azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

jano polska wersja - warstwy lyrics

Loading...

[zwrotka 1: jano polska wersja]
jest taka powłoka, spod której nikt nie pokocha
a samotność jest najgorsza, nie zmrużysz oka
bo widoki masz od taniej koki i mętny wzrok
i chciałbyś wykrzyczeć, niemy krzyk + nikt cię nie słyszy
podobno rodzą się w ciszy największe plany
proces poznawania samego siebie, to walka z sobą samym
czasami zza tej zasłony nie widzą bólu
on skrywa się gdzieś w środku i boi wyjść do tłumu
za często trzymamy w sobie swoje emocje
i nie widzimy obok cierpienia, tak jest wygodniej
choć, pewnie chciałbyś otworzyć się też dla innych
ale z serca musi lód stopnieć, by stało się silnym

[refren: jano polska wersja]
ej, ja wierzę, że los, że + przeznaczenie nie ominie mnie
bo, przeszedłem już dość, chcę wymazać wszystkie błędy, jak na kartce
wiesz, zawsze coś za coś, poświęcenie, to nasz największy dar
weź, nie zmarnuj go, uwięziony w tej powłoce, niczym w klatce

[zwrotka 2: słoń]
nie żyję w powłoce z instagramka, jak te idealne parki
gdzie, nikt nikogo nie bije, nie okrada i nie gwałci
gdzie, kobiety są jak barbie, pusty plastik i blichtr
a każdy typ jest idealny, ma w chuj kasy i szyk
jebana wylęgarnia żmij, kładę chuja na kłamców
wystylizowane fotki, sztuczna miłość dla likeów
w waszym życiu nie ma miejsca dla domowych awantur
całą waszą szczerość, dziwki, można zmieścić w naparstku
dla hajsu i dla sławy wielu zżarło, by gówno
możesz dzieciom wciskać kity, mi nie wciśniesz, ty kurwo
żaden filtr, ani makeup, żaden kosmetyczny zabieg
nie jest w stanie wpłynąć na to, jakie mam o was zdanie
bo czasem życie jest fajne, sam poznałem smak szczęścia
lecz codzienny stres dojeżdża wszystkich nas, jak anemia
wasz idealny wszechświat, to oszustwo i kit
jestem napalmem, który obraca, to gówno dziś w pył
[refren: jano polska wersja]
ej, ja wierzę, że los, że + przeznaczenie nie ominie mnie
bo, przeszedłem już dość, chcę wymazać wszystkie błędy, jak na kartce
wiesz, zawsze coś za coś, poświęcenie, to nasz największy dar
weź, nie zmarnuj go, uwięziony w tej powłoce, niczym w klatce

[zwrotka 3: sh+llerini]
o tym mówił pewien ogr do osła:
“sporo musisz zerwać, nim dotrzesz do środka”
a te warstwy, to są blizny po ostrzach
te wszystkie postawy, zwykła powłoka ochronna
tu głowy zatrute, jak odra, chore myśli krążą i nie widać zjazdu z tego ronda
nikomu samotność nie jest obca
one w środku, to dziewczynki, oni pod tą maską mają chłopca
i nie odezwiesz się do ojca, siostra nie odezwie się do ciebie wszyscy w swych warowniach
nic tu typie nie rozchodzi się po kościach
tym się nasiąka, ale kurwa ile można?

[refren: jano polska wersja]
ej, ja wierzę, że los, że + przeznaczenie nie ominie mnie
bo, przeszedłem już dość, chcę wymazać wszystkie błędy, jak na kartce
wiesz, zawsze coś za coś, poświęcenie, to nasz największy dar
weź, nie zmarnuj go, uwięziony w tej powłoce, niczym w klatce
ej, ja wierzę, że los, że + przeznaczenie nie ominie mnie
bo, przeszedłem już dość, chcę wymazać wszystkie błędy, jak na kartce
wiesz, zawsze coś za coś, poświęcenie, to nasz największy dar
weź, nie zmarnuj go, uwięziony w tej powłoce, niczym w klatce



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...