kiślasty - na chacie lyrics
r
z ziomalem na chacie, odpalamy race
te, te, te, thc, niunia chciała sp+cer
wers, sorty na kartce, dym przeszkadza sąsiadce
w tej, tej, tej, tej pace, mamy tą hiszpanię
1
podążam tu z bratem, coś podaje przez kratę
codziennie nowy patent, jak zarobić sałatę
moje życie fartem, bo pecha miałem zawsze
i chowałem w wersalce, parę małych marzeń
niech zbierają na spłatę i tutaj nieba dotkną
gdy codzienność to horror, nie trudno jest się potknąć
ten temat jebie szczawiem, go nie chcę palić złotko
ja kocham swoje bongo i z rana se pierdolnąć
oni ćpają szmatę i z takimi też kończą
los kazał mi dorosnąć + w inną stronę poszło
a dzisiaj razem z czasem, nieschludny etap kończąc
jak ćpałem ciągle błądząc, mam talent, a chcę kosmos
żywiłem urazę, do świata i się cofnąć
musiałem, żeby dobro, tak zwane, zgarnąć w dłoń swą
dziś rozsiewam zarazę, poczekam na plon spoko
i kochałem tak mocno, że chciałem zabić podłość
r
z ziomalem na chacie, odpalamy race
te, te, te, thc, niunia chciała sp+cer
wers, sorty na kartce, dym przeszkadza sąsiadce
w tej, tej, tej, tej pace, mamy tą hiszpanię
2
kolejny chory pacjent, chleb ojebie ze smalcem
i ojebie ze smakiem, bo lepiej jeść niż patrzeć
na wieczór mam wariację, w wczuwam się dziś w narracje
wcielam się w nią na starcie, pora na kolację
piję dobry zacier, bo ze mnie jest gagatek
po co odmawiać pacierz, jak tyle jest zagadek?
zdaję sobie sprawę, że nic tu nie jest łatwe
i nie będzie na zawsze + odpalam z tematem
kiedy życie stracę, nie wiem i nie chcę kotko
bo psuję mi to fazę, a sześć już poszło w błoto
nawinę inaczej? czy kawałek jak ciągłość?
dzisiaj tak zrobię mordo, jutro rozdupcę flow yo
palę pionę z bratem i przeklinamy głośno
to osiedlowy folklor, gadamy co gdzie poszło
narzekasz na pracę, bo wolny czas to wolność
wolność to płynąć pod prąd, a razi tylko słonko
r
z ziomalem na chacie, odpalamy race
te, te, te, thc, niunia chciała sp+cer
wers, sorty na kartce, dym przeszkadza sąsiadce
w tej, tej, tej, tej pace, mamy tą hiszpanię
3
padałem razem z gradem i kochałem samotność
bo ciągle tutaj coś chcą i miałem tutaj dość, bo
sypiałem z jarankiem i mówiłem mu słodko
kiedyś będziemy razem, jak najdalej od tokio
Random Lyrics
- elkoisreal - nothing to work out lyrics
- orville peck - fancy lyrics
- dripreport - places lyrics
- parham gharavaisi - blacklight lyrics
- oum - temma lyrics
- pitt - dès le début lyrics
- leto - à qui ? lyrics
- frankley everlong - endless infinity lyrics
- jona alk - mares de cristal lyrics
- kiślasty - chcieli ze mną jechać lyrics