azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

kleju - lśnienie lyrics

Loading...

[verse 1]
myślałeś, że to koniec jednak my się rozpędzamy
wchodzę do klubu obok panny, ziomki i szampany
sprzedaję nielegalny towar potem zawijamy
tu samowolka ciągle niszczy i krzyżuje plany
myślę sobie tu z kobietą jak to rozegramy
ona przykrywka ja alibi razem czyste glany
mamy ojebać jakiś ludzi niby robin hood
jadąc autem znów poczułem na ogrody mood

[chorus]
kręcą się suki po mieście
na ulicy słychać strzały, tylko problem z tego będzie
po podziemiach z takim stilo znowu wbijamy na wejście
jeśli jest zamknięte mówcie mi nicholson róbcie przejście
siekiera miażdży głowy wrogów oto lśnienie
kiedyś burza dzisiaj gnoje niszczą moje mienie
dеmony niby dalej ciągną w dół
jadę bez lęków bo już uciszyłem ból
[verse 2]
podbijamy cicho
cztеry ciała na podłodze ale w ręce sikor
akcja chyba się udała teraz znikam w under
obstawiać po ruletkach znowu mówią na mnie fighter
zawsze toczymy dalej walki o przetrwanie
teksty jakoś idą nie wiem czy wyjdzie pisanie
może muszę iść w ghostwriting albo zarabianie
w sumie czuję się tu fajnie lepiej jak melanżowanie

[chorus]
kręcą się suki po mieście
na ulicy słychać strzały, tylko problem z tego będzie
po podziemiach z takim stilo znowu wbijamy na wejście
jeśli jest zamknięte mówcie mi nicholson róbcie przejście
ekipa wbija w backstage
ich libacja zaraz zmieni się w tragedie
to tylko biznes było z nami nie zadzierać
taki cwaniak, widok klamy zmienił go w frajera

[verse 3]
miesiąc po sprawie duży bankiet hotel w górach
to jest mój klimat wokół goście w garniturach
wielka orkiestra gra w tle utwory bowlyego
co drugi banan tutaj mówi pa na niego
wchodzę do kibla ściany krwista czerwień
mocny kontrast wielce patriotyczna przestrzeń
słyszę czyiś głos, patrzę gość z obsługi
z papierośnicą proponuje palić szlugi
[bridge]
niezłe przyjęcie, stwierdza z szlugiem w ręce
przytakuje tylko nie wiem czy chce więcej
poprawiam marynarę, badam tępo l+stro
spoglądam na lokaja i jego twarz pustą
pyta mnie ciągle na temat wszystkiego
właśnie tak poznałem delberta grady’iego
ze środka czaszki cieknie wężyk krwi
spostrzegam więlką dziurę, wybiegam do drzwi

[chorus 2]
kręcą się zwłoki po mieście
po podziemiach z takim stilo znowu wbijamy na wejście
hotel panorama, tylko samotność i depresje
życie będzie lepsze bez niej
ciągle niszczy plany i zatruwa moje szczęście
ten piękny bankiet zaraz zmieni się w tragedię
wtedy liczyć będę tylko na pomocną rękę
którą poda mi sam grady razem z lękiem

[outro]
cała praca, brak zabawy, jack jest nudnym chłopcem
cała praca, brak zabawy, jack jest nudnym chłopcem
cała praca, brak zabawy, jack jest nudnym chłopcem
cała praca, brak zabawy, jack jest nudnym chłopcem
cała praca, brak zabawy, jack jest nudnym chłopcem
cała praca, brak zabawy, jack jest nudnym chłopcem
cała praca, brak zabawy, jack jest nudnym chłopcem
cała praca, brak zabawy, jack jest nudnym chłopcem



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...