azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

jatunachwile - czy to koniec? lyrics

Loading...

[intro]
“rzeki pozbawione będą wody, ziemia przestanie wydawać plony
na polach nie będzie już falujących łanów kukurydzy
zwierzęta nie znajda już traw na łąkach i wszystkie zginą
następnie żyzna ziemia zostanie strawiona przez ogień
jej powierzchnia spopieleje i tak oto nastąpi ostateczny koniec wszelkiej ziemskiej przyrody”

[zwrotka]
w mieście mech porósł wszystkie ulice
w gdyni nie ma mew, bo wszystkie wybite
kiedyś przeszkadzał brak internetu
dzisiaj przeszkadza już tylko brak weny
prądu nie ma, ale nie schodzę ze sceny
przy ognisku rytm wystukuje mi kretyn
obok pysk który skądś już kojarzę
znałem go, ale poprzednio to olałem
teraz nastał czas bratania się z każdym
w wieku jedenastu lat to się miało kontakty
potem czas że ziomek browar i starczy
nadszedł koniec i płonie ten ważny
który nie przejmował się ekologią, bo to jak demonologia
zdrowa żywność w żyłach, mitologia
apokalipsa to nie teraz, to jak klątwa
drzew wycinka, plastikowe płótno to jak rozkaz

[refren]
czarne ulice, węgiel wypalił to życie
myślałem o świcie, dziś cały dzień to walka o życie
żyłem w jednym mieście, dziś granice się zatarły
chciałem być na szczycie, dziś chcę być tam, ale w narnii
otacza mnie plastik i kawałek zardzewiałej latarni
opowiadam historie oparta na micie o dawnym szczęściu
i kiedy działał jeszcze ostatni zakład karny
już wartości nie ma nawet obol dla zmarłych
[zwrotka 2]
baliśmy się nadejścia jakiejś fali zombie
przyszedł internet i wygląda to podobnie
zielone życie było możliwe, ale ktoś namawiał
teraz marzy mi się jak sielanka i arkadia
gdańsk zamienił się w mroczną atlantyde
patrzyliśmy z przerażeniem w kosmos
najciemniej jest pod latarnia, wiem bo żyję
to nie jest szukanie problemu jak w stogu igieł
pakistan i pustynne indie już dawno wymarły
w toruniu jest sztorm, a w innej gminie wieje wiatr halny
morze gorące jakby czort własnie wyszedł z wanny
jakby czort własnie wyszedł z wanny
pragnienie łyk wody i pustynia co zmienia się w sawannę
jedyne co się teraz wydaje nie realne to ty obok mnie
a drapacze chmur są jak szklane pochodnie
a przecież wszystko mogło być do tego nie podobne

[refren]
czarne ulice, węgiel wypalił to życie
myślałem o świcie, dziś cały dzień to walka o życie
żyłem w jednym mieście, dziś granice się zatarły
chciałem być na szczycie, dziś chcę być tam, ale w narnii
otacza mnie plastik i kawałek zardzewiałej latarni
opowiadam historie oparta na micie o dawnym szczęściu
i kiedy działał jeszcze ostatni zakład karny
już wartości nie ma nawet obol dla zmarłych
[bridge]
najpierw strach przed wielka woda potem piekłem z nieba
jak leonardo tylko pięć stuleci później, skoro trzeba
skoro jeszcze mam czas to jak się miewasz?
mordo spójrz na las, jak spłonie to nas nie ma
straciły wartość wszystkie nasze błyskotki
jedyną ozdobą jest bujna czupryna i futro od kotki
nie wiem o co prosić wiec błagam litości
dawniej czego mogło nam brakować to trochę miłości

[refren]
czarne ulice, węgiel wypalił to życie
myślałem o świcie, dziś cały dzień to walka o życie
żyłem w jednym mieście, dziś granice się zatarły
chciałem być na szczycie, dziś chcę być tam, ale w narnii
otacza mnie plastik i kawałek zardzewiałej latarni
opowiadam historie oparta na micie o dawnym szczęściu
i kiedy działał jeszcze ostatni zakład karny
już wartości nie ma nawet obol dla zmarłych



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...