jan kowalski@jask - ferrari lyrics
czemu miałbym nie robić tego życia
lubię ten rap, a nie lubię się spinać
może to nie iść, ale ważne że ja wyszedłem
możemy być pewni, że będę tu dłuższy czas jeszcze
w swoich garniturach
w swoje teksty daję nura
raz-dwa-trzy
nie powiem, że nie lubię
lubię pojeść czekolady
nie powiem, że nie
nie dotykaj mnie, bo się sparzysz
nie powiem, że nie
pewnie się nie odważysz
nie powiem, że nie
ja się wciąż na lepsze zmieniam, a ty się nigdy nawet nie przepoczwarzysz
nie powiem, że nie
zawsze czuję paraliż
nie powiem, że nie
lubię wdychać, jak palisz
nie powiem, że nie
nie wiem, co to znaczy “azaliż”
nie powiem, że nie
nie obchodzi mnie, czy to poezja, rap, czy się żalisz
dawaj mi rękę
idziemy zatańczyć nad rzekę
robię raspy kolejne
bujne włosy, a nawet nie do ramion jeszcze
robię to życie
z niczym się nie pieprzę
jak masz do mnie spiny
dla mnie nie istniejesz, bo znikasz jak babie lato na wietrze
weź przestań complain
zróbmy co chcemy wreszcie
czas przestać się bać
wyjść ze sobą samym do ludzi nareszcie
czemu miałbym nie robić tego życia
lubię ten rap, nie lubię się spinać
może to nie iść, ale ważne, że ja wyszedłem
możemy być pewni, że będę tu dłuższy czas jeszcze
w swoich garniturach
w swoje teksty daję nura
jedno, jedno tylko jeszcze
lubię zapach igieł drzew, gdy wychodzę na powietrze
igły już nie kłują mnie, twoje hejty jak powietrze
dzisiaj robię taki rap, kiedyś chciałem chodziaż wiersze
była mała forma martwa dzisiaj żyje to na bicie jak wydycham z płuc powietrze
dzień jak codzień nie istnieje
zawsze coś nowego się dzieje
robię większe rzeczy, nawet jak tracę nadzieję
a nie jestem something special
możesz robić ty też przecież, jeśli zechcesz
miałem to dać refren
ale w zwrotcę to umieszczę
teraz jak chcę – mogę, nawet jeśli kiedyś byłem małym leszczem
zrobiłem se filmy, rapsy, giełdę
i jeżeli ci do tego czasu gały nie wypadną to zobaczysz od cholery u mnie życia jeszcze
robię to wszystko, bo w jedno się nie mieszczę
dźwignąłem tego tyle, a mogę ciągle skakać jeszcze
zapraszam cię na plucie swojej bezsensownej krytyki
bo w tym biegu już się pocę, a ja bardzo lubię deszcze
po prostu wczoraj robiłem to i tamto, dziś sobie hip-hop robię jeszcze
czemu miałbym nie robić tego życia
lubię ten rap, a nie lubię się spinać
może to nie iść, ale ważne że ja wyszedłem
możemy być pewni, że będę tu dłuższy czas jeszcze
w swoich garniturach
w swoje teksty daję nura
Random Lyrics
- undead corporation - make me crazy* lyrics
- hey ocean! - the hurt of happiness lyrics
- jacques higelin - j'ai jamais su lyrics
- harry and the potters - flesh, blood, and bone lyrics
- canibus - how the story goes lyrics
- the wombats - oceans lyrics
- robertorobacciano - doktor lyrics
- peter alt - retaz na nohaviciach lyrics
- phillip phillips - home (live) lyrics
- t-shawn - cash first lyrics