azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

kndkennedy - pierwszy raz lyrics

Loading...

nie mam siły wstać, cholernie czuję się przybity
pisaniem zabijam czas- to taka rada od anity
kładę ucho do słuchawki, mówię- halo, czy mnie słyszysz?
wyżebrałem 6.50, kupię sobie za to pyszny syrop
albo nie, wolę zakurwić tabletki
przed zajęciami w kiblu łykam je, dopijam resztki sprite
rzygam, robi mi się niedobrze
zwymiotowałem własnie sobie do babci mielone
ja pierdolę! jak długo jeszcze wytrzymam?
zmywam vanishem plamy żółci – przesiąknęły w dywan
wypaliłem się, czuję, że niewiele mi zostało
pojebało mi się w głowie po rozstaniu z tobą, szmato!
ej, dlaczego mnie zdradziłaś? co, byłem słaby w łóżku?
nie ruchałem cię tak dobrze jak twój lovelaśny kubuś?
musiałaś? chciałaś mi dojebać i mnie zniszczyć?
i od brania kodeiny krew łaskocze mnie w żyły
rozerwę na pół wasze ciała z obydwóch stron
urżnę mu kutasa i przyszyję tam, gdzie masz srom
rżnij go, pokaż, jaka jesteś w łóżku świetna!
dowieszę jeszcze ci jaja na plastikowych szelkach
żeby była bardziej męska przywiązałem go do drzewa
weź wyruchaj kubę w dupę, żeby aż miał drzazgi w zębach!
nagle co? trzy minuty, z prącia wypływa sperma?
nie spisałaś się, wygoogluj, co to są mięśnie kegla
nurkowałem w kompleksach bez maski płetwonurka
ty nurkowałaś gardłem, jak on wsadzał ci go w usta
w różowych kąpielówkach wiem, że mam tyłek mały
ale moje ego rośnie jak dupa ewy farny
i gdybym był farmerem, a nie farmaceutą prawie
to rozwaliłbym ci czaszkę i rozjechał kombajnem
i zrobił z mózgu pasztet, na wielkanoc, na śniadanie
a z jaj tego skurwysyna namalowałbym pisankę
żartowałem! przecież dla mnie już nie żyjesz
zapomniałem się, nic więcej już o tobie nie napiszę
wyżaliłem się anicie, to moja przyjaciółka
powiedziała mi, że sztuka na tych fazach to nie sztuka
uwierzyła w moją duszę i rozprutego ducha
i pomaga mi jak nikt wyjść z jebanego pudła
i wkurwia się czasami gdy na stole od ping-ponga
leżę napizgany tak, że ona nie ma jak mi podać
„nie poddawaj się!”- powtarza i serwuje piłki ping
ona ping a ja pong, pong, pong – acodin
nie mam sił dziś ci na chillu chilli wciskać w oczy
bo spocone masz i tak, znów naciąłem cebuli
docelowa jej właściwość – płaczemy razem
razem gotujemy leczo i wspieramy się nawzajem
anita, podaj talerz, weźmiesz matiemu na wynos?
niech wypije dużo wody, chyba przegiąłem z papryką
grypą jelitową to się chyba nie zarazi…
ciężkostrawny jestem nawet dla jelit mojej mamy
mam się zabić? znowu dręczą mnie te myśli
boję się zamykać oczy, bo wiem, co mi się przyśni
jestem bliski tego, żeby żyć albo umrzeć
to wszystko to gra w ciemno – polsatowski teleturniej
i chcę być optymistą, ale to nie jest łatwe
jak smerfy rwą jagody, a w lesie jest gargamel
i klakier i nicpoń czają się za krzakiem
w ściółce leśnej ścielą dla mnie kolejną pułapkę
złapali mnie – oglądam od środka tą klatkę
a zębami staram się przegryźć metalową kratę
napisałem to na trzeźwo – nie wiem, co będzie dalej
nie chcę już więcej być dxm-u magellanem
wiem, jestem narkomanem, co dzień walczę z samym sobą
ktoś chodzi za mną ciągle… boję się, że przez okno…
(pa, skoczył…)

tekst – rap g*nius polska



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...