azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

hvncwoty - flanki lyrics

Loading...

[zwrotka 1: barto katt]
żyję tym miastem, dla mnie nowe, ale, typie, znam je
idę na tamkę, po placka i bachnę jakąś szamkę
chodzę po wwa, w słuchawkach leci hades
dziwnym trafem dzwoni łukasz, pyta czy wpadam na dziabę
chyba w to wejdę, ostatnio się zgadza pitos
już nie trzeba mi wcale jakiegoś crédit agricole (jebać)
żadnych kłopotów, pogoda jak w porto rico
jestem w takim stanie, że nie muszę latać z wizą
śmigam na moko, nie żoliborz, ty siedzisz przed toshibą
lepiej obczaj jaki za oknem widok
nie przejmuj się tą w kielni dychą
ziomy pożyczą, przecież najważniejsze, że styka na kiełbę i piwo
[refren: barto katt]
możemy popykamy w flanki (yo)
może przyjdą koleżanki (yo)
może się potłuczą szklanki
przyszedł deszcz i ciut nam zjebał
będą się palić blanty (yo)
będą się palić majki (yo)
dziś w błocie białe najki
nie przeszkodzi nam nawet ulewa

[zwrotka 2: barto katt]
kupuję bilet pkp, pisał ziom, żebym wpadał
w tej kwestii nie muszę się wcale zastanawiać
pakuję bagaż, w przedziale na spotku joey badass
mówię pete’owi, że w weekend studio odpada
rap nie zając, ale ja dziś spierdalam
muszę w końcu pochillować, powiedzieć taskom bon voyage
co będzie dziś, na samą myśl chodzi szwaja
jutro gnicie na kanapie ze ziomami od rana
żyć i się nie przejmować, komu się to nie podoba
ciężko mieć oba, choć trzeba jakoś hustlować
ja prosty chłopak, ale mam dość tej stresówy
zakładam spodzień, halówy, na niebie nie ma chmury
słońce kusi, nie w głowie mi hajs, faktury
idę do ludzi, mamo, zamknij drzwi, nie wiem kiedy przyjdę
wszyscy już z piwkiem, w chuju mamy policję
uśmiechy na j+pach, w jblu hip+hop dizkret
(w jblu hip+hop dizkret x3)
[zwrotka 3: dizkret]
przez bluetootha do ucha leci sufjan
chcę do jutra być obecny w kilku punktach
a przy koszykach glonojad szuka wujka
rozgląda się po furach, musi być górna półka (aha!)
pełny ogródki z boku ziomki z garkuchni (ta)
na szlugu sprawdzają kurs złotówki do rubli
tu szczęście można kupić, tu serce można zgubić
pogoda jak lublin, ale ceny jak brooklyn (what)
zaraz przed desą schodzę z drogi trzem dresom
ich t+shirty mówią, że nie lubią sześćdziesion
dalej startupowcy sobie piją espresso (espresso)
obok barberzy wszystkich jak jeden pies czeszą (aha)
chyba pójdę parkiem, to nie spóźnię się na bankiet
tam małolaty słuchają rapu na ławce
kojarzę ten sampel z byciem dwudziestolatkiem (aha)
nagle się łapie, że to przecież mój track jest

[refren: barto katt]
możemy popykamy w flanki
może przyjdą koleżanki
może się potłuczą szklanki
przyszedł deszcz i ciut nam zjebał
będą się palić blanty
będą się palić majki
dziś w błocie białe najki
nie przeszkodzi nam nawet ulewa



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...