kobra - witamy w mieście lyrics
[zwrotka 1]
witamy w mieście, tu wóda wali w łeb, pali w gardło
na chodnikach krew, parno w klubach, a my gramy hardkor
ten slang to esperanto, mikroklimat starych dzielnic
i takie jest to miasto tak spłukanych, ale dzielnych
każdy jeden z nas konsekwentnie robi swoje
zarabiamy hajs, wydajemy uliczne przeboje
ścierwo jak ich troje nie ma tutaj prawa bytu, my
jedziemy do bitu, tobie włosy stają dęba
na wyszczerzonych zębach siebie pewni, pewni kumpli
z okolicy dumni – wiemy, nie ma miejsca jak dom
kiedy mówię: “jestem stąd!”, widzisz błysk w moim oku
to te pyski, co pośród szarych mas budzą niepokój
to dla ulic i bloków! szczery rap, bez tandety
jak te z popielniczki pety czas wyjebać ich na kibel
i kim jest dzisiaj liber w świetle tego co tworzymy?
tu liczy się szacunek, albo słowa przejdą w czyny
[refren]
to raj dla takich jak my (takich jak my!)
to piekło dla takich jak ty (takich jak ty!)
to poznań, witamy w mieście
to poznań, witamy w mieście!
[zwrotka 2]
siwy dym, czuję swąd holandii, znaczy jest tu gandzior
mój z pc parku brachol, zawsze murem stanie za mną
siemanko! chcesz beefu z jednym z nas? masz tu z każdym!
zrobimy z ciebie miazgę, komu pójdziesz się poskarżyć?
każdy zwarty walczy, pragnie walczyć jak evander
na bity, rymy, pięści, ładowanie opcji twardziel
na trzeźwo, po pijaku, dla nas jest to bez znaczenia
wesoła banda dumna ze swojego pochodzenia
jak biggie wbijamy się tu z papcia na frontowe
jak wyprawy na kwiatowe ku obawom gospodyni
wspomnienia z magnoliowej, kupa śmiechu i zdjęciówka
kto nie był, niech żałuje, bo to była fest domówka
jak baca na krupówkach mamy swój slang dzieciaku
miasto poznań wita młode pokolenie rapu
gotów do ataku jak turysta z al-kaidy
na pokładzie boeinga odpalamy nówkę z cd
[refren]
na murach tagi, pod nogami bruk, na którym stoję twardo
przyjaciel to czy wróg, co poderżnąłby ci gardło
co znów do majka zdzieram na tej przejebanej pętl
na żywo z miasta grzechu, kilka wersów nieśmiertelnych
dla wiernych, prawdziwych z dedykacją jak funkdoobiest
i lecę z interesem, który szybko trzeba ubić
i znów pijemy wódkę w ulubionym składzie, bracie
u koleżki na kwadracie, z okna widok wciąż niezmienny
dzielnica inspiruje tak, że mam kolejną zwrotkę
to jest poznań, ten unikalny styl i rap z głośników
i szczerze w chuju mamy czy to trafi do empików
to fataem squad, liga niezwykłych dżentelmenów, tutaj
bronię terenu, likwidując wacków hurtem
to wjazd na pełnej kurwie, skurwysynu, witaj w mieście!
wznieście ręce w powietrze…
[refren]
[tekst i adnotacje na rap g*nius polska]
Random Lyrics
- filipe mf - interlúdio lyrics
- moodoïd - yes & you lyrics
- gastrojan - szczyty (instr. essex) lyrics
- benal - banaliteter lyrics
- mc hlez - forgive me if i fuck now (freestyle) lyrics
- bigomuziq - cupids.a.dealer. lyrics
- gio (dk) - psykose (feat. gilli & højer øye) lyrics
- tmso - niveau légende lyrics
- wanderwild - numbers & exchanges lyrics
- dje202 - film it lyrics