azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

jan kangur – komediodramat grozy lyrics

Loading...

życie to melo-komedio-dramat grozy
czasem myśli sie ścigają, jak w kinie akcji wozy
czasem jeżą się włosy, czasem masz dosyć, gdy
szczęście gaśnie, zostawia smród jak w spiołce papierosy
i rosną włosy, paznokcie, wąsy, też broda
najgorsze, że z tym wszystkim rośnie tęsknota
czujesz spaleniznę? coś poszło z dymem…
ludzie stoją przed kinem z urwanym filmem
i gdzie to wszystko? rozpłynęło się ot tak?
tyle dni za nami czy to już czas się poddać?
gdy porażki i sukcesy niosą się po publice echem
skojarz to z sitcomem i z tym podkładanym śmiechem
dobra mina do złej gry? jakiej gry? co ty
to nie gta, życie gdzie temat tęsknoty
nie wiem jak, ale czuję na sobie jej dotyk
bo szczęście to coś więcej niż narkotyk
co przede mną cenię, niosę nadzieje, śmieję się
bo mieszkanie w którym sypiam pustką nie wieje, nie
nie odpowiada echo i to jest pociechą dziś, hej
prędzej sczeznę niż skończę sam jak rick blaine

[refren]
życie to nie film, życie to film
nie ufam im choć to znane cytaty
piszę uważnie scenariusz
nim napisy końcowe utną głowę, nie będzie erraty
ustawiam kamerę pod takim katem, by
nie trącić za horyzontem dni, bo konkrety
dla mnie to my i o nas jest ten film
to o nas jest ten film

[zwrotka 2]
projektor cicho rzęzi, swędzi tyłek, kurwa mać
chciałbym wstać na chwile, ale film będzie gnać
życie pędzi, brak opcji pauza, naprawdę
ile bym dał za tą jedna pauzę…
scenariusz piszę jak grafoman, piszemy razem
patrzę na ciebie, to mam – umiem kadrować twarze
absolwent urwanej filmówki gdzieś w barze, bez gotówki
w tobie mój film o spełnianiu marzeń – cel wędrówki
chwile napięcia, może wyświechtane schematy
banały, śmiech, trochę patosu, łez poza tym
jakieś drugie dno też, dno tak głębokie, że go
nie mogę dostrzec, a publiczności robi się mdło
martwica mózgu oraz montaż w stylu ostry nuskul
wynik melanżu, rano kac – obraz ziarno jak kuskus
w łóżku zostawiam nie wykorzystane sceny, gdy
rano wstaję, cześć z nich robi w bani przemyt – sny
kaskader ze mnie zły, który łzy bólu musi puścić
kiepski aktor, nie umiem grać, raczej naturszczyk
nie znam dialogów, nie znam nawet puenty obrazu
lecz wiedziałem, że tylko z tobą happy endy od razu

[refren]
życie to nie film, życie to film
nie ufam im choć to znane cytaty
piszę uważnie scenariusz
nim napisy końcowe utną głowę, nie będzie erraty
ustawiam kamerę pod takim katem, by
nie trącić za horyzontem dni, bo konkrety
dla mnie to my i o nas jest ten film
to o nas jest ten film

[zwrotka 3]
lubię horrory, pewnie jestem chory
lubię śmiać się, gdy krew tryska, sorry
life is brutal, life is góry, tutaj błyska gdzieś
świadomość, że mój śmiech to dla innych miska łez
z bliska też życie, każdy kadr – piękne i wstrętne
od morza do tatr, tyle zalet, wad i w tym sęk jest
żeby nakręcić ładnie, co brzydkie i brzydko, co ładne
bo inaczej bez kontrastu kino ciężko strawne
mam fetysze jak argento czy fulci, nie jak carridane
ale nie gram oprawcy tu dziś jak michael berryman
wzgórza maja uszy… hehe, słyszysz?
soundtrack mi gra w duszy, nawet w ciszy
jak de sica widuję biedę i rejestruję, ona tu jest
nie wiem, chyba stan konta jej nie definiuje lepiej
mam inne recepty – socjal sceptyk, na emocjach jadąc
przed siebie gdzieś zagubioną autostradą
do utraty tchu, łykam gorzki ryz czasem
głowa w mur mamy nasze noce dziś razem
miłość i anarchia, dzika banda, max i ferajna
pół żartem pół serio, mechaniczna pomarańcza

[tekst i adnotacje na rap g*nius polska]



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...