kobik & kleban - prestiż lyrics
[intro: kobik]
mamy prestiż, o jakim nawet nie śnisz, nie
mamy prestiż, o jakim nawet nie śnisz, nie
mamy prestiż, o jakim nawet nie śnisz, nie
nie śnisz, nie
[hook: kobik]
mamy prestiż, o jakim nawet nie śnisz, nie
potrzebne skreślić wszechobecnej depresji wbrew
to dla pieniędzy, dla dziewczyn, osiedli, gdzie (osiedli, gdzie)
mamy prestiż, o jakim nawet nie śnisz, nie
potrzebne skreślić wszechobecnej depresji wbrew
to dla pieniędzy, dziewczyn, osiedli, gdzie
osiedli, gdzie zostanie po nas coś więcej niż tylko swag
[interlude: kleban]
a ty popatrz gdzie to zaszło, jak numery idą w eter
ciągle mamy parcie na szkło, kiedy brakuje nam bletek
się nie odważysz podważyć tych rzeczy dzięki którym
rozpościeramy skrzydła pniemy się do góry
[verse 1: kleban]
o inne podejście, scena nas nie lubi
więc zapytaj się ludzi co lata po mieście
nie chodzi mi przecież o liczbę wyświetleń
no bo w tym temacie to dzielą nas lata świetlne
nie potrafiłem nigdy osiąść na laurach i rzucić to ot tak
teraz to chyba jest ta dobra karma
bo czuję jak płonę i mam ogień na zwrotkach
kleban, och, nie wygrałem pompuj
i co mam teraz zdissowac konkurs
choć nieraz słyszałem weź już odpuść
to troch mnie tu kusi żeby spalić parę mostów
set tak po prostu, od rapu wokal zdarty
ale spoko, zawsze starczy na mały before party
sukces zapisany w gwiazdach, plus prestiż na twarzach, no cóż
sprawdzam, karty na stół, no bo jeden jest król
a, nie wiem gdzie jest bóg, no i chuj
prawda, wielkie serce, większe ego mamy tego tyle że
nasz rap pokryje się w platynie; percy miller, yyy!
[hook: kobik]
[verse 2: kobik]
właśnie stąd, gdzie każdy robi za przywódcę przy wódce
po krótce ci powiem nim usnę, że chuj wie
ale jak już urwę to zdmuchnę ten jebany burdel, nakurwie
i nie ma gadki o stopie już
drogie zabawki, brudne ławki, [?] i kush
i tuż tuż, już to wszystko ziom
ile można, kurwa, tylko patrzyć na krok
do przodu, jedynie z dachu bloku sięgać pieprzonych obłoków
daj spokój, choć wiem, że w bloku każdy to pro wielki
mam ich na oku, mogę tyrać jak oni, lecz nie za dzięki i dla pengi
nie zrobię, jak myślisz, wszystkiego
ogarniam se konkret, bo mam łeb od tego
to tak mało polskie, ważny był przełom
i w sercu na dobre screwed records
a raperzy dalej się tu biją między sobą o swag
bądźmy szczerzy, kurwa, do roboty, a nie
nie ma, że spadnie fejm, bo nic nie przychodzi tu lekko
lecz zrobię tu więcej niż trylogię, peter jackson
ja to wiem!
[hook: kobik]
[tekst – rap g*nius polska]
Random Lyrics