kato (pl) - keja lyrics
[zwrotka 1]
mam dwadzieścia dwa lata, a się boję śmierci
nie przesypiam nocy, gdy mnie miażdży w piersi
staram się zamykać oczy, zmusić do snu
chciałbym krzyczeć z całych sił, ale milczę jak grób
chciałem najwięcej, nie umiem po trochę
weź pierdol te pizdy i wyrzuć ten proszek
weź załóż legginsy, jest ciepło na dworze
bo pierwszy raz w roku tak grzeje to słońce
stoimy na dachu, rzucamy spojrzenia
rzucamy się sobie do gardła, w ramiona
rzucimy z krawędzi, to koniec istnienia
wiesz, że nie umiem odchodzić bez słowa
zabijmy rodzinę, nie swoją, a cudzą
bo ludzi na świecie i tak jest za dużo
wrzućmy do rzeki ich ciała bez ubrań
lubię, gdy lubisz, jak mszczę się na ludziach
lubię, gdy rzucasz tą dzikość spojrzeniem
jakbyśmy byli jedyni na świecie
jesteśmy jedyni, porzucaj nadzieję
że kiedyś ktoś inny cię przejmie ode mnie
stoimy na dachu, rzucamy balony
z goryczą na ludzi, co chodzą pod nami
i jeśli się wyprzesz, ja przyjmę tytuły
bo chociaż przez chwilę jesteśmy królami
[refren x2]
wszyscy odejdą nawet, jak nie mają dokąd
a ten, co to nawinął, zawsze ze mną stał
bliscy odejdą nawet, jak nie mają po co
i znów trzymając burtę czekam, aż nadejdzie szkwał
[zwrotka 2]
i chyba już nie mam tu nic
i jedyne, co czuję na pewno, to “chyba”
jak ciebie potrzebuję, by spokojnie żyć
tak ich potrzebuję, by spokojnie zdychać
wybiórcza głuchota, gdy budzik mi dzwoni
rzygam ze strachu przed jutrem – dzisiaj
nienawiść co rano mnie stawia na nogi
bo muszę ich męczyć za psucie mi życia
jestem szczęśliwy, to jestem sztuczny
nie umiem udawać, że bawi mnie ogół
i duszę się kurwa w tych środkach transportu
szpitalach, urzędach czy sklepach na rogu
czuję ten odór, to chyba choroba
męczą mnie żarty, wkurwiają pytania
podchodzą za blisko i mówią za głośno
chcę wracać do domu się rzucać po ścianach (dość)
pozwól mi nienawidzić, mamo
nie umiem już dłużej udawać, że kocham
chcę w końcu odpocząć i ściągnąć ubrania
nie czuję tych ludzi, ich ciężko się kocha
paradoks jest taki, że ciężej się lubi
a strach przed samotnością zawsze nam krępował ruchy
[refren]
wszyscy odejdą nawet, jak nie mają dokąd
a ten, co to nawinął, zawsze ze mną stał
bliscy odejdą nawet, jak nie mają po co
i znów trzymając burtę czekam, aż nadejdzie szkwał
wszyscy odejdą, nawet jak nie mają dokąd
a ten co to nawinął zawsze ze mną stał
bliscy odejdą, nawet jak nie mają po co
wszystkie bronie w moją głowę, jestem gotowy na strzał
[zwrotka 3]
nie walczę ze światem, oddałem, co jego
i mogę bez przeszkód się poddać jak fale
tak samo jak one, każdy z nas ma własną skałę
i chodzę po cichu na palcach; pawłowa
powoli do celu, uważam na kroki
wyrzuca nas na lądy, chociaż nie umiemy chodzić
próbuję kurwa ustać i żyć tak, jak pragnie świat
nie należę do was, nie należę do tych plaż
zawsze czułem strach przed ogromem morskich fal
przed korkami tłocznych miast i najlepiej, bym był sam
tekst i adnotacje na rap g*nius polska
Random Lyrics
- the minds of 99 - rav lyrics
- madi banja - hollywood lyrics
- la boule a.z - tombola lyrics
- delatorvi - thiaguinho & rodriguinho lyrics
- de$olate (prod. mitchell) - lysergic 777 lyrics
- yung pretty - выше [freestyle] lyrics
- slug † christ - yesterday lyrics
- wuem enceha - jeden na froncie lyrics
- karly & yoe - parties de escuela lyrics
- cursive - chemical strain lyrics