maluje obrazy
korzystam z inspiracji

[chorus]
w mieście pokus trwonię kwit
nie licząc kroków jak w sin city
tłumy osób mnie gonią w nim
i setki ciosów spada na pysk

[verse]
nie klepie melanż, nie woła pustynia
nie czekam na rewanż, jak paweł atryda
nie jestem pan paweł, nie będę skakał
bo kiedy upadam, podnosi się raban

papierosy mi się układają w akordeon
w mojej głowie rusztowania,długo trwa ten remont
gdybym był jak łona bym zadzwonił na telefon
oczyść mnie jak woda wołam jak ant clemons
myśle kolejny miesiąc
z pusta kartką dni mi lecą ciągną jak pasta o leczo
cienką strużką spływa niemoc

jak światła korpo nocą, mi powoli gaśnie już czujność
autobus znów na czerwonym czekam na niego jak buldog
chce wrócić szybko do domu zanim dogoni mnie straszna północ
krew tętni w moich żyłach jak tani niedobry burbon

czasem lubię się skulić będąc pod prysznicem
czuć jak na plecach strumyk mi spowalnia serca bicie
tu łatwiej mi odpulić myśli nieprawdziwe
ty zanim mnie przytulisz pytasz się mnie gdzie byłem
[chorus]
goniłem spokój, już brakło sił a w moim oku był kolor krwi

wychodzę z bloku
otwarte drzwi
na myśl o skoku dłoń dalej drży

[verse]
znowu wykładam na bit, to wszystko co było jasne
i kładę wiodących prym jakbym kładł towar na taśmę
jak płonący rzym chłonę wszystko zanim zgasnę
potem jak chłodny pył mnie zbierają na łopatkę

pora zmienić narracje
słyszysz w nocy płacz i ryk
ja udaje że nie płaczę, że to tylko ci się śni
mój sen to narty w aspen, nie nadwiślański świt
nie szukam snów pod kapslem
po twarzy płyną łzy

zachwiana równowaga
destabilizacja
wciąż czuje jak upadam
ktoś musi mnie wreszcie złapać
krew kipi w moich żyłach i serce mi rozsadza jakby to była tauryna od której puchnie mi baniak
mózg pływa w toksycznych płynach, nie zgadza mi się też kasa
ja musze się tu zatrzymać
raz miałem w życiu już blackout

pytają mnie anglicy+ “how you feeling ja+ “lil dizzy”
oni na mnie patrzą aż wymienię inne ksywy
na akademiki idą gdzieś po narkotyki
ja za bardzo tipsy aby im dziś towarzyszyć
wracam do mojej kitty gdzieś w kieszeni mam kluczyki
to mój most do terabithii ozdobiony przez portyki
jesteś taka dobra jak sample bez transpozycji
jak serek z penicillium i smak wrześniowej figi
byłaś moim wifi teraz jesteś moją wife
kładłem na lo fi bity tempo naszego life
yo

” i obejmij uwagą całe ciało. poczuj w tym wsparcie miłości, która niczego nie ocenia, nawet choroby czy jakiejś dysfunkcji, czy bólu. żadnego napięcia. wszystko jest jak najbardziej na swoim miejscu”



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...